Serial OV

Nie tylko Archiwum 81. Dziesięć seriali Netflixa, które powinny być kontynuowane

Dawid Ilnicki | 09.04.2022, 13:00

Mające premierę w tym roku “Archiwum 81” jest kolejnym serialem, który nie doczeka się kontynuacji choćby w drugim sezonie. Nie jest to sytuacja nowa; w przeszłości Netflix decydował o zakończeniu produkcji interesujących seriali, mających potencjał wyjścia nawet poza trzy sezony. 

Jak słusznie zauważa autorka Financial Times, Anna Nicolaou współcześnie - w przeciwieństwie do czasów sprzed kilku dekad - niezwykle trudno powiedzieć co decyduje o zakończeniu finansowania produkcji. W okresie prymatu kin o powodzeniu danego tytułu decydowało to ile biletów na dany seans się sprzeda, a w epoce dawnej telewizji liczyły się powszechnie znane statystyki oglądalności. Obecnie o tego typu obiektywne wskaźniki coraz trudniej, a sytuację dodatkowo komplikuje sposób funkcjonowania największych platform streamingowych, które zazwyczaj nie sprzedają nawet reklamy w trakcie swoich produkcji. Interesujące w tym kontekście wydaje się to czy da się długo funkcjonować w realiach ciągłego zalewania swych użytkowników nowymi pozycjami, bez dbałości o rozwój tytułów pozostających już w ofercie Netflixa, które okazują się hitami dopiero, gdy są rozpatrywane jako całość, jak choćby niemiecki “Dark”.  Pewnym rozwiązaniem wydaje się tworzenie wciągających mini-serii, ale w tej konkurencji Netflix – mimo kilku niezłych tytułów -  też wydaje się przegrywać, choćby z HBO.

Dalsza część tekstu pod wideo

Patrząc na historię najbardziej wystawnych widowisk streamingowego giganta można dojść do wniosku, że początkowo wcale nie skąpił on grosza twórcom, mającym od początku dokładnie określony pomysł na swoje produkcje. Stąd też bierze się szeroka obecność na tej liście drogich serii, z czasem pochłaniających ogromne pieniądze, które w nieraz nie zyskiwały wysokich ocen krytyków i widzów po premierze pierwszego sezonu. Nic więc dziwnego, że ich ekranowy żywot był zazwyczaj krótki. Zupełnie inaczej ma się sprawa z kilkoma seriami o bohaterach pochodzących z MCU, którzy ostatnio wrócili do oferty - mającego się pojawić również w Polsce - Disney+. Oczywiście najbardziej szkoda tych pozycji, które miały potencjał na kilka sezonów, tak jak wspomniane już “Archiwum 81”, bo jego zakończenie ewidentnie sugerowało kontynuację, która nie nastąpi. 

Marco Polo

Realizacja seriali historycznych nieustannie napotyka na te same problemy, związane głównie ze zbyt wysokimi kosztami. Przekonali się o tym już twórcy klasycznego “Rzymu” HBO, który niestety doczekał się tylko dwóch sezonów. Bardzo podobnie było w przypadku produkcji z 2014 roku, której głównym bohaterem uczyniono słynnego weneckiego kupca i podróżnika, trafiającego do Azji, gdzie poznaje wodza Kublaia Khana, granego przez Benedicta Wonga.  Budżet dwóch sezonów miał wynosić blisko 200 milionów dolarów, co akurat w serialu widać. Niestety jednak koszt okazał się zbyt wysoki, bo oglądalność tego dzieła nie była wysoka i dziś nie wymienia się go w gronie najbardziej popularnych serii Netflixa. O dziwo również za sprawą niskich ocen krytyków, którzy dopiero w trakcie drugiego sezonu zaczęli je doceniać. 

Punisher

Serial o wyjątkowo krwawych przygodach Franka Castle doczekał się dwóch, bardzo dobrych sezonów, w trakcie których Jon Bernthal zdążył udowodnić chyba wszystkim, że był najlepszym Punisherem w historii. Niestety kontynuacji wspomnianej serii się pewnie nie doczekamy, a już na pewno nie na Netflixie. W międzyczasie skończył się okres użyczania postaci z uniwersum Marvela, a najciekawsze seriale, takie jak “Daredevil” czy “Jessica Jones” są obecnie na platformie Disney+. 

Mindhunter

O ile w wypadku poprzednika właściwie nie ma nadziei na nowy sezon, o tyle nieco inaczej jest w przypadku jednego z najlepszych seriali oryginalnych Netflixa. “Mindhunter” opowiada o tworzeniu zrębów nowej gałęzi kryminalistyki, polegającej na dokładnej obserwacji seryjnych morderców i wyciągania z nich wniosków na przyszłość. Znakomita fabuła łączyła się tu z pieczołowitym odtwarzaniem realiów epoki, które - jak się okazało - kosztowało sporo pieniędzy. W tym duchu wypowiadał się jeden z producentów serialu, sam David Fincher, który potwierdził, że raczej nie ma szans na kontynuowanie serii w najbliższym czasie. Co ciekawe jednak sami przedstawiciele firmy tłumaczyli wstrzymanie prac nad kolejnymi sezonami innymi zobowiązaniami tego wielkiego reżysera.

The OA

Również dwóch sezonów doczekał się serial, którego jedną z autorek była grająca w nim główną rolę Brit Marling, która ostatnio niemal kompletnie zniknęła z radarów. Pierwszy sezon nie wszystkim przypadł do gustu, ale nawet jeśli spotkał się z krytyką to przy tym nie można było mu odmówić tego, że był niezwykle oryginalny, podobnie jak większość dotychczasowych produkcji, w które była zaangażowana Marling. Drugi sezon zebrał zdecydowanie wyższe oceny niż pierwszy, a zakończył się cliffhangerem, sugerującym wyjaśnienie całej sprawy w trzecim. Do tego jednak nie dojdzie, bo Netflix zadecydował o skasowaniu serii. Nie pomogła szeroka kampania internetowa, a nawet wykupienie przez fanów produkcji specjalnego billboardu w Nowym Jorku. 

Sense8

Ci, którzy mieli nadzieje, że nowy “Matrix” będzie dla uniwersum odświeżający najczęściej wspominali właśnie o innym dziele sióstr Wachowskich, czyli o “Sense8”. Serialu, który z jednej strony był niezwykle oryginalny, a z drugiej oferował również świetną rozrywkę, niewątpliwie przyciągającą ludzi do ekranów, o czym świadczy spora rzesza fanów na całym świecie. Niestety sympatyków serii nie było na tyle dużo, by móc dalej kontynuować ten projekt, który okazał się zwyczajnie zbyt drogi dla streamingowego giganta.

Ciemny Kryształ: Czas buntu

Animowany serial, będący owocem współpracy Netflixa i The Jim Henson Company doczekał się dziesięciu odcinków i licznych pochwał za wykreowanie znakomitego świata fantasy, sprawną fabułę i realizację mocno różniącą się od innych tego typu produkcji, bo w tym wypadku mieliśmy do czynienia z kukiełkowymi bohaterami. Niestety już po premierze pierwszego sezonu ogłoszono, że projekt nie będzie kontynuowany w kolejnych, choć niewątpliwie historia miała ogromny potencjał. 

The Get Down

Jednym z twórców tej dwuczęściowej serii był rozkochany w musicalach Baz Luhrmann. Osadzone w końcówce lat 70. na Bronxie dzieło miało opowiadać o grupce bohaterów, którzy znajdują się w samym środku muzycznej rewolucji, jaka nastąpiła za sprawą gwałtownego rozwoju hip-hopu. Produkcja całkiem dobrze oddaje klimat tamtych dni, czemu sprzyjały zwłaszcza znakomicie odtwarzane sekwencje głośnych imprez, które oczywiście pochłaniały sporo pieniędzy. Na jeden sezon serialu miano wydać 120 milionów dolarów i nic dziwnego, że po emisji pierwszych sześciu odcinków zadecydowano o zakończeniu jego realizacji. Bardzo podobny los spotkał zresztą “Vinyl”, produkowany akurat dla HBO. 

The Society

Seriale dla nastolatków raczej nie mają dobrej prasy i nie notują wysokich ocen, a często są również traktowane lekceważąco. Podobnie było w przypadku “The Society”, w którym grupa młodych ludzi nagle musi zorganizować się jako społeczeństwo od nowa po tym jak w tajemniczych okolicznościach znikają ich rodzice. Pomysł był całkiem dobry, niemal równie wysoko można ocenić wykonanie. To było jednak za mało dla Netflixa, który zdecydował o zakończeniu serii po zaledwie jednym sezonie.

Hit & Run

To co udało się w przypadku “Faudy”, która doczekała się trzech sezonów, zdecydowanie nie powiodło się przy innym serialu z Liorem Razem w roli głównej, czyli “Hit & Run”. Może to dziwić o tyle, że kolejna izraelska seria oferowała wyjście poza realia Bliskiego Wschodu. Serial był bowiem kręcony nie tylko w Tel Avivie i Jerozolimie, ale również w Nowym Jorku. Sprawna, szpiegowska fabuła była tu głównym atutem, a końcówka oczywiście pozostawiła opcję na kontynuowanie opowieści w drugim sezonie. Tego już jednak nie uświadczymy, bo serial został skasowany. 

Mesjasz

Realizowany przez twórcę “V jak Vendetta” serial wywołał kontrowersje w dniu swojej premiery i to nie tylko wśród - zwykle bardziej wyczulonych na tym punkcie - muzułmanów. Trudno się temu dziwić, choć z drugiej strony przecież odpowiada on na pytanie zadawane sobie również przez osoby wierzące. Co by było gdyby we współczesnym świecie pojawił się ktoś podający się za Mesjasza? Historia ta była pokazywana z wielu perspektyw, a dodatkowo udało się stworzyć na jej bazie całkiem wciągający thriller, który jednak nie dostał zielonego światła na kontynuację.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper