Call of Duty

Microsoft bije się z sony o Call of Duty - gdzie jest popcorn?

Kajetan Węsierski | 07.09.2022, 21:30

W ostatnich miesiącach w branży gier chyba nie ma większego tematu niż transakcja związana z przejęciem Activision Blizzard przez Microsoft. Co jakiś czas pojawiają się oczywiście nowe bomby, które zapełniają media popkulturowe na dłuższy okres, ale nic nie ciągnie się tak długo i nie rozbudza emocji tak bardzo, jak właśnie kwestia przyjęcia jednych gigantów, przez drugich gigantów. 

Temat ciągnie się już właściwie od stycznia, gdy Phil Spencer potwierdził w specjalnej informacji prasowej, że doszło do porozumienia między stronami w sprawie zakupu, a kwota transakcji będzie opiewała na niemal 70 miliardów dolarów. Całkiem sporo pieniędzy - jakby nie spojrzeć. A tam, gdzie są tak duże pieniądze, pojawiają się także spore kontrowersje, mnóstwo tematów do rozmów i bardzo wiele pytań. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Zwłaszcza gdy wszystko to rozgrywa się w dobie pojedynków pomiędzy PlayStation a Xboksem. Wiecie, w okresie, gdzie „wojny konsolowe” pomiędzy Sony i Microsoftem widoczne są gołym okiem (wystarczy wejść na jakikolwiek wpis dotyczący którejkolwiek z firm). I choć wciąż nic nie zostało potwierdzone w stu procentach, to już teraz pojawiają się spore kontrowersje - głównie w kwestii gier, które tworzy Activision Blizzard

Ogromna liczba gier 

I skąd taki szum? To akurat prosta sprawa - wystarczy spojrzeć, jakie gry Acitivion Blizzard ma w swoim plecaku. Wymieniać można wręcz w nieskończoność. Mamy przecież Overwatcha (który niedługo dostanie sequel), mamy kapitalne World of Warcraft, a także Starcrafta. Prócz tego jest przecież Tony Hawk’s, kultowy w wielu kręgach Gitar Hero, Skylandersi i Spyro dla młodszych, a także Crash dla nieco starszych…

Activision Blizzard

W tym wszystkim najgłośniejsze w ostatnich latach jest prawdopodobnie Call of Duty - seria, która bije rekordy sprzedażowe i wielu miejscach na świecie przez długie miesiące zasiada na tronie pod względem liczby sprzedanych kopii. Jakby tego było mało, niemal rokrocznie dostajemy nowe odsłony i każda kolejna budzi spore zainteresowanie. To kura znosząca złote jajka, bez wątpliwości. 

Call of Duty budzi kontrowersje 

I prawdopodobnie właśnie ze względu na to, o jak głośnej serii mówimy, budzi to tak ogromne kontrowersje. Jeszcze na początku roku, już w pierwszych godzinach po ogłoszeniu, masa osób zaczęła zachodzić w głowę, co teraz będzie z Call of Duty - serią, która przecież jest tak duża, że trudno wyobrazić sobie, aby miała zostać ograniczona wyłącznie do jednej z konsol. Jest to bez wątpienia temat, który mocno nakręca. 

Atmosferę przed tygodniem podgrzał sam Phil Spencer, który zdradził, że „nie jest pewien przyszłości” i tym samym wywołał prawdziwą burzę. Choć nie stracił nic wprost i w żadnym wypadku nie można wyciągać z jego słów pochopnych wniosków, to da się odnieść wrażenie, że w takim przypadku milczenie znaczy więcej, niż tysiąc słów. Nie ma zaprzeczenia, a to dla wielu osób okazało się równoznaczne z potwierdzeniem: 

Nie wiem, co oznacza w nieskończoność, szczególnie gdy myślisz o tym, jak długo. I nie jest to żaden rodzaj nikczemnego powodu biznesowego, a po prostu to, co platformy oznaczały 10 lat temu i myślę, że definicja niektórych z tych rzeczy może się zmienić poprzez lata. Ale nasze oczekiwania są takie, że chcemy, aby więcej ludzi grało.

Nowy spór czy rozdmuchany problem? 

Pojawia się więc jedna bardzo ważna kwestia - czy to stworzy realny spór pomiędzy dwiema korporacjami, czy mamy tu do czynienia z czymś rozdmuchanym przez media i dziennikarzy. Nieco światła na całą sprawę rzuca nam informacja sprzed tygodnia, którą nagłośniło The Verge. Portal podzielił się wiadomością, którą Phil Spencer wystosował do szefostwa Xboksa - potwierdził tam, że przez kilka najbliższych lat Call of Duty nie zostanie zamknięte na inne sprzęty.

No i właśnie - teoretycznie można uznać, że sprawa jest zamknięta i nie ma się czym martwić. Tylko że kluczowe są tu słowa, które pogrubiłem w powyższym akapicie: „przez kilka najbliższych lat”. Tu już można bawić się we wróżenie z fusów i nadinterpretowanie. Trudno jest bowiem określić, jaki okres w rzeczywistości kryje się za tymi słowami szefa Xboksa. Trzy lata? Pięć? Osiem? Filozoficzny ton odpowiedzi nie pomaga w jej zrozumieniu, zupełnie nie. 

Czy więc można mówić o rozdmuchanym problemie? Bynajmniej. Na pewno coś się tam w tle dzieje. I choć trudno dziś określić, na jak dużą skalę jest to kwestia i jak (oraz kiedy) przełoży się to na rzeczywistość, można śmiało stwierdzić, że przez najbliższy czas to Call of Duty będzie swoistą kością niezgody i czymś, co może stanowić o średnich relacjach między obiema firmami. To jednak Boks ma tu wszystkie karty w rękawie. 

Activision Blizzard Microsoft

Podsumowując… 

Jest to sytuacja na pewno niecodzienna i prawdopodobnie nieprędko dojdzie do czegoś podobnego. Myślę, że nie przesadzę, jeśli napiszę, że być może będzie to miało wpływ na relacje między dwiema firmami, a także potencjalne zmiany w późniejszej dystrybucji gier od jednych i drugich. Jeśli tylko uda im się dogadać, może to być początkiem końca ekskluzywności, jaką znamy. Jeśli się nie dogadają… Będzie różnie. 

Nie mam żadnych wątpliwości, że tak duża marka sprawia, że będzie się o tym dyskutowało jeszcze długo. To będzie wywoływało mniejsze i większe spory wśród komentujących, a także rodziło jeszcze wiele artykułów. Was chciałbym zachęcić jednak do tego, aby obserwować tę dynamiczną sytuację z boku i nie dać się prowokować tym, którzy będą próbowali przechylać szalę na którąkolwiek ze strony. Weźcie popcorn do ręki i oglądajcie to z boku - tak jest najprzyjemniej. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper