mw2

Call of Duty: Modern Warfare 2 - brać czy nie brać?

Krzysztof Grabarczyk | 18.09.2022, 11:00

O to jest pytanie. Fefnasta iteracja Call of Duty u wielu graczy nie wywołuje już żadnych emocji. Od kilkunastu lat, wydawca, Activision Blizzard taśmowo produkuje kolejne odsłony. Zmieniają się przede wszystkim studia odpowiedzialne za kolejne gry. Treyarch w tym roku ma wolne, lecz kolejna wariacja Black Ops pod koniec 2023 roku to pewniak. Regularnie w maju, każdego roku, pojawiają się oficjalne zapowiedzi kolejnych odsłon. Ten sezon przypisano Call of Duty: MW2, co jest bezpośrednim nawiązaniem do Modern Warfare 2, zbliżonym do hitu z 2009 roku, czyli czasów, gdy seria wspinała się na szczyt popularności. Activision Blizzard poinformowało wówczas, że linia produkcyjna cyklu wygenerała przeszło miliard dolarów dochodu. Dzisiaj, Call of Duty częściej jest przedmiotem dyskusji nad racjonalnością obecnych części, skupionych na kilkugodzinnej kampanii i trybach sieciowych. Zbliża się premiera kolejnej gry, choć z widocznym postępem. To generuje odwieczny dylemat - brać czy nie brać?

Duchy przeszłości

Dalsza część tekstu pod wideo

Zanim przejdziemy do tegorocznego Modern Warfare 2, weźmy garstkę przeszłości. Call of Duty: Modern Warfare 2 debiutuje na jesieni, 2009 roku. Najbardziej hajpowana produkcja tamtego okresu. Okładka z zamaskowanym żołnierzem, na tle pustynnej aury rzucała się w oczy. Ten olbrzymi, komercyjny sukces wydawca powinien zawdzięczać Infinity Ward, które dwa lata wstecz opracowało nowy trend w branży, tworząc Call of Duty 4: Modern Warfare. Gra nie tylko wybijała się dzięki świetnemu multiplayerowi, lecz wprowadziła filmowość narracji we współczesnych strzelaninach. Rozgrywając poszczególne misje, czuliśmy się jak podczas seansu blockbusterowych akcyjniaków zaśmiecających kino. Po prawdzie, często przypisuje się pierwszemu MW ten zastrzyk filmowości w grach akcji. Niedługo później na rynku mieliśmy cały wysyp strzelanin FPP przeładowanych intensywnością wydarzeń na ekranie, filmowymi skryptami, krótkim czasem kampanii fabularnych oraz obowiązkowym multiplayerem. Trend produkowanym na jedną modłę FPSów wygasł dopiero przed 2014 rokiem, gdy zaczęły się pojawiać hity pokroju Destiny.


undefined

Dzisiaj, gracze preferują rozgrywkę w jeden, sprawdzony tytuł, zawierający mikropłatności, podzielony na sezony, itd. Przypadek niższej sprzedaży Call of Duty: Vanguard mówi wszystko. Do tego dojdzie również kwestia ceny. Marka Call of Duty tanieje w mozolnym tempie. Obecnie nawet wydane przed dwoma lata, Black Ops: Cold War trzyma cenowy fason. Ten stan rzeczy nieprędko ulegnie zmianie. Zanim Call of Duty 4: Modern Warfare zdominowało koncepcję strzelanin, Jason West oraz Vince Zampella pracowali pod wydawniczym skrzydłem Electronic Arts - jak wiemy - historia zatoczyła koło. W 2002 roku na komputerach osobistych pojawia się genialne Medal of Honor: Allied Assault. Prasa gamingowa, w tym CD-Action, rozpływa się nad jakością oraz formą prezentacji scenariusza. To tutaj nastąpił przełomowy moment w kreacji filmowej atmosfery. Gra wciąż jest uznawana za jedną z najlepszych w historii marki.

West oraz Zampella następnie dołączyli do Activision. Call of Duty 4 rozłożyło im czerwony dywan w świecie Acitivision, gdzie mogli liczyć na pewną swobodę. Tuż po wydaniu Modern Warfare 2, pewnego dnia, do biura Infinity Ward wtargnęli pracownicy ochrony, blokując dostęp do komputerów, natomiast szefowie West i Zampella, już nie pracowali. Petraktowano już wcześniej o ponownym zatrudnieniu w szeregi EA. Krąży legenda, że ówczesny szef EA, John Riccitiello wydał dyspozycję by wysłać samolot po obu panów w dniu negocjacji. Prawie jak kino szpiegowskie. Tak rodzi się Respawn Entertainment, które znamy i cenimy do dzisiaj. Call of Duty rozrosło się do komerycjnie niebotycznych rozmiarów. Hegemonia trwająca dostatecznie długo. Czy zostanie przerwana? Sukces Warzone jest podyktowany adaptacją do panujacych trendów sieciowych strzelanin. Gra radzi sobie dużo lepiej niż konkurencyjny Batllefield 2042. Call of Duty: Warzone to jedno, lecz co z "kompletnymi" produkcjami cyklu?

Duchy kontra reszta świata

W Call of Duty scenariusz zawsze opisuje garść wyspecjalizowanych żołnierzy wypełniających zakazane misje. Briefing prezentowany w formie mapy terenu, z komentarzem dowódców i żołnierzy, z tradycyjnie szczątkowymi danymi nt. głównego antagonisty. Ta sama receptura stosowana od 2007 roku, gdy rynek na zawsze zmieniło Call of Duty 4. Jako gracz preferujący rozgrywkę fabularną, trzykrotnie nabywałem gry z serii "regularnie". Czy jest wśród naszych czytelników psychofanatyk kompletujący bibliotekę CoD co roku? Myślę, że po podwyżce cen gier w 2020 roku, niespecjalnie. Wydanie przysłowiowych "trzech stówek" na grę o co najwyżej, pięciogodzinnej kampanii fabularnej, po prostu do mnie nie przemawia. Polubiłem zespół kpt. Price'a, Soapa i gwiady tamtej opowieści, Ghosta. Ekipa powraca, niektórzy nawet przybywają zza grobu, jeśli pamiętacie kluczowe sceny MW 2 z 2009 roku. Dostępne materiały stanowią taki cząstkowy zlepek tego, co widzieliśmy w tamtych latach. Ogarniętę płomiemiani miasto, rafineria, śmigłowce w deszczu. Również CoD: Modern Warfare (2019) poszedł w identyczną stronę, choć misja z infiltracją domostwa wizualnie przebiegła niczym Rainbow Six w swoich latach świetności.

Jednym słowem, lubię cykl Modern Warfare. Ciężko mówić również o stagnacji w serii, ponieważ ludziom nigdy, przenigdy nie znudzi się strzelanie. Brać czy nie brać? Wiele zależy od oczekiwań oraz zasobności portfela. Ceny gier wzrosły, ekonomii nie zmienimy. Zagłosować możemy jedynie portfelami, jak mawia klasyczne porzekadło z PSX Extreme. Plusem deweloperów jest przejście na nowy silnik od czasu Call of Duty: Advanced Warfare, gdzie pierwszy raz od dawna, widoczna stała się różnica w jakości. Potem przeskok był zauważalny w pierwszym nowym MW. Teraz, jest wyłącznie kosmetyka, ponieważ gra wychodzi na obie generacje, znowu. Co ciekawe, kwestia cena nie została potraktowana ulgowo dla użytkowników starszych konsol.

Ja sam chętnie bym się skusił, jeśli tylko powróciłby tryb Spec Ops z "klasycznego" Modern Warfare 2. Osiągnięcie trzech gwiazdek w każdej z kilkunastu misji chwilami graniczyło z cudem. W odświeżonej edycji, przypomniałem sobie jak Call of Duty sztucznie zawyża wyzwanie na poziomie Weteran. Gracz będący na dwa trafienia, przy ciągłym respawnie jednostek wroga, którym chyba odblokowano auto-aim. Wtedy nawet etapy na faveli dawały w kość. Modern Warfare 2: Remastered oferuje wyłącznie kampanię oraz tryb Spec Ops, lecz zawartość mnie ukontentowała, nawet po tylu latach. Jeśli współczesna iteracja zachowałaby identyczne proporcje w stosunku do zabawy w pojedynkę oraz online - brałbym. Nie samym multiplayerem człowiek żyje. Sięgacie po grę premierowo czy rok później?

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Call of Duty: Modern Warfare II.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper