SteelSeries Arctis 5 – recenzja sprzętu

SteelSeries Arctis 5 – recenzja sprzętu

Wojciech Gruszczyk | 10.01.2017, 20:50

Na początku października ubiegłego roku SteelSeries zaprezentowało nową linię słuchawek. Duńczycy postawili na trzy modele, które mają wyróżniać się na tle konkurencji świetnym dźwiękiem, mocnym mikrofonem, nowoczesną technologią i świetnym designem. Po kilku tygodniach testowania tej propozycji jestem pewien, że urządzenie trafi w gust wielu graczy. 

Duńczycy w październiku zaskoczyli. Firma zrezygnowała ze swojej wieloletniej marki SteelSeries Siberia oferując zupełnie nową. Arctis to nowa propozycja dla sympatyków elektronicznej rozgrywki, którzy liczą nie tylko na najwyższą jakość dźwięku, ale chcą również dobrze wyglądającego i wszechstronnego urządzenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jedna jakość, trzy urządzenia

Interesującą decyzją korporacji było wrzucenie na rynek trzech urządzeń. Jednocześnie na półkach sklepowych pojawił się Arctis 3 (399 zł), Arctis 5 (479 zł) i Arctis 7 (749 zł), jednak klienci nie muszą martwić się o jakość dźwięku w poszczególnych modelach, ponieważ we wszystkich słuchawkach użyto tych samych komponentów. Jest to bardzo dobra wiadomość dla graczy, a firma sprytnie pokazuje, że chce zaoferować swoje najdroższe komponenty, które pojawiają się również w SteelSeries Siberia 840 (!), w zdecydowanie lepszej ofercie cenowej. Jest to zaskakujący ruch, ale na pewno gracze nie będą narzekać, bo jedyną różnicą pomiędzy „trójką”, „piątką” i „siódemką” są dodatki oraz łączność. Recenzowany model to słuchawki przewodowe (Arctis 7 są bezprzewodowe), ale wyróżniają się na tle „braci” podświetleniem RGB oraz posiadają specjalny ChatMix.

Istotną zmianą względem Siberii jest oczywiście wygląd. Od pierwszego wyciągnięcia Arctisa z pudełka zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony, ponieważ inżynierowie w końcu zrezygnowali z błyszczącego plastiku na rzecz matowego materiału – ten się nie rysuje, a palce nie pozostawiają na nim swoich śladów. Twórcy przygotowując najnowsze urządzenie wpadli na nietypowe rozwiązania – pierwszym jest oczywiście pałąk, który tym razem został przygotowany z twardego tworzywa dodatkowo wzmocnionego specjalną gumą. Nie musicie się jednak obawiać kontaktu głowy z tym sztywnym materiałem, ponieważ pomiędzy ciałem a pałąkiem znajduje się certyfikowana taśma narciarska. To nietypowe rozwiązanie, które na początku nie skradło mojego serca. Po założeniu słuchawek miałem wrażenie niepotrzebnego ucisku, ale wystarczyło dostosowanie taśmy (można ją dowolnie regulować) i totalnie zapomniałem o nałożonym sprzęcie. Urządzenie jest bardzo wygodne i ten patent się sprawdza. Materiał dostosowuje się do kształtu głowy, więc po kilku minutach z łatwością można docenić to rozwiązanie – co ciekawe w sklepie zdobędziemy różne wersje kolorystyczne taśmy. Jest to dobra opcja dla klientów, którzy zamierzają wykorzystywać słuchawki nie tylko w domu, ale również w terenie. Pewnie z tej propozycji nie skorzysta każdy, jednak jestem pewien, że niektórzy chętnie dostosują wygląd słuchawek do swojego ubioru. Oczywiście istotnym faktem są również informacje, że sprzęt został przygotowany z naprawdę porządnych i mocnych materiałów, a poszczególne elementy nie trzeszczą – od ponad 3 tygodni mam słuchawki w domu i nie zauważyłem żadnych, nawet najmniejszych śladów użytkowania.

Bez wątpienia pozytywne wrażenia Arctis zapewni graczom narzekający na nagrzewanie głowy przez słuchawki. Duńczycy zdecydowali się zrezygnować ze znanej gąbki opatulonej skórą, a zamiast tego użyto poduszek firmy AirWeave i ten patent również został zaczerpnięty od tej sportowej marki. Wykorzystany materiał pozwala „oddychać” naszemu ciału, więc nie ma mowy o niedogodnościach związanych z nawet wielogodzinnym noszeniem urządzenia. Tkanina jest wykorzystywana w wielu sportowych ubraniach i bez wątpienia takie rozwiązanie przypadnie do gustu. Trzeba mieć jednak świadomość, że nowy pomysł ma jedną, dla mnie sporą wadę – nauszniki nie odcinają gracza od świata zewnętrznego i podczas rozgrywki zawsze gdzieś tam za plecami słychać domowników. Zostając jeszcze na sekundę w temacie samych muszli – inżynierowie ponownie pozwalają na swobodne poruszanie się nauszników (słuchawki można rozłożyć), które dzięki temu dobrze dostosowują się do odbiorcy. Z tego rozwiązania korzysta coraz to więcej firm i jest to naprawdę świetna wiadomość.

Na prawej słuchawce znalazły się jeszcze małe dodatki – tutaj został ukryty wysuwany mikrofon, jego wyłącznik oraz rolka do regulacji dźwięku. Warto dodatkowo zaznaczyć, że Arctisa można bez problemu podłączyć do wielu urządzeń (PC, PlayStation 4, Xbox One, Nintendo Wii U, Nintendo 3DS, smartfony, tablety, gogle VR), więc zdecydowano się na zastosowanie dwóch gniazd (USB i 3,5 mm) – w zależności od posiadanego sprzętu musimy podłączyć odpowiedni kabel. Dodatkowo w recenzowanym modelu znalazł się ChatMix sterowany przez USB pozwalający dostosowywać pasma dźwięku (dźwięk gry lub rozmowa głosowa) i jest to bardzo przydatny element podczas sesji sieciowych. Nie musimy wchodzić w opcje pozycji, a szybko, za pomocą jednego ruchu ręki jesteśmy w stanie dostosować dźwięk do własnych preferencji. Należy na pewno dodać, że sam ChatMix został przygotowany z pomysłem, bo nie dość, że gadżet wygląda i działa dobrze, to został jeszcze dodatkowo podklejony specjalną gumą, dzięki której element nie ześlizguje się z biurka.

Najlepszy dźwięk w tej kategorii cenowej

Miałem w ostatnich miesiącach możliwość przetestowania wielu topowych słuchawek i nowa propozycja SteelSeries w wielu miejscach nie odstaje od urządzeń za 1500 zł. Nie jest to przypadek, ponieważ Duńczycy faktycznie użyli tych samych podzespołów, co we wspomnianych Siberiach 840 – urządzenie charakteryzuje się identycznymi przetwornikami o średnicy 40mm, 3 metrowym kablem, czułością na poziomie 98dB, impedancją 32 Ohm, pasmem przenoszenia 20-22000 Hz oraz całkowitymi zniekształceniami harmonicznymi <3%. Dzięki takiej propozycji dźwięk jest klarowny i przejrzysty, ale trzeba mieć świadomość, że największe atuty Arctis prezentuje po podłączeniu do komputera i zainstalowaniu odpowiednich oprogramowania SteelSeries Engine 3 – to właśnie w takiej sytuacji możemy korzystać z cyfrowego dźwięku przestrzennego DTS 7.1 Surround Sound, który robi różnice. Jak możecie się domyśleć z tego dobrodziejstwa nie skorzystają gracze konsolowi i jest to spora strata, bo wykorzystana technologia sprawdza się w 100%. Inżynierowie zdecydowali się na DTS 7.1 Surround Sound i dzięki temu możecie liczyć na lepsze odnalezienie przeciwnika podczas pojedynku – faktycznie w trakcie zmagań można z łatwością usłyszeć nabiegającego z boku oponenta lub zakradającego się za plecami łotrzyka. Dodatkowo wspomniany program pozwala dowolnie dostosować dźwięk do własnych preferencji – nie będę ukrywał, że musiałem się odrobinę pobawić, by odpowiednio przystosować słuchawki, ale jeśli macie odrobinę doświadczenia w „suwaczkach”, bez problemu odnajdziecie się w Engine 3. Oprogramowanie pozwala również dostosować oświetlenie słuchawek (intensywność i kolory), włączyć wspomniany DTS, sprawdzić mikrofon, czy też nawet włączyć odsłuch.  

Wielu naszych czytelników pewnie interesuje sam fakt podłączenia urządzenia do PlayStation 4 oraz Xboksa One i w obu wypadkach nie będziecie zawiedzeni oferowanym dźwiękiem. Słuchawki są naprawdę głośne, a jednocześnie jakość brzmienia stoi na bardzo wysokim poziomie. Oczywiście brakuje DTS 7.1 Surround Sound, ale w tej kategorii cenowej, to najlepsza opcja dla graczy, którzy grają na wielu sprzętach i lubią dodatkowo posłuchać muzyki, czy też pooglądać ze słuchawkami serial lub film. Można je podłączyć do PS4 bezpośrednio za pomocą USB i wtedy wykorzystamy również ChatMix, ale w przypadku Xboksa One lub innych konsol trzeba skorzystać z 3,5 mm jacka.

Nie możemy zapomnieć, że SteelSeries w głównej mierze przygotowuje sprzęt dla graczy i to właśnie ten target w najlepszy sposób wykorzysta wszystkie smaczki urządzenia. Jasne, że można przesłuchać najnowszą płytę ulubionego zespołu na Arctisach, ale nie możecie oczekiwać dźwięków jak ze słuchawek przystosowanych wyłącznie do takiej rozrywki. Na pewno należy przy tym pamiętać, by podczas takiej zabawy wyłączyć DTS, który za bardzo zwęża scenę i zniekształca dźwięk. Odnoszę jednocześnie wrażenie, że czasami najnowszej propozycji Duńczyków brakuje mocniejszych basów, które kilka miesięcy temu oczarowały mnie w Siberiach 840.

Twórcy ze SteelSeries postanowili wykorzystać do Arctisów nowy, wyciągany, dwukierunkowy mikrofon ClearCast o czułości -48 dB, impedancji 2200 Ohm oraz paśmie przenoszenia 100Hz - 10000Hz. Jest to dobre rozwiązanie, ponieważ majk wyłapuje nie tylko nasz głos, ale również otoczenie, odrzuca niechciane dźwięki i przekazuje tylko dyskusje. Sympatyczna sprawa, bo mikrofon jest bardzo czuły, a jednocześnie świetnie redukuje szumy.

Dobry, nowy początek

SteelSeries Arctis to nowa linia urządzeń duńskiej korporacji i pod względem wyglądu oraz wykonania prezentuje naprawdę wysoki poziom. Firma odcina się od wielu znanych aspektów, które były rozwijane przez korporację od lat i jednocześnie oferuje nowe, często niecodzienne rozwiązania, które w ostateczności są satysfakcjonujące. Trudno również narzekać na dźwięk, bo inżynierowie w tym wypadku nie oszczędzali i zaoferowali drogie podzespoły.

Podoba mi się również rozwiązanie wrzucenia na rynek trzech modeli – dla każdego coś dobrego, więc jeśli nie potrzebujecie podświetlenia, a kabel Wam nie przeszkadza, to możecie śmiało brać najtańszą opcję. To oczywiście nadal 399 zł, jednak w tym wypadku otrzymacie wyjątkowo wszechstronne, solidne urządzanie, które oferuje przejrzysty i czysty dźwięk oraz kawał porządnego mikrofonu. To ciekawa i uniwersalna propozycja.

 

Podsumowanie

+ Dźwięk na bardzo wysokim poziomie
+ DTS 7.1 Surround Sound robi różnicę
+ Wygląd nie odstrasza
+ Szczególnie wygodne
+ Wykorzystanie porządnych materiałów
+ Ciekawe rozwiązania ze sportów zimowych
+ Jedne słuchawki dla wielu urządzeń
+ Dwukierunkowy mikrofon
+ Trzy opcje (dla każdego coś dobrego)

- DTS 7.1 Surround Sound tylko na PC
- Słaba izolacja od otoczenia
- Słuchanie muzyki tylko jako dodatek 

Źródło: własne
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper