Rise of the Ronin

Rise of the Ronin drugim Ghost of Tsushima? Jestem zaintrygowany!

Mateusz Wróbel | 19.09.2022, 21:30

Sony może i nie zapewniło PlayStation Showcase w ostatnich tygodniach, ale warto było być cierpliwym i poczekać na wrześniowe State of Play, które de facto zostało zapowiedziane niespełna dobę przed startem transmisji. Taki obrót spraw sugerował, że w trakcie wydarzenia nie poznamy ciekawych gier i jakież było moje zdziwienie, gdy Japończycy wytoczyli ciężkie działa w postaci Tekkena 8, Stellar Blade, God of War Ragnarok czy świetnie prezentującego się Rise of the Ronin.

Każda z produkcji - oprócz nowego GoW-a - nie dość, że wyglądała świetnie (więcej o nich napisałem w tym miejscu), to w dodatku powinna bardzo mocno zaciekawić graczy interesujących się azjatycką kulturą. Mnie szczególnie do gustu przypadło Rise of the Ronin, które w trakcie prezentacji przypominało mi Ghost of Tsushima 2. Ba, na początku myślałem, że to jest właśnie pełnoprawna kontynuacja Jina Sakaia, która od przynajmniej dwóch lat powstaje w studiu Sucker Punch. Finalnie okazało się, że była to produkcja Team Ninja, czyli twórców NiOh czy Wo Long: Fallen Dynasty. Zaskoczenia dużego nie było, bo jednak dwa lata produkcji to zdecydowanie za mało czasu, aby twórcy z Zachodu mieliby być gotowi na zaprezentowanie GoT 2.

Dalsza część tekstu pod wideo

Rise of the Ronin z pierwszymi szczegółami

Rise of the Ronin starcie

Warto Rise of the Ronin poświęcić trochę więcej czasu, a to dlatego, że jest to przeogromny projekt i niesamowicie ważny dla rzeczonych twórców z Team Ninja. Po raz pierwszy ekipa ta postawi największy nacisk na eksplorację ogromnego, otwartego świata, aniżeli na walkę na odgórnie przygotowanych poziomach opanierowanych niezapomnianym klimatem, bardzo często mrożącym wręcz krew w żyłach (piję tutaj do NiOh, którego miejscówki bardzo mocno się wyróżniały). O wielkiej skali projektu wspominają nawet sami twórcy - Fumihiko Yasuda potwierdził, że prace nad produkcją trwają już od ponad 7 lat!

Gdy dla BioWare nowy Dragon Age jest być albo nie być na salonach, tak dla Team Ninja Rise of the Ronin to przepustka do ligi światowej. Kiedy NiOh cieszył się sporą popularnością przede wszystkim wśród fanów gatunku soulslike, tak tutaj otrzymamy tytuł przystępny dla większości graczy - śmiałbym powiedzieć, że będzie to nawet drugie Ghost of Tsushima, które ma szansę stać się blockbusterem i marką, która na swój sposób stanie się nawet rywalem dla markii GoT czy Assassin's Creed Red, które również rozegra się w Japonii.

Mówiąc o Rise of the Ronin, deweloperzy określają swoją produkcję jako RPG akcji. Akcja gry toczy się w Japonii w czasach wielkich zmian - mowa tutaj o końcu 300-letniego Okresu Edo, powszechnie znanego jako "Bakumatsu". Zostaniemy przeniesieni więc do końcówki XIX wieku, kiedy to Kraj Kwitnącej Wiśni zmagał się ze śmiertelnymi chorobami "przybywającymi" do kraju z frontu (Japonia musiała ulegać w tamtych czasach wpływom zachodnich państw, co zostanie w grze pokazane - na materiałach widzieliśmy już np. komandora marynarki wojennej USA), a także spowodowanymi wojną domową. Nie wiem, jak Wy, ale dla mnie ten setting brzmi prześwietnie i aż chciałbym wkroczyć do tego świata już dzisiaj.

Ronin rzuci wyzwanie Jinowi Sakaiowi?

Pierwszy materiał udostępniony z okazji State of Play pokazuje, że otoczenie jest bardzo szczegółowe - krajobrazy zapierają dech w piersiach, oświetlenie robi wspaniałą robotę, a złego słowa nie można powiedzieć o modelach postaci, które wydają się być bardzo szczegółowe. I to nie tylko u głównych bohaterów, ale także u zwykłych przechodniów na ulicach japońskiego miasta.

W wyżej umieszczonym trailerze zostały umieszczone także urywki gameplayu zarejestrowane na silniku gry. Możemy przyjrzeć się jeździe konnej (ta bardzo przypomina tę znaną z Ghost of Tsushima) czy korzystaniu z paralotni (ułatwi eksplorację i "schodzenie" z wysoko położonych budynków). Nie zabrakło również wstawek z walki, które tylko utwierdzają w przekonaniu, że Team Ninja, skupiając się na wielu innych elementach, nie zapomni o doszlifowaniu animacji w starciach. Jest niesamowicie brutalnie, a oprócz mieczy skorzystamy również z broni palnej.

Jedna z najciekawszych gier zmierzających na rynek

Rise of the Ronin walka

Nie licząc God of War Ragnarok, z wrześniowego State of Play to właśnie Rise of the Ronin najbardziej mnie urzekło. Sony załatwiło sobie potężną grę ekskluzywną na PS5 (tytuł nie trafi na inne konsole), więc Team Ninja nie musi dbać o promocję, bo zrobi to za nich twórca konsol PlayStation. Nie martwię się również o kwestię polskiej lokalizacji, bo na rynek rzeczoną pozycję wprowadza Koei Tecmo, które przy NiOh pokazało, że nie ma nas w "tyłku", jak chociażby Square Enix. Obecnie mówiąc o Rise of the Ronin, nie mam do czego się przyczepić. Pozostaje trzymać kciuki i wyczekiwać kolejnych materiałów o grze, które będą soczyste. Po przeczytaniu tej wypowiedzi, którą zamknę wpis, tego akurat jestem pewny:

Wraz z Rise of the Ronin postanowiliśmy zrobić kolejny duży krok. Wykorzystując wszystkie umiejętności i wiedzę, które zdobyliśmy przez wiele lat, naprawdę chcieliśmy przenieść sprawy na wyższy poziom, próbując dokładnie przedstawić najbardziej krytyczną rewolucję w historii Japonii, w której nie brakuje najmroczniejszych i najbrzydszych rozdziałów, od których wielu stroni. Jest to bez wątpienia najbardziej ambitny i pełen wyzwań projekt dla Team Ninja Studio do tej pory.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Rise of the Ronin.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper