PlayStation 5

Droższe PS5 to spory cios. Co myślicie o ruchu Sony?

Kajetan Węsierski | 30.08.2022, 22:00

Nikt z nas nie lubi podwyżek - umówmy się, to jedna z najbardziej irytujących rzeczy w tej konsumpcyjnej części naszego życia. Nie trzeba być wcale zakupoholikiem, żeby w małym stopniu czuć się obciążonym przez rosnące ceny. A szczególnie mocno objawia się tu ostatnio w Polsce, gdzie Inflacja przez ostatnie miesiące rosła do takiego poziomu, że czasem każdy chyba myślał, żeby czym prędzej stąd uciekać. 

Warto jednak zaznaczyć, że choć w naszym kraju zdecydowanie mocno odbija się to na liczbach z paragonów (a poczekajmy, aż utną nam ulgi na VAT), to w gruncie rzeczy podwyżki cen zaobserwować można obecnie w większości rozwiniętych państw świata. Wpływa na to wiele czynników - możemy wyróżnić zbrodnię Rosji na Ukrainę, niedawną pandemię, a także problemy z dostawami różnych rzeczy. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Niestety jest też czynnik, który zdaje się najbardziej irytujący - choć bowiem podobnie, jak w poprzednich, nie mamy na niego żadnego wpływu, to zdaje się najmniej moralny (z punktu widzenia konsumenta) i nie da się go (z tego samego punktu) racjonalnie wytłumaczyć. Mowa o podwyżkach, które są decyzją „korporacyjnych dziadków”, albowiem wyliczono, że tak czy inaczej im się to opłaci. 

Sprawa PlayStation 5

Dokładnie do takiej sytuacji doszło w przypadku niedawnej podwyżki cen PlayStation 5. I co warto zaznaczyć już na wstępie - nie było to nawet pierwsze podniesienie kosztów, na które zdecydowało się Sony. Tym razem odbiło się to jednak dużym echem, albowiem nawet pomimo kilku lat od premiery, sprzęt dalej zdaje się trudno dostępny. A to przekłada się na niezadowolenie społeczne. 

W oficjalnym wpisie na blogu PlayStation, który ukazał się w ubiegłym tygodniu, mogliśmy czytać: 

Obserwujemy wysoką globalną inflację, a także niekorzystne trendy walutowe, które wpływają na konsumentów i wywierają presję na wiele branż. W związku z tymi trudnymi warunkami ekonomicznymi, SIE podjęło trudną decyzję o podniesieniu zalecanej ceny detalicznej (RRP) PlayStation 5 na wybranych rynkach Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki (EMEA), Azji i Pacyfiku (APAC), Ameryki Łacińskiej (LATAM) oraz Kanady. W Stanach Zjednoczonych nie będzie wzrostu cen.

I tak wpadamy w błędne koło, które niestety będzie się toczyć do czasu przecenienia wartości swojej konsoli. Zarówno PS5 z napędem, jak i bez niego, skoczyły o 50 euro (obecnie kolejno 549,99 euro i 449,99 euro). Biorąc pod uwagę obecny kurs, dla graczy w naszym kraju jest to blisko 250 złotych. W praktyce oznacza to, że prawdopodobnie zestawy sprzętu z grami, które obecnie wahają się od 2700 do 3000 złotych, będą zazwyczaj przekraczać ten drugi pułap. 

Jakkolwiek na to nie spojrzeć, nie jest to dobra informacja. Sony twierdzi w praktyce, że podwyższenie ceny może mieć wpływ na zwiększoną dostępność sprzętu na rynku, ale… Nie chce mi się wierzyć, że sprawy będą się tak miały w rzeczywistości. Wydaje się to zbyt idyllicznym myśleniem. W dłuższej perspektywie może i jest taka opcja, ale nie oszukujmy się, i tak by tak było. Prędzej czy później. 

Jak rozpatrywać taki ruch? 

I w tym momencie należy postawić sobie pytanie - jak postrzegać taki ruch? Czy można znaleźć pozytywy i racjonalnie wytłumaczyć to, co postanowiło zrobić Sony? Cóż… Niby zasłaniają się inflacją, ale mam dziwne wrażenie, że nie o to w tym wszystkim chodzi. Nie opuszcza mnie przeczucie, że to kwestia czystych ekonomicznych wyliczeń - działań na kalkulatorach, które pokazały, że jest to granica, która przyniesie jeszcze większe zyski.

Nie ukrywam jednak, że chciałbym się mylić. Chciałbym, żeby różnica w cenie konsoli na poziomie jednej gry AAA rzeczywiście miała przełożenie na jej dostępność. Chciałbym, aby PlayStation 5 było w sklepach tak samo często, jak Xboksy Series X. Marzy mi się, aby do ćwierć tysiąca za sztukę sprawiło, że problem słabszej dostępności zniknie, a pracownikom w fabrykach będzie się pracowało lepiej. 

Znam jednak realia tego świata i zdążyłem je poznać na tyle, że to wszystko, co obecnie robi Sony, jest wynikiem wyłącznie chłodnych kalkulacji. Pozostaje mi więc mieć nadzieję, że tym razem jest jakoś inaczej. Że rzeczywiście, jak zdążyłem wspomnieć, mylę się i nie mam racji. Obawiam się jednak, że może wcale nie być tak kolorowo…

Negatywne skutki

Przez ostatnie dni kilkukrotnie spotkałem się z komentarzami (w mediach społecznościowych czy choćby u nas na PPE), w których czytałem, że pomimo zamiłowania do Sony, w tej generacji ktoś przerzuca się na Microsoft. I będąc szczerym, nie jestem tym ani trochę zaskoczony. Nie chcę zabrzmieć jak krytyk któregokolwiek z ugrupowań, ale coraz bardziej mam wrażenie, że PlayStation idzie ścieżką, którą Xbox przemierzał przy okazji „360”. 

To u nich bardziej objawia się korporacyjne postrzeganie branży, zamiast próby zrozumienia tego, co jest niej najważniejsze - graczy. Na ten moment właściwie trudno mi nawet znaleźć racjonalny argument, który przemawiałby za tym, że taki ruch ze strony PlayStation jest dobry. Cóż, finansowo może jest, ale złe wrażenie zostaje na dłużej, niż kasa w portfelu. I może się okazać, że w przyszłości odbije się to na nich w sposób, jakiego na pewno nikt by sobie nie życzył. Pożyjemy, przekonamy się. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper