World of Warcraft Dragonflight

World of Warcraft Dragonflight - wrażenia, opinia, playtest. Graliśmy w nowy dodatek i... To może się udać

Wojciech Gruszczyk | 17.07.2022, 22:46

Ostatnie decyzje Blizzarda sprawiły, że zapowiedź World of Warcraft Dragonflight nie wywołała tak wielkiego poruszenia, jak ostatnie dodatki do wielkiego i cenionego MMORPG. Mając jednak możliwość sprawdzenia, co tak naprawdę szykują deweloperzy, wskoczyłem na serwery testowe i... Zostałem pozytywnie zaskoczony.

World of Warcraft zadebiutował w 2004 roku, a ostatni (ósmy) dodatek do produkcji zapowiadał się naprawdę ciekawie, ale w ostateczności Shadowlands nie sprostał oczekiwaniom. Deweloperzy od kilku lat szykowali kolejną przygodę, która już na papierze brzmiała lepiej od ostatnich perypetii Sylvanasy i jej podróży do Krainy Cieni. Dragonflight jak sama nazwa wskazuje jest związany ze smokami i podczas rozgrywki odniosłem wrażenie, że twórcy w kilku miejscach oferują dobry powiew świeżości.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na początek? Smoki!

World of Warcraft Dragonflight - pierwsze wrażenia - postać

World of Warcraft Dragonflight wprowadza do rozgrywki zupełnie nową, starożytną rasę humanoidalnych smoków nazwaną Dracthyr, dzięki której gracze mogą biegać w dwóch postaciach – jako niby-człowiek lub niby-smok. Zabawa jednak rozpoczyna się tuż po zalogowaniu na serwer, ponieważ tworząc postać możemy nie tylko wybrać dwa odcienie skóry smoka, ale mamy 3 różne twarze, aż 18 zróżnicowanych pysków, 20 rodzajów rogów – a same elementy możemy pokolorować za pomocą 15 barw lub dorzucić 3 przywieszki. To jednak dopiero początek, ponieważ później dostosowujemy uszy (12), rogi na czubku głowy (10), brwi (4), kości policzkowe (2), policzki (3), gardło (5), a projektanci nie zapomnieli o kolorze oczu lub dostosowaniu twarzy (łącznie 8 opcji). Podczas projektowania możemy nawet wybrać, jak nasz smok będzie prezentował się w zbroi, a to dopiero początek, ponieważ tak naprawdę musimy także stworzyć ludzką postać i także w tym miejscu otrzymujemy szereg opcji.

Istotnym detalem Dracthyrów w Dragonflight jest również fakt, że smocza wersja postaci przez cały czas nosi wcześniej wybrany pancerz, a tylko ludzka forma może prezentować zestaw, który zdobyliście przeczesując kolejne zakamarki świata World of Warcraft. Gracze nadal będą mogli prezentować swoje piękne pancerze i chwalić się zdobyczami, ale jeśli będą chcieli biegać w formie smoka, to niestety w tym miejscu pojawia się pewne ograniczenie.

Podczas rozmowy z przedstawicielami Blizzarda pojawiło się pytanie – czy firma chce w pewien sposób odświeżyć personalizację wcześniejszych ras Patrick Dawson (dyrektor produkcji) zaznaczył, że studio tak naprawdę cały czas stara się pogłębić opcję tworzenia postaci wszystkich ras, ale jednocześnie dał nadzieję na znaczącą rozbudowę tego elementu – choć szczerze mówiąc biorąc pod uwagę, jak wyglądają Dracthyrzy, trudno będzie zapewnić takie opcje przykładowo ludziom, bo smoki mają sporo małych elementów, które możemy dostosowywać. I bez wątpienia nowa propozycja Blizzarda zostanie doceniona przez graczy, którzy lubią wyrażać siebie przez bohaterów, bo w tym wypadku zajmiecie się naprawdę rozbudowaną personalizacją.

Później? Smoki!

World of Warcraft Dragonflight - pierwsze wrażenia - latanie

Patrick Dawson w trakcie rozmowy potwierdził, że Blizzard tak naprawdę nie rozwija w jednym momencie tylko jednego rozszerzenia, ponieważ gdy powstawał World of Warcraft Shadowlands to deweloperzy jednocześnie opracowywali World of Warcraft Dragonflight. Deweloperzy w ten sposób mogą na bieżąco reagować na wiadomości od społeczności i choć nie mogę tego do końca potwierdzić, to odnoszę wrażenie, że w pewien sposób widać to w samym wyglądzie Smoczych Wysp – nowy region jest podzielony na pięć części i choć miałem okazję zwiedzać dopiero fragment terenów, to mogę stwierdzić, że przynajmniej na początku świat jest po prostu ładny. Autorzy zapewnili starożytną krainę, która w kilku miejscach zawiera mroźne krajobrazy, cały czas przez pasma przedzierają się mityczne stworzenia, a w wielu miejscach lokacji pojawia się mgła – nadaje to miejscówce przyjemnego klimatu. Grając w alfę miałem wrażenie, że projektanci Blizzarda chcieli przypomnieć graczom, że World of Warcraft jest pełne magii, bo oferowana atmosfera jest przesiąknięta mocą.

Azure Span to jedna z największych stref w World of Warcraft, co nie jest przypadkowe, ponieważ nowy świat oferuje graczom zupełnie nową mechanikę – Dracthyrzy mogą przywoływać smoki i na ich grzbietach latać po terenie. Działa to inaczej względem klasycznego wierzchowca, ponieważ musimy zwracać uwagę na impet (Vigor), a podczas szybowania wykorzystujemy kilka umiejętności. Znakomicie wypada każdy moment, gdy wzbijamy się stworem w powietrze, nabieramy rozpędu, pikujemy z dużej wysokości w dół, a w ostatnim momencie podnosimy przerośniętego gada i szybujemy z dużą prędkością przez lokację. Twórcy w dodatku pozwolą nam uczyć się nowych manewrów podczas latania, nowy wierzchowiec otrzymał nawet swoje zdolności, a podczas rozgrywki będziemy nawet personalizować podniebne stwory... Mechanika zapewnia spory powiew świeżości dla rozgrywki, a jednocześnie pozwoliła deweloperom całkowicie inaczej zbudować świat smoków. Dragon Isles jest zdecydowanie najbardziej pionową krainą w świecie World of Warcraft, ponieważ gracze mają okazję szukać nowych miejsc na przestrzennych górach – ten pomysł został naprawdę dobrze wykorzystany przez wspomnianą mechanikę latania, ponieważ otrzymujemy tutaj nie tylko ciekawy system, ale został on dobrze wdrożony w nową krainę.

Dragon Riding jest świetną propozycją, jednak nie możemy oczekiwać, że ta mechanika wyląduje w pozostałych częściach World of Warcraft. Patrick Dawson zaznaczył, że system jest przygotowany wyłącznie dla Smoczych Wysp, co jest w zasadzie zrozumiałe. Autorzy musieliby całkowicie przebudować przykładowo cały Azeroth, by gracze mogli faktycznie cieszyć się mechaniką.

Czy mówiłem już o smokach?

World of Warcraft Dragonflight - pierwsze wrażenia - walka

World of Warcraft Dragonflight to jednak nie tylko latanie po pięknych terenach odpicowanymi postaciami. Dracthyr jest również związany z Evokerem – jest to pierwsza w historii uniwersum kombinacja rasy i klasy. Gracze ponownie otrzymają możliwość wybrania, po której stronie konfliktu będą walczyć (Przymierze lub Horda), a jednocześnie nowa propozycja to w pewien sposób miks dwóch klas, bo jedna ze specjalizacji stawia na pół dystansowy atak, a druga zadba o wsparcie i zajmie się podreperowaniem zdrowia. Autorzy zadbali o dwa drzewka rozwoju, które powinny zapewnić sporo zabawy – jest jednak jeszcze za wcześnie, by móc ocenić sam rozwój i balans postaci.

Nowa rasa-klasa wprowadza także zupełnie nową mechanikę związaną z atakami – teraz część umiejętności możemy naładować (Empower), więc podczas przykładowo wykonywania Dream Breath pojawia się wskaźnik, który pozwala nam na przygotowanie bardziej potężniejszego ruchu. Jest to ciekawe urozmaicenie klasycznego gameplayu, gdzie zawsze w World of Warcraft wystarczyło po prostu kliknąć jeden z przycisków, by następnie postać wykonywała swoje zadanie. Dragonflight zapewnia tutaj nowość, która mam nadzieję pojawi się także w pozostałych klasach, ponieważ dodaje to do rozgrywki pewnego urozmaicenia. Mam jednak pewność, że Blizzard ma w tym miejscu pewne pole do popisu, ponieważ ładowanie powinno trwać dłużej, by w niektórych sytuacjach gracz musiał podjąć trudną decyzję – postawić na mocniejszy-dłuższy atak czy słabszy-krótszy. Na początkowym etapie zabawy różnice nie wydają się tak duże, jak w moim odczuciu powinny być.

Smoki nie zawiodą?

To dopiero pierwsze wrażenia z World of Warcraft Dragonflight, bo spędziłem na serwerze testowym dopiero kilka godzin. Nie jestem pewien, jak będzie prowadzona fabuła, nie mogę za wiele powiedzieć o misjach, jednak przedstawione zmiany oraz nowości pozwalają mi z zaciekawieniem wyczekiwać na rozszerzenie. Blizzard wciąż nie ujawnił daty premiery, jednak Patrick Dawson potwierdził podczas wydarzenia, że rozszerzenie ma trafić na rynek w 2022 roku.

W dodatku choć studio zaoferowało graczom „alfę”, to jednak nie trudno dostrzec, że oferowana zawartość pod względem wykonania prezentuje się naprawdę dobrze. Przedstawiciel studia podczas rozmowy zaznaczył, że tym razem Blizzard chciał zaoferować graczom spojrzenie na bardziej dopracowaną przygodę, co pozwala im zbierać informacje zwrotne na temat samych nowości, a nie błędów lub niedoróbek.

Czy jednak smoki nie zawiodą? Jestem pewien, że Blizzard potrzebuje wielu sukcesów, by przezwyciężyć swoje wewnętrzne problemy i na pewno chętnie zagram w World of Warcraft Dragonflight. Szykuje się naprawdę urozmaicony dodatek, który ma szansę zapewnić świetne wrażenia szerokiej publice.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper