Wild Hunt Live! - Walentynki z Wiedźminem, czyli relacja z koncertu Percival

Wild Hunt Live! - Walentynki z Wiedźminem, czyli relacja z koncertu Percival

Roger Żochowski | 15.02.2017, 19:11

14 luty to dzień zakochanych. Ale nie tylko. Właśnie tego dnia wystartowała trasa koncertowa WILD HUNT LIVE! zespołu Percival. Nie mogło nas tam oczywiście zabraknąć.  

Na wstępie od razu zaznaczę, że idąc na koncert nie znałem zbyt dobrze zespołu Percival. Wiedziałem, że grają folkrocka, a ich muzyka to jeden z unikalnych elementów Wiedźmina, ale miałbym spore problemy z wymienieniem z imienia i nazwiska członków zespołu. Okazuje się, że kapela ma już naprawdę solidną dyskografię, bowiem jej początki sięgają 1999 roku. Co więcej, pełna nazwa zespołu (Percival Schuttenbach), nawiązuje do jednej z postaci znanej z sagi o Wiedźminie Sapkowskiego. Więc wszystko się zgadza.

Dalsza część tekstu pod wideo

Inaugurujący trasę koncertową występ w Warszawie odbył się w kinie Elektronik i ciężko było znaleźć wolne miejsca, bo wszystkie bilety zostały sprzedane. Członkowie zespołu pojawili się na scenie ubrani w stroje będące rekonstrukcją odzieży z okresu wczesnego średniowiecza. I od razu rozpoczęli z grubej rury, czyli motywem przewodnim trzeciego Wiedźmina. 

Od pierwszych minut można było poczuć dreszcz emocji. Wszystkie utwory wykonywane były na tradycyjnych, ludowych instrumentach, których brzmienie doskonale znamy z Wiedźmina. Akustyka sali dała radę, dlatego bez problemu można było wsłuchać się w dźwięki bębnów, lutni, fletu czy liry. Coś niesamowitego. Prawdziwą bombą były utwory, w których swój popis wokalny dawały dziewczyny. Ciary na plecach. Zwłaszcza, że kolejne kompozycje śpiewane były w różnych językach, od polskiego, przez angielski a na słowiańskich kończąc. Specjalnie na potrzeby trasy koncertowej nagrano też nowy kawałek zatytułowany "Oczy Wiedźmina". Możecie go przesłuchać poniżej, ale uwierzcie mi - na koncercie robi jeszcze większe wrażenie, zwłaszcza druga część, gdzie wchodzi bardziej agresywny wokal. Zakochałem się w tym kawałku.  

Cały koncert został urozmaicony stosowną iluminacją. Lasery, światła, wielki telebim, na którym prezentowane były fragmenty gry - wszystko do siebie pasowało. Z głośników często dobiegały takie dźwięki jak szum wiatru, desek trzeszczących na statku czy dziwne pojękiwania stworów zamieszkujących świat Wiedźmina. To tylko wzmagało klimat. O atmosferę zadbały też dziewczyny z teatru Avatar, które co chwila zmieniały stroje dopasowując się ubiorem do odgrywanych utworów. Aktorki tańczyły, wiły się w nienaturalnych pozach po scenie, ale i biegały po sali. Naprawdę znakomita robota. Nie mógłbym też nie wspomnieć o magicznej pieśni Priscilli, która została oczywiście wykonana na żywo. Jeśli nie wiecie o co chodzi, poniżej drobna wskazówka. 

Po zakończeniu każdego utworu publiczność nagradzała go brawami. Wraz z upływem czasu były one coraz silniejsze. Zagrano praktycznie wszystkie najbardziej znane kompozycje z trzeciego Wiedźmina, ale i utwory z dyskografii Percivala, które z miejsca wpadały w ucho. W kulminacyjnym momencie kapela została zaproszona na bis owacją na stojąco, a w tle słychać było komentarze pokroju "zajebisty koncert!". I trudno się z tym nie zgodzić. Wspomniałem we wstępie, że nie znam zbyt dobrze zespołu. Teraz się to zmieni, bo Percival zauroczył mnie swoim występem i podczas koncertu nie było momentu, w którym bym się nudził. Żywiołowa folkowa muzyka, połączona ze znakomitym wokalem to istna bomba i jak dla mnie unikalne przeżycie. Z ogromną radością wybiorę się na kolejny koncert. 

Czy mógłbym się do czegoś przyczepić? Może do bardzo ograniczonego kontaktu członków zespołu z publicznością. Nie było przywitania, a w przerwach pomiędzy utworami aż prosiło się o to, aby ciszę zabić jakimś komentarzem ze sceny. Zespól rozkręcił się dopiero na sam koniec, zachęcając publiczność do klaskania i wychodząc "na ściankę" do zdjęć. Dopiero wtedy można było poczuć chemię z kapelą.  

Nie zmienia to faktu, że bawiłem się znakomicie, a każdy fan Wiedźmina powinien bez zastanowienia zamówić bilet na jeden z nadchodzących koncertów. O ile nie są już wyprzedane, bo po udanym show w Warszawie zainteresowanie kolejnymi "spektaklami" na pewno wzrosło. 

Poniżej znajdziecie galerię zdjęć z koncertu. Ich autorem jest Marcin Somerlik.

 

TRASA KONCERTOWA - WILD HUNT LIVE

14.02.2017r. - Warszawa, Kino Elektronik
15.02.2017r. - Białystok, Opera i Filharmonia Podlaska
16.02.2017r. - Gdańsk, Teatr Szekspirowski
17.02.2017r. - Warszawa, Kino Elektronik
18.02.2017r. - Kraków, Kijów.Centrum
19.02.2017r. - Katowice, Kinoteatr Rialto
20.02.2017r. - Katowice, Kinoteatr Rialto

04.03.2017r. - Wrocław, Sala Koncertowa Impart
05.03.2017r. - Poznań, Centrum Kultury Zamek

21.03.2017r. - Łódź, Filharmonia Łódzka
22.03.2017r. - Bydgoszcz, Filharmonia Pomorska
23.03.2017r. - Szczecinek, Kino “Wolność”
24.03.2017r. - Toruń,Dwór Artusa
25.03.2017r. - Toruń, Dwór Artusa
26.03.2017r. - Lublin, Filharmonia Lubelska

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper