Eiyuden Chronicle Rising

Graliśmy w Eiyuden Chronicle: Rising. Nadchodzi największe zaskoczenie roku?

Igor Chrzanowski | 22.03.2022, 17:00

Rynek japońskich gier RPG desperacko potrzebuje nowych silnych IP, które odświeżą nieco skostniały już piedestał zajęty od lat przez Final Fantasy, Tales of, Dragon Questa czy też Kingdom Hearts. Czy nadchodząca seria Eiyuden Chronicle to ten święty Graal na jaki czekamy?

Kilka dni temu mieliśmy okazję własnoręcznie sprawdzić jeden z najbardziej obiecujących jRPG-ów tego roku, którym to jest tworzone przez zespół Natsume Atari, Eiyuden Chronicle: Rising. Czy pierwszy tytuł w serii zapowiada się na pełnoprawną przygodę godną wykręconego wokół siebie hype'u, czy jednak będzie to tylko przystawka przed daniem głównym, czyli Eiyuden Chronicle: Hundred Heroes?

Dalsza część tekstu pod wideo

Wielka przygoda czeka

Zanim w 2023 roku będziemy mogli zabawić się w duchowego spadkobiercę Suikodena, deweloperzy najpierw zamierzają uraczyć nas nieco mniejszą opowieścią inspirowaną połączeniem Valkyrie Profile i tytułów akcji jak Dust: An Elysian Tail. Wcielamy się tu w młodą podróżniczkę znaną jako CJ, która to przybywa do pewnego zrujnowanego przez trzęsienie ziemi miasteczka New Nevaeh - naszym głównym celem jest tu zdobycie licencji na zostanie profesjonalnym łowcą przygód. Jednakże zanim będziemy mogli ją zdobyć, musimy albo zapłacić burmistrzyni miasta 100 tysięcy monet, albo wykonać kilka prostych zadanek, za które będziemy zbierać stempelki uznania od okolicznych mieszkańców, przy okazji pomagając im w odbudowie zniszczonego miasteczka.

Pierwsze parę godzin gry jakie miałem okazję poznać w ramach tych testów dość szybko pokazało mi, że raczej na pierwszy rzut oka fabuła Eiyuden Chronicle: Rising nie traktuje się zbyt poważnie, serwując nam bardziej lekkie, humorystyczne wprowadzenie w świat Eiyuden. Ale to w sumie nic nie szkodzi, bo fajnie jest zapoznać się z tym magicznym światem pełnym szalenie ciekawych postaci w luźniejszej formie, bez udawanej powagi i silenia się na jakieś drętwe pompatyczne scenariusze - chociaż kto wie, może całościowo historia omawianej dziś produkcji zakończy się w jakiś ekscytujący sposób?

Eiyuden Chronicle Rising

Eiyuden Chronicle: Rising - klasyka spotyka nowoczesność

Dużo ważniejszym aspektem prequela Eiyuden Chronicle: Hundred Heroes jest jednak system rozgrywki, skupiony wokół dwóch głównych tematów - odbudowywania New Naveah oraz walce. Pierwszy z motywów jest dość prosty, wykonujemy kolejne misje dla okolicznych mieszkańców i za dostarczane im w ten sposób materiały budowlane pokroju drewna czy kamieni, przyczyniamy się do rekonstrukcji zdewastowanych budowli. Dzięki nam powstanie między innymi nowa wieża zegarowa, zajazd, restauracja, czy też kuźnia kowala. Oczywiście praktycznie każde z tych miejsc da nam jakieś fajne bonusy do rozgrywki pokroju zwiększonego doświadczenia, lepszych ataków, czy też opcja kupowania dobrego jedzonka, aby się uleczyć.

Najbardziej smakowitym kąskiem jest chyba jednak walka, która to oddaje w nasze ręce kilkoro grywalnych bohaterów, z których to każdy ma swoją dedykowaną broń, styl walki oraz rolę podczas bitwy. Pomyślcie o tym jak o mieszance Valkyrie Profile z takim Dust: An Elysian Tail. Na początku latamy samą CJ, której styl można określić jako taki najbardziej klasyczny szybki DPS walczący mieczem - wraz z rozwojem fabuły dostajemy dostęp do innych herosów, pomiędzy którymi możemy przełączać się w dosłownie dowolnym momencie rozgrywki. Owocuje to bardzo fajnymi combosami złożonymi na przykład z ciosów bronią białą i ataków magicznych. Wzorem innych klasycznych produkcji mamy tu też do czynienia z uproszczonym systemem ekwipunku i rozwoju postaci, który automatycznie rozwija nasze statystyki, bez zbędnego zastanawiania się w jakie talenty powinniśmy rozdać swoje punkty. 

Eiyuden Chronicle Rising

Deweloperów na pewno należy pochwalić za bardzo responsywne sterowanie, które sprawia wrażenie, że mamy do czynienia z grą akcji najwyższej klasy. Na moim sprzęcie Eiyuden Chronicle: Rising śmigało mi w 120 klatkach na sekundę, więc to również fajnie przyczyniło się do pozytywnych wrażeń z każdego starcia - ale no jak na pixel-artową grę, raczej nie powinniście mieć żadnych problemów z wydajnością.

Reasumując. Jak zatem oceniam swoje pierwsze chwile z dziełem Natsume Atari? Powiem szczerze, że jestem pozytywnie zaskoczony, bo spodziewałem się raczej zwykłego "średniaka", który tylko próbuje hołdować klasyce, a tak naprawdę dostałem fantastycznie grywalny, wciągający i świetnie przemyślany tytuł z ogromną dawką kreatywności oraz bardzo przyjemną muzyką. Jeśli pełniak będzie dalej tak fajny jak demko, dostaniemy kandydata do najlepszego RPG akcji w tym roku.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper