The Boys (2019)

The Boys (2019) - recenzja, opinia o serialu [Amazon]. Najlepszy serial o superach powrócił!

Piotrek Kamiński | 09.07.2022, 21:14

Jezu, co tu się wydarzyło! Po raczej umiarkowanie świetnym, animowanym spin-offie sprzed kilku miesięcy zastanawiałem się, czy "The Boys" nie zaczynają przypadkiem powoli zjadać swojego ogona. Nie wiem w sumie dlaczego, bo tamto to przecież była antologia autorstwa bardzo różnych ludzi o różnej wrażliwości, a główny serial jest dzieckiem chorej, genialnej głowy Erica Kripke, za uprzejmością Gartha Ennisa. I po obejrzeniu pierwszych trzech odcinków nowego sezonu muszę oficjalnie przeprosić, że mogłem tak w ogóle pomyśleć. Tak. Chłopaki wrócili.

Trzeci sezon rozpoczyna się od walki Siódemki ze Stormfront. Coś się jednak nie zgadza - miejsce jest inne, ludzie nie ci, co przy tym byli, a sama Stormfront ma teraz blond włosy i twarz Charlize Theron. Szybko przekonujemy się, że to tylko film - jeden z trybików machiny marketingowej uruchomionej przez Vought aby ratować lecący na główkę do pustego basenu wizerunek Homelandera. Już sam ten fakt, ale i większość tego, co widzimy w kolejnych odcinkach sprawia, że wydaje mi się, że do końca sezonu czeka nas jedna z dwóch rzeczy - kompletny upadek i śmierć, albo wspięcie się przez Homelandera na absolutny szczyt świata i zajęcie, tym razem już oficjalnie, w oczach całego świata, miejsca głównego antagonisty serialu.

Dalsza część tekstu pod wideo

The Boys (2019) - recenzja serialu [Amazon]. Mnogość pytań i odpowiedzi 

Butcher i Homelander rozmawiają o przyszłości

Już nawet tylko te pierwsze odcinki niesamowicie i trochę niespodziewanie rozwijają świat serialu. Jeśli nie znasz oryginalnego komiksu Gartha Ennisa i Daricka Robertsona to spieszę donieść, że serial odchodzi od komiksowej fabuły raczej regularnie, zmieniając płeć i historię kilku osób, zabijając parę osób, które w komiksie wciąż żyją i odwrotnie. Bardzo ryzykowne posunięcie, acz jeśli za temat zabiorą się odpowiednio utalentowani ludzie, może się udać. I w przypadku "The Boys" opłaciło się to ryzyko podjąć, bo fakt, że nie mamy bladego pojęcia w którą stronę serial pójdzie dalej, że możemy rozmawiać, dyskutować i zastanawiać się co i jak zostanie zaadaptowane z komiksu, sprawia mi absurdalnie dużo radości - zwłaszcza w czasach kiedy przecieki i inne spoilery wyskakują na ludzi co drugi krok, jak bardzo nie staraliby się ich unikać.

Jeszcze po drugim sezonie można było sobie kombinować, czy tożsamość Black Noir okaże się być taka sama, jak w komiksie. Trzeci sezon definitywnie (jeszcze bardziej definitywnie) ucina te spekulacje, jednocześnie pozwalając uformować się lawinie nowych spekulacji. Osobiście najbardziej rzuciło mi się w oczy jak podobni wiekiem i do pewnego stopnia wyglądem są ze Stanem Edgarem. A to tylko jedna postać i jedna teoria. Dowiadujemy się nowych rzeczy o Victorii Neuman, do fabuły głównego serialu dołącza związek V24, z którym pobieżnie spotkaliśmy się w animacji, bohaterowie i Chłopaki ewoluują w ciekawych, nie zawsze oczywistych kierunkach, sprawiając, że nawet tak absolutnie niegodne sympatii postacie jak Homelander wywołują w widzu dziwnie ciepłe uczucia... Dopóki nie zrobią czegoś tak kompletnie dla nich typowego, że zaczynamy nienawidzić ich podwójnie.

The Boys (2019) - recenzja serialu [Amazon]. Apogeum obrzydliwości? 

Nowa przyjaźń?

Rozpisywanie się o tym, jak serial świetnie wygląda i jak dobrze jest zagrany mija się zapewne trochę z celem, biorąc pod uwagę, że to już trzeci sezon, ale kilkoma uwagami chciałbym się podzielić. To prawdopodobnie najbardziej obrzydliwy sezon do tej pory. Wybuchających w całości ludzi naoglądałem się już tyle, że przestali robić wrażenie, ale zaraz na początku pierwszego odcinka jest taka scena. Romantyczna. W pewnym sensie. Z udziałem potrafiącego się zmniejszać Termite'a i penisa. Na zmianę śmiałem się i miałem ciarki. Równie mocne wrażenie robi to, co dzieje się pod maską Black Noir (dobra charakteryzacja!), choć z trochę innego powodu, a to, co dzieje się pod koniec trzeciego odcinka z Deepem jest zwyczajnie przykre.

To powiedziawszy, odnoszę również wrażenie, że niektóre sceny w tych pierwszych trzech odcinkach są odrobinę za długie. Pierwszym przykładem z brzegu jest spotkanie Frenchie'ego z zaliczającą swój serialowy debiut Little Niną, składające się niemalże wyłącznie z wymieniania co, kto i kiedy miał w dupie. Rozumiem, że na tym, między innymi, budowana była rozpoznawalność serialu, ale Homelander masturbujący się dwa razy na trzy odcinki, to odrobinę za dużo.

"The Boys" to jednak nie tylko flaki i seks. To również dziesiątki odniesień do bardzo szeroko pojętej popkultury. Nie tylko tej związanej ze światem komiksu, choć nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że Butcher jest skrzywioną wersją Punishera, a Homelander to amalgamat Kapitana Ameryki i Supermana gdyby nie mieli w sobie grama moralności. W trzecim sezonie serialu znajdziemy również odniesienia do bezpośrednich scen z komiksów z tymi postaciami, Starlight śpiewającą "Hit me baby one more time", kiedy miała może z 15 lat, program w stylu "America's got talent", tyle że dla superbohaterów, czy Simona Pegga w roli Hugh Campbella (tak jakby). To celebracja wszystkiego co popkulturowe, do kompletu okraszona świetnym scenariuszem i bardzo dobrym aktorstwem. Ale jeśli czytasz tekst o trzecim sezonie, to pewnie i tak już to wiedziałeś.

[Aktualizacja po zapoznaniu się z całym sezonem]

Kolejny sezon za nami i trzeba przyznać, że scenarzyści, z showrunnerem, Erikiem Kripke na czele, wciąż trzymają rękę na pulsie. Splot wydarzeń, który zaprowadził nas do finału, sprawił, że nie miałem absolutnie bladego pojęcia jak się on potoczy. Sytuacja była na tyle złożona że nie byłem nawet pewien komu powinienem kibicować i choć nie sądziłem, że to w ogóle możliwe, ostatecznie najbardziej sympatyzowałem z Homelanderem! Mało kto w Hollywood potrafiłby napisać tak złożonych bohaterów.

Anthony Starr miał w tym sezonie kupę roboty, ale poradził sobie z nią śpiewająco. Jego bohater wciąż jest totalnym socjopatą i egocentrykiem, ale na przestrzeni ostatnich ośmiu odcinków dał się poznać również z tej bardziej ludzkiej strony. Zobaczyliśmy jego samotność, jego potrzebę bycia lubianym, to że faktycznie kocha swojego syna, choć na ile zdrowa będzie to miłość przekonamy się dopiero w kolejnym sezonie. Prócz niego, właściwie tylko Black Noir faktycznie był dla niego czymś więcej, niż workiem krwi i flaków. Przestrzeliłem trochę ze swoimi przewidywaniami co do miejsca, w którym pseudo Superman skończy sezon. Ogólny kierunek został utrzymany, ale nie doceniłem tego jak realistycznie twórcy serialu przedstawią szary tłum i ogólnie opinię publiczną. W ostatecznym rozrachunku, ma to więcej sensu, niż moje przewidywalne fanfiction.

The Boys (2019) - recenzja serialu [Amazon]. Wysyp nowych informacji o świecie i postaciach

Cyc, Kimiko i Hughie

Męczy mnie już postać Deepa. Czy on ma do zaoferowania cokolwiek ponad obrzydliwie zabawny pociąg do morskich stworzeń? Jeśli tak, to scenarzyści nie pokazali nam tego w tym sezonie. Znacznie ciekawiej zaprezentował się A-Train. To już absolutnie nie jest ta sama osoba, która wjechała na pełnej prędkości w dziewczynę Hughie'ego, po czym miała z tego pompę. Szanuję twórców serialu za to, że nie idą na łatwiznę. A-Train naprawdę chciałby zrobić coś dobrego, stać się lepszym i bardziej bohaterskim, ale nie oznacza to, że wszystkie popełnione przez niego błędy zostaną nagle wybaczone, a on dołączy do tych dobrych. Oni z resztą też są przecież co najwyżej jaśniejszym odcieniem szarości, bo do czystej bieli Supermana nie mają nawet startu. Dzięki temu jego historia staje się ciekawa, a przyszłość niepewna – zachęcając widzów do dalszego oglądania i zastanawiania się, gdzie ta nowa droga go ostatecznie zawiedzie.

Po stronie Chłopaków również wydarzyło się parę ciekawych rzeczy. Billy coraz bardziej zbliża się do Homelandera, skacząc pomiędzy byciem totalnie złym, a tylko standardowo zepsutym jakby to była guma, którą bawiło się za dzieciaka na podwórku. Najważniejszym elementem sezonu była jednak historia Soldier Boya, której koniec i początek jednocześnie widzieliśmy w retrospekcji z Nikaragui. Nie dość, że pokazała nam ona raz jeszcze, z nowej perspektywy, jak nieudanym pomysłem są superbohaterowie w ogóle, to jeszcze wyjaśniła kilka detali na temat postaci takich jak Black Noir. I kiedy widz myśli już, że to tyle, serial wraca do tamtych wydarzeń w siódmym odcinku (choć w mocno nieoczekiwanej formie) i kompletnie je rekontekstualizuje. Świetne wyciąganie widzowi dywanu spod butów - tak właśnie powinno się to robić.

Praktycznie cały trzeci sezon obfitował w niespodzianki i niebanalne zwroty akcji. Od pierwszych odcinków, przez osławiony "Herogasm", na finale kończąc. Ostatniemu odcinkowi można zarzucić, że zagrał dosyć bezpiecznie w kwestii szastania życiami głównej obsady, ale ta kompletna niepewność co do tego jak potoczy się finałowa bitwa niemalże do samego końca trzymała mnie na skraju kanapy. 

Nie spodobało mi się jak niewiele ostatecznie się zmieniło, w jakim miejscu pozostawiony został wątek Noira i Deep jako postać w ogóle, lecz poza tym praktycznie cały sezon reprezentuje szalenie wysoki poziom. Wszystkie napoczęte wątki stanowiły istotny element szerszej układanki i w finale zostały należycie wykorzystane. Efekty od dawna już wyglądają tak dobrze, że nadałyby się i do pełnometrażowego filmu, ścieżka dźwiękowa, prowadzenie kamery i montaż nie pozwalają oderwać się od ekranu, a obsada... Obsada to po prostu Chłopaki. Niepodobni do komiksowych oryginałów, ale i tak dopasowani idealnie, do tego stopnia, że nie dałoby się ich już zastąpić. Podobno czwarty sezon już powstaje. I całe szczęście, bo po tak fabularnie ważnym, emocjonalnie trudnym i wielowymiarowym finale nie wyobrażam sobie kolejnej, tak długiej przerwy jak ostatnio.

Atuty

  • Finałowa potyczka tak skomplikowana emocjonalnie, że ciężko zdecydować komu się kibicuje;
  • Świetnie rozwija charaktery i historię postaci - zarówno tych dobrych, jak i złych;
  • Potrafi zbudować, a następnie bardzo długo utrzymać napięcie;
  • Bodajże najbardziej odjechany pod względem seksu i flaków sezon do tej pory, a mimo to nigdy nie to jest najważniejsze;
  • Ciągła ewolucja Homelandera - bo zasłużył na swój własny podpunkt.

Wady

  • Deep przez cały sezon tylko bzykał ryby;
  • Ciut za dużo podobnych do siebie, niewiele wnoszących dialogów;
  • Ostateczne rozwiązanie finału raczej bezpieczne.

Trzeci sezon "The Boys" bardzo mocno namieszał w mitologii serialu, lecz ostatecznie zostawił nas w zastanawiająco podobnym do punktu wyjścia miejscu. Wszystkie odcinki ogląda się świetnie, ale w następnym sezonie twórcy muszą zagrać ostrzej, jeśli nie chcą żeby ludzie posądzali ich o odcinanie kuponów.

8,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper