hyenas

Gamescom 2022: Widzieliśmy HYENAS w akcji. Mocno zakręcona, sieciowa strzelanka

Maciej Zabłocki | 24.08.2022, 16:29

Ogłoszone w tym roku HYENAS początkowo nie wzbudziło mojego wielkiego zainteresowania, bo wyglądało dość tendencyjnie i wtórnie. Na szczęście jednak miałem przyjemność wziąć udział w zamkniętym pokazie, gdzie twórcy odsłonili nieco więcej kart. Chociaż widziałem w akcji wczesną wersję, to już teraz muszę przyznać, że gra będzie miała swoich wielkich fanów. 

Pokaz był zaledwie 10-minutowy, ale w jego trakcie widziałem rozgrywkę na jednej z mocno wykręconych, dużych map, którą podzielono na konkretne segmenty i strefy. Wcielamy się w jedną z 7 postaci do wyboru (kolejne będą rzecz jasna dodawane wraz z rozwojem produkcji) i dołączamy do trzyosobowej drużyny, która musi zrealizować konkretne zadanie - w tym przypadku przejąć skarby z tzw. grabistatków, ale cele mogą być absolutnie przeróżne i będą się zmieniać w trakcie zabawy. W oczy rzuca się tutaj przede wszystkim ogromna dynamika rozgrywki, konieczna współpraca między graczami i mnóstwo nawiązań do kultowych postaci i sprzętów powiązanych z uniwersum SEGA. W pewnym momencie gracze dotarli nawet do ukrytego Sonica, który dodawał ogrom bonusowych punktów, ale robił jedynie za posąg (z dodatkowymi właściwościami). Nie mogłem niestety ani zagrać, ani nawet zrobić zdjęć, wszystko odbywało się za zamkniętymi drzwiami. 

Dalsza część tekstu pod wideo

HYENAS jest sieciowym, wieloosobowym FPS, który wymaga współpracy między graczami

Hyenas

W trzyosobowych zespołach każdy z graczy będzie miał określoną rolę. Może się np. wcielić w potężnego snajpera o konkretnych zdolnościach, które pozwolą na ciche i swobodne przemieszczanie się pomiędzy kolejnymi lokacjami, nie alarmując przy tym gęsto rozstawionych wrogów. Tutaj walka koncentruje się także wokół NPC należących do organizacji MFPF, dlatego HYENAS kategoryzowane jest jako gra PvP z elementami PvE. Musimy bowiem tak zaplanować swoje działania, by pozbyć się komputerowych towarzyszy, dotrzeć w konkretne miejsce i złupić skarb, a następnie szybko pobiec do kolejnej lokacji. To brzmi może mało szczegółowo, ale w gruncie rzeczy w trakcie tych 10 minut twórcy skoncentrowali się głównie na zaprezentowaniu mechanik i samej rozgrywki. 

Jakie są te mechaniki? Absolutnie przeróżne. Grę podziwiamy z perspektywy pierwszoosobowej. Jest oczywiście współpraca pomiędzy członkami zespołu, a nawet naturalny podział pomiędzy healera, tanka i DPSa z którego jednak wcale nie musimy korzystać. Każda z postaci jest inna i ma inny wachlarz możliwości, więc rozgrywka za każdym razem będzie wymagała ścisłej współpracy. A jeżeli któryś z towarzyszy zginie, wtedy musimy odnaleźć na mapie tzw. Respawnator, który pozwoli na dokonanie wskrzeszenia. Zabawa kończy się, gdy drużyna nie zdoła przetrwać, a o to będzie bardzo łatwo, szczególnie gdy napotkamy na "żywych" wrogów, którzy dobrze się ze sobą zgrywają. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna, a walki w systemie PvP będą mocno stresującym elementem HYENAS, bo punkty zdobywamy głównie za zdobyte skarby. Te musimy odbić od NPC, do których, co oczywiste, nie możemy dopuścić pozostałych drużyn. Trzeba więc działać bardzo sprawnie. Każdy headshot będzie tu miał kolosalne znaczenie (bo pozwoli na dużo szybszą eliminację). 

Gra jest mocno chaotyczna, ale ma w tym wszystkim swój urok. Graficznie nawiązuje do Overwatch lub może bardziej Valorant, ale czerpie pełnymi garściami z takich tytułów jak Hunt: Showdown czy serii PayDay. Konieczne będzie uchwycenie wszystkich mechanik, a także skrótów, bo mapy są nimi przepełnione. Możemy przedostać się dalej choćby systemami wentylacji, o ile w ogóle zauważymy gdzie są. Niekiedy nawet brakuje grawitacji w pomieszczeniach, co zmusza nas do opanowania sztuki latania, a to dodaje jeszcze większego smaczku. HYENAS skojarzyło mi się także z klimatami Watch_Dogs 2 - typowo ziomalskimi, młodzieżowymi i przerysowanymi. To produkcja skierowana ewidentnie do młodszych odbiorców, chociaż jej stylistyka pozostaje uniwersalna i nie będzie się zbyt szybko starzeć. Jeśli chodzi o fabułę - niby coś tam twórcy wymyślili, ale na szczęście nie o to tutaj chodzi. Historia jest bowiem bardzo naciągana - ot, Ziemia została zniszczona, ograbiona, ludzie wzajemnie się zniszczyli, a ostatnie niedobitki umieszczono na orbitalnym, wielkim statku zwanym Skazą. Walczą tam o ostatnie pozostałości ziemskiego dobrobytu. Głównie po to, by zaimponować magnatom ulokowanym na Marsie. Czy założenia twórców zostaną spełnione, przekonamy się dopiero w 2023 roku. Gra zostanie wydana na PS5, PS4, XSX, Xbox One oraz PC.  

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper