TOP 10 PS3

Top 10 PlayStation 3 - do tych gier jeszcze kiedyś powrócę

Krzysztof Grabarczyk | 07.05.2022, 15:00

Często przy wyborze ulubionych gier pochodzących z danej generacji - kieruje nami ta sama nostalgia. W historii wszystkich konsol z rodowodem Sony pojawiały się prawdziwe hity. Często wyznaczając techniczne standardy. Przypadek trzeciej, najbardziej egzotycznej z całej rodziny, PlayStation 3 jest wyjątkowy. Tutaj w zamyśle producentów miał się rozpocząć wyścig po technologię jutra. Rzeczywistość zweryfikowała pierwotne plany, lecz finalnie sprzęt doczekał się licznych superprodukcji. Także tych mniejszych. Gotowi na nasze skromne zestawienie? Zapraszamy! Kolejność tradycyjnie pozostawiamy przypadkowi. 

F.E.A.R. 2: Project Origin (2009, Monolith) 

Dalsza część tekstu pod wideo

Przepis na ulepszony sequel. Część pierwsza wpłynęła na światową dyskusję w zakresie budowania sztucznej inteligencji w grach FPP. Kontynuator skutecznie powielił wszystkie zalety oryginału uzupełniając całość nowymi atrakcjami. Nasza ulubienica, demoniczna Alma objawiała się zarówno w dziecięcej jak i nieco dojrzalszej wersji. Tytuł pozwalał nam upuścić znacznie więcej krwi niż poprzednio. Dopracowany do maksimum gunplay, upiorna gra świateł oraz nieodłączny bullet time tworzą wieloletni fundament. F.E.A.R. 2 nadal porusza się wybornie, nawet w obliczu lekko podstarzałej oprawy. Jeszcze wskoczę w kombinezon Becketta, nie raz i nie dwa. 

Uncharted 2: Pośród Złodziei (2009, Naughty Dog)

Początek współczesnej dewizy Naughty Dog. A brzmi ona "przebić samych siebie". Pokaz gry w trakcie E3 2009 uświadomił nas, że idzie nowa jakość gier przygodowych. Od wiszącego na skraju przepaści pociągu aż po malowniczą Shamballę, ten głośny sequel zapewnił mnogość filmowej narracji okraszonej obłędnym wykonaniem. Wszystko było tutaj lepsze. Seria doczekała się również pierwszego multiplayera. Tak tworzyła się nowa społeczność wokół marki. Wspomniałem, że gra zgarnęła tytuł GOTY? Po dziś dzień, Uncharted 2 potrafi zachwycić. Niegdyś Resident Evil 4 imponowało realizacją nocnej ulewy. Naughty Dog ośnieżylo lokacje jak nikt wcześniej. 

Batman: Arkham Asylum (2009, Rocksteady)

Brytyjska redefinicja gier superbohaterskich. Zanim gracze trafili do tytułowego Azylu, nigdy nie postrzegano grywalnych perypetii Batmana zbyt poważnie. Ten stan rzeczy zaczął zmieniać się po 2005 roku gdy do sprzedaży trafiło Batman: Begins, czyli adaptacja pierwszej części trylogii Nolana. Tymczasem magicy z Rocksteady postanowili napisać własną historię skupioną na odwiecznej rywalizacji Mrocznego Rycerza oraz Księcia Zbrodni. Arkham Asylum wprowadziło szereg koncepcyjnych nowość. Tryb detektywa powielano w dalszych produkcjach (nawet wiedźmińskie zmysły sposobem prezentacji honorowały styl brytyjskiego studia). Walka skupiona na kontroli tłumu wraz z systemem kontrowania stała się esencją dla całego Arkhamverse. Może tak jakiś remake? 

Ratchet and Clank: A Crack in Time (2009, Insomniac Games)

Inspirowana hitem ze stajni Nintendo Wii, Super Mario Galaxy oferowała opcjonalne zwiedzanie mniejszych planet. Crack in Time pozostawało wierne tradycji cyklu, lecz pierwszy raz w historii marki zaoferowało większą swobodę eksploracji. Niczym w klasycznym Star Fox dryfowaliśmy wzdłuż kosmicznej przestrzeni, rozbijaliśmy mniejsze asteroidy, wrogie jednostki dr. Nefariousa. Studio ponownie wspieło się na wyżyny technicznych możliwości PlayStation 3. Nie zapomniano o blaszanym towarzyszu walecznego Lombaxa. Clank walczył z przeszłością by zapobiec czasoprzestrzennej katastrofie. 

Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots (2008, Konami)

"Najpiękniejszy epos o wojnie, honorze i przemijaniu" pisał Koso na łamach PSX Extreme. Całkiem niedawno o grze znów zrobiło się na moment głośno za sprawą emulacji w lepszych warunkach. Według opinii licznych graczy, ostateczne rozwinięcie legendarnej serii okazało się kontrowersyjne bardziej niż Sons of Liberty. W grze zaszczepiono aż 9 godzin cut-scenek. Dyskusja między znanymi bohaterami w dobie prywatyzacji militarnej, nanomaszyn oraz kontroli światowego przepływu informacji. Przedwcześnie starzejący się Snake dostał Octocamo. My musieliśmy przebrnąć przez dziesiątki ekranów ładowania oraz przymusowych instalacji. Usprawiona wersja - jeśli kiedykolwiek ujrzy światło dzienne - pozwoliłaby na rozgrywkę pozbawioną czarnych ekranów a na palącego cygaro bohatera nie patrzylibyśmy przez osiem minut. 

Aliens vs. Predator (2010)

Zapewne część z Was jest lekko zdziwiona. Pomimo bardzo krótkich kampanii pisanych na potrzeby scenariusza, gra potrafiła wciągnąć. Ostatnie starcie ikon science-fiction w interaktywnej wersji. Rozgrywka opierała się na wykorzystaniu umiejętności każdej klasy, natomiast technicznie projekt nie odstawał od reszty gatunku. Większym problemem okazał się wariant sieciowej rozgrywki. Nadal jestem zdania, że twórcy mogli sobie darować ten tryb na rzecz wydłużenia każdej kampanii. Wzorem z klasyki, grać mogliśmy Obcym, Marine albo Predziem. 

Castlevania: Lords of Shadow (2010, Mercurysteam)

Największe zaskoczenie feralnego 2010 roku. W obliczu wizualnej hegemonii God of War III nie spodziewano się tak zbliżonego projektem lokacji, szczegółowością oraz rozgrywką tytułu. Nowi twórcy postanowili ująć początki legendarnego rodu Belmont. Bractwo Światła toczy bój z siłami nocy, lecz o samym Draculi jeszcze nikt nie słyszał. Gabriel Belmont, pierwszy z rodu rusza na krucjatę na ratunek ukochanej Marie. Pierwszy raz od dawna zdecydowano się na koncepcyjny powrót do czasów ośmio i szesnastobitowych odsłon cyklu. Mocarnie zaprojektowane poziomu ulokowano na mapie świata. W trakcie rozgrywki wybieraliśmy kolejne lokacje. Z możliwością powtarzania. Ambitny projekt, piekielnie grywalny. Nadal czekam na wersję odświeżoną.

Dead Space (2008, Visceral Games)

Dowód, że można połączyć horror z solidną dawką akcji. Niemy bohater wyrusza na poszukiwania ukochanej. Isaac Clarke nie dysponował taktycznym ekwipunkiem. Krwawą drogę przez nekromorficzne zastępy torował narzędziami. Niezastąpiony plasma cutter stał się wizytówką marki oraz samego Isaaca. Wnętrze USG Ishimura przypominało statki obecne na filmowych taśmach "Obcego". Resztę stanowiły okultystyczne rytuały oraz niewyjaśnione zdarzenia, często w głowie bohatera. W drodze jest głośny remake lecz czy przebije oryginał? Za punkt odniesienia obrano współczesną iterację Resident Evil 2. Lepszej inspiracji nie trzeba. 

Źródło: własne
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper