Wonder Woman

Nie tylko Wonder Woman 1984. Dziesięć największych kasowych porażek w historii

Dawid Ilnicki | 03.09.2022, 09:00

Wielkie porażki kasowe wystawnych widowisk od lat fascynują obserwatorów rynku kinowego, często pokazując kompletny rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami widzów a tym co przyszykowali dla nich twórcy. Paradoksalnie czasami zdarza się jednak, że za fiasko produkcji filmowej odpowiada kampania reklamowa, mająca na celu jej popularyzację. 

Ponad dwuletni okres zamknięcia, a następnie również radykalnego spowolnienia funkcjonowania kin, mocno zmienił to jak dziś patrzymy na komercyjny sukces danego filmu. Wprawdzie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu miesięcy wielu obrazom udało się zaliczyć świetne wyniki w box office, by wymienić tu tylko kolejne obrazy MCU czy też “Top Gun Maverick”, to jednak duże straty zanotowały nawet wyjątkowo dobrze odebrane widowiska. Spośród nich należy wymienić przede wszystkim efektowny i zabawny, a z pewnością lepszy od pierwszej odsłony, “Legion samobójców” Jamesa Gunna, a także ostatni animowany hit Pixara, czyli “To nie wypanda”, które zaliczyły wyjątkowo słaby wynik w box office, mimo świetnych recenzji. Osobnym przypadkiem jest inna produkcja DC "Wonder Woman 1984", która nie spodobała się ani widzom, ani krytykom. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Fakt iż aż osiem z osiemnastu filmów, które od 2020 roku zanotowały sporą stratę, trafiły wprost na VOD po mniej niż 30 dniach od kinowej premiery, świadczy o tym, że krajobraz na rynku filmowym radykalnie się zmienia, o czym świadczy również stosunkowo świeży fenomen, jakim są netflixowe filmy za 200 milionów dolarów, na razie przyjmowane raczej chłodno. Być może zatem pojęcie porażki finansowej danego obrazu, zwykle związanego z długimi analizami jak do nich doszło, właśnie odchodzi do lamusa. Wśród największych finansowych porażek wszech czasów najwięcej mamy zaś tytułów mających premiery już w XXI wieku; nie wszystkie z tych filmów są zresztą tak fatalne jak mogłoby się wydawać. W większości przypadków zdecydowanie zawiódł marketing, niektóre obiecywały więcej niż mogły dać, a inne są po prostu mocno przeciętne. Przed Wami dziesięć największych finansowych wtop w historii kinematografii.

Kraina jutra

2015 rok, jak się jeszcze okaże, był okresem trudnym dla blockbusterów. Jedną z ofiar słabego wyniku w box office stał się film Brada Birda, współtworzony m.in. z Damonem Lindelofem. Z pozoru wszystko wygląda tu dobrze: familijne science fiction, opowiadające o rozczarowanym życiem byłym naukowcu i pewnej nastolatce, którzy trafiają do fantastycznego świata, znanego pod nazwą Tomorrowland, powiązanego z parkami tematycznymi Disneya, na którego wygenerowanie poszła duża część ogromnego, bo niemal 200-milionowego budżetu. Niestety zawiódł głównie scenariusz, który okazał się zwyczajnie nudny.

Piotruś. Wyprawa do Nibylandii

Ponad 150 milionów miał kosztować film Joe Wrighta z m.in. Hugh Jackmanem i Rooney Marą, której wybór do roli Tiger Lily spotkał się zresztą z mocną krytyką. Scenariusz do tego obrazu znalazł się na tzw. “czarnej liście” z 2013 roku, która gromadzi najbardziej lubiane przez producentów projekty, które nie stały się jeszcze podstawą nowych obrazów. Wielu pewnie nie obraziłoby się, gdyby tym razem ów koncept pozostał w sferze marzeń, bo jego realizacja przyniosła stratę szacowaną nawet na ponad 170 milionów dolarów.

Matki w Mackach Marsa

Można się śmiać z polskiego tytułu, ale tłumacz akurat w tym wypadku podszedł do swojego zadania dość kreatywnie, czego raczej nie da się powiedzieć o twórcach tej animacji. Kosztowała ona ponad 150 milionów dolarów, ostatecznie generując w box office zaledwie 35 milionów, co przyczyniło się do straty rzędu nawet 173 milionów dolarów. Nie pomogły nazwiska Roberta Zemeckisa, pełniącego rolę jednego z producentów i potęga Walta Disneya. Widzowie po prostu nie chcieli oglądać przygód chłopca, którego matka zostaje porwana przez Marsjan.

Battleship: Bitwa o Ziemię

Wielu było w poprzedniej dekadzie takich, którzy przecierali oczy ze zdumienia, czytając że w Hollywood postanowiono przenieść na ekran słynną grę w statki. Ci obserwatorzy nie zdziwili się również, że efekt tych działań, czyli film Petera Berga z 2012 roku, z udziałem m.in. biednego Taylora Kitscha (czyli Johna Cartera), Alexandra Skarsgarda, Liama Neesona, a nawet Rihanny ostatecznie, stał się jedną z największych finansowych porażek w historii kinematografii, czyli według wyliczeń kosztował producentów nawet 177 milionów dolarów. 

Sindbad: Legenda siedmiu mórz

Wyprodukowana przez DreamWorks animacja nieomal zatopiła całą firmę, bo według raportów zaliczyła stratę w wysokości ponad 180 milionów dolarów i okazała się ostatnim obrazem realizowanym tradycyjnymi metodami 2D. Tuż przed premierą filmu w sklepach pojawiła się gra, tworzona przez firmę Atari, o której zapewne wszyscy woleliby w tym czasie jak najszybciej zapomnieć. Podobnie jak o obrazie, który mimo udziału takich gwiazd jak Brad Pitt, Catherine Zeta-Jones, Michelle Pfeiffer i Ralph Fiennes nie cieszył się dużym zainteresowaniem widzów. 

Wyspa Piratów

Film przez lata znienawidzony przez widzów nie tylko ze względu na swe wady, ale również fakt, iż firma producencka Carolco, w tym momencie znajdująca się już na skraju bankructwa, zdecydowała się zrezygnować z finansowania wspólnego projektu Paula Verhoevena i Arnolda Schwarzeneggera “Crusade” właśnie po to, by zrealizować obraz Renny Harlina. Ten okazał się kompletną porażką, generując w kinach zysk zbliżony do 10 milionów dolarów, przy niemal stu milionach samego budżetu. Szacuje się, że film ostatecznie zaliczył stratę w wysokości 187 milionów dolarów. O ironio, wspomniany Harlin - mimo nominacji - nie był w stanie “wygrać” nawet Złotej Maliny, która przypadła w udziale Holendrowi, za legendarne “Showgirls”. 

Mortal Engines

Wystawne widowisko, w którym maczał palce sam Peter Jackson, oparte na powieści Philipa Reeve’a obiecywało wiele, ale ostatecznie nie spełniło pokładanych w nim nadziei. Analizując sam film wydaje się, że jego największym problemem jest chyba marny scenariusz i brak wyrazistych postaci, bo same efekty specjalne wyglądają w nim całkiem nieźle. Zawiódł w nim zdecydowanie Hugo Weaving, a z kolei Robert Sheehan odkupił winy dopiero świetną rolą w serialu “The Umbrella Academy”, pokazującej jego możliwości. Straty filmu szacuje się na blisko 190 milionów dolarów, a w kinach zdołał on zarobić ledwie 83.

Trzynasty Wojownik

Po wielkim sukcesie “Parku Jurajskiego” wydawało się, że ekranizacje powieści Michaela Crichtona to gotowy materiał na sukces, ale takim nie okazał się obraz z 1999 roku. Mimo znakomitego Johna McTiernana za kamerą i wielkiej gwiazdy, Antonio Banderas w głównej roli ten film akcji, osadzony w czasach średniowiecznych, okazał się finansową porażką. Przy budżecie, który ostatecznie miał sięgnąć nawet 160 milionów dolarów, zdołał zarobić ledwie ponad 60, według niektórych raportów generując nawet ponad 200 milionów dolarów straty.

Jeździec znikąd

Gore Verbinski przejdzie do historii kina jako twórca niesłychanie popularnej filmowej franczyzy jaką są “Piraci z Karaibów”; Amerykanin ma jednak w swym dorobku również projekt zdecydowanie nieudany, który łączy z poprzednikiem osoba Johnny Deppa. Gwiazdor zagrał bowiem również w widowisku opartym na radiowym słuchowisku Frana Strykera, przedstawiającym czytelnikom postać zamaskowanego kowboja, granego w filmie przez Armie Hammera. Budżet filmu z 2013 roku ostatecznie sięgnął 250 milionów dolarów, a jego realizacja najeżona była tak poważnymi problemami, że w pewnym momencie zastanawiano się nad rezygnacją z jego premiery. Ta ostatecznie się odbyła, ale choć obraz w teorii zdołał pokryć koszty produkcji ostatecznie wygenerował straty sięgające nawet ponad 220 milionów dolarów, zawinione głównie przez niezwykle drogą - a jak się okazało - kompletnie nieudaną kampanię promocyjną.

John Carter

Ekranizacja powieści Edgara Rice’a Burroughsa miała być wielkim hitem kinowym 2012 roku, zarobić blisko miliard dolarów i stać się początkiem spodziewanej trylogii obrazów opartych na twórczości klasyka amerykańskiej powieści przygodowej. Tymczasem choć w teorii obraz zgarnął w box office nieco więcej niż kosztował, to jednak jego straty szacuje się na ponad 230 milionów dolarów, z uwagi na niezwykle drogą kampanię reklamową. Winą za to obarcza się przede wszystkim właśnie marketingowców, którzy długo zastanawiali się nad tytułem filmu, rezygnując z “Księżniczki Marsa”, skupiając się przede wszystkim na trailerach, mających pokazać o czym będzie ten film. Na nic zdały się również szeroko zakrojone analizy wpadek innych, podobnych widowisk z tego okresu, czyli “Conana Barbarzyńcy”, a także “Kowbojów i Obcych”. Nie pomogły również pierwsze recenzje, co prawda chwalące efekty specjalne i sceny walki, ale ganiące scenariusz i kreacje głównych bohaterów.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper