The Last of Us 2

The Last of Us 2 - gra idealna czy wtopa? Jak to w końcu jest…

Kajetan Węsierski | 26.07.2022, 21:30

Nie przypominam sobie gry AAA, która w podobnym stopniu polaryzowałaby społeczeństwo, jak właśnie The Last of Us 2. Produkcja od Naughty Dog właściwie od samej premiery wywoływała skrajne emocje i doprowadzała jednych do stanu podobnego ekstazie, a innych do czystej wściekłości, a nawet furii (co można było czytać w wielu wątkach na forach związanych z branżą tudzież w komentarzach pod wpisami). 

Jest to jednak temat o tyle ciekawy, iż mówimy tu o produkcji, która wręcz rekordowo zdobywała wszelakie nagrody. Od najmniejszych trofeów rozdawanych przy okazji niemal osiedlowych konkursów, aż po te największe GOTY na wydarzeniach, które są śledzone online przez miliony ludzi. Co więcej, ogromna część recenzentów zdaje się zgodna w kwestii tego, iż to tytuł bliski mitycznemu 10/10 (a niektórzy wręcz takimi ocenami sypali). 

Dalsza część tekstu pod wideo

Z drugiej strony mamy całe tabuny fanów, które niemal bojowo nastawiły się względem recenzentów. Nie wspominam nawet o ocenach na poziomie 0/10 - zakładając bowiem, że spora część z nich to trolle, pojawia się naprawdę sporo merytorycznych opinii, które dalekie są od nieuzasadnionego hejtu. I o ile, o czym wspomniałem na początku - podobne sytuacje może i mogły mieć miejsce, o tyle takiej skali jeszcze nie mieliśmy okazji obserwować.

I tu zaczynają się spoilery! 

Skąd wnioski?

No właśnie, pojawia się ważne pytanie - skąd takie wnioski? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy zacząć od początku i mniej więcej nakreślić, z czego wywodzi się fenomen The Last of Us Part 2 oraz w czym leży problem, który sprawia, że tak wiele osób zażarcie krytykuje to, w jaki sposób Naughty Dog zdecydowało się kontynuować historię Joela i Ellie. No właśnie, czy aby na pewno ICH historię? Do tego wrócimy. 

The Last of Us: Part II zadebiutowało 19 czerwca 2020 roku po kilku wcześniejszych opóźnieniach. Produkcja trafiła na PlayStation 4 i od początku była promowana jako jedna z ostatnich pozycji AAA, które zadebiutują wyłącznie na ubiegłą generację przed rozpoczęciem ery PlayStation 5. Tytuł miał zrobić dokładnie to, co swego czasu pierwsza część - wspiąć się na wyżyny możliwości technologicznych. 

I w praktyce tak się właśnie stało. Pod kątem technicznym, wizualnym, dźwiękowym i samych mechanik udało się zrobić coś wybitnego. Skala detali, szczegółowe podejście do wszystkich elementów i próba zadbania nawet o takie rzeczy, jak gałki oczne i emocje budowane poprzez specyficzną mimikę twarzy… To wszystko robiło niesamowitą robotę i sprawiło, że od strony deweloperskiej to ścisła czołówka. 

Tym jednak, co mocno wpłynęło na ogólny odbiór produkcji, była fabuła. Tu zaczynają się bowiem schody. Jak wspomniałem dwa akapity wcześniej, The Last of Us było historią o Joelu i Ellie. A biorąc pod uwagę sam początek opowieści oraz formułę sterowania, kolejność wymienionych ma znaczenie. W kontynuacji postanowiono nie tylko odwrócić role, ale wręcz pozbyć się głównego antagonisty. Pewnie u wielu wywołuje ból tym wspomnieniem, ale tak. Joel umiera na samym początku. 

Gra idealna vs. Gra wtopa

To sprawiło, że wiele osób nie tylko się skrzywiło i zawiodło, ale wręcz wszczęło coś w rodzaju buntu przeciwko grze. Widziałem nagrania łamanych płyt i zdjęcia kopii TLOU 2 leżących w śmieciach. Wszystko przez jedną decyzję. Cóż, jedną, ale taką, która pociągnęła za sobą całą masę konsekwencji. Niejako odwrócono narrację, dodano dodatkowe postaci, a aby utrzymać towarzystwo w podróży, ulubionego przez wielu Joela wymieniono na partnerkę Ellie. 

Choć można ją lubić, to nie ma wątpliwości, iż w praktyce była ona zwyczajnie nudna. Niespecjalnie wyróżniała się czymkolwiek oprócz ciąży, którą odkryto na pewnym etapie historii. Na początku była „dziewczyną Ellie”, a później „ciężarną dziewczyną Ellie”. I jeśli o samej bohaterce można powiedzieć tak niewiele, to oczywiste jest, że osoby podchodzące do tego tematu, jak do ognia, zaczną wytykać „sztuczne wpychanie pewnych tematów”

Z jednej strony mamy więc produkcję idealną pod względem tego, co powinna mieć w sobie gra (i to może reprezentować 93% na Metacriticu od recenzentów), a z drugiej produkcję, która okazała się fabularnym zawodem (tu zaledwie 5.7/10 od zwykłych graczy - a to i tak spory skok względem 2020). Gra nie rezonowała już z odbiorcami pierwszej części. Tymi, którzy mogli identyfikować się z Joelem. 

Jak to w końcu jest? 

No właśnie… Jak to w końcu z tym The Last of Us: Part II jest? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Gra podzieliła odbiorców i właściwie trudno się temu dziwić. Choć bowiem w kontekście grafiki czy mechanik przerosła oczekiwania wielu osób, to niestety rozminęła się z oczekiwaniami podobnie dużej grupy, jeśli mowa o wątkach fabularnych i sposobie opowiadania historii.

Ostatnio sam przyłapałem się na tym, że ów tytuł z biegiem czasu postrzegam gorzej, niż przy okazji premiery. Dalej traktuję tę grę jako coś wybitnego, ale bardziej pod kątem technicznych osiągnięć. Jedynka trzymała mnie przy sobie ze względu na fabularne wątki, w dwójce tego nieco zabrakło. I choć uważam, że pewne decyzje i przedstawianie mniejszości było jak najbardziej w porządku, to sądzę, że nie zostało to odpowiednio zaprezentowane. 

Reasumując… 

Jeśli mowa o grach wideo, to jestem jedną z tych osób, które uważają, że gameplay jest ważniejszy, niż wątki fabularne. Dla fabuły mogą czytać książki czy oglądać filmy - tu chcę czuć mój wpływ na świat. Mimo wszystko uważam też, że nie można uznać za grę idealną dzieła, które spełniłoby nawet 90% założeń tej perfekcji. Z drugiej strony - nawet pomimo gorszego zdania o grze po upływie czasu, dalej daleki jestem od określania jej jako wtopę. 

Twórcy zaryzykowali i zrobili to w tak ostry sposób, że skutki mogły być dwa - albo szampan, albo sporych rozmiarów hejt. Tu skończyło się niestety bliżej tego drugiego. Wciąż warto jednak podejmować tego typu decyzje, albowiem inaczej stalibyśmy w miejscu. Co więcej, jestem przekonany, że znajdzie się grupa osób, dla których fabuła w drugiej odsłonie była nawet lepsza od pierwszej.

Wniosek jest więc prosty - choć The Last of Us 2 polaryzuje, to w żadnym wypadku nie można patrzeć na tę grę wyłącznie w kolorach czarnym i białym. Nie wszystko jest tu zero jedynkowe, a pomimo pewnych potknięć, to wciąż w innych kategoriach ogromny sukces. I choć na swój sposób precedens, to bez wątpienia taki, który za kilka lat będzie jednym z wielu. Wszak odwaga w twórcach rośnie. I to bardzo dobrze. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Last of Us Part II.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper