Lego Skywalker Saga_zdjecie tytulowe

LEGO Star Wars: The Skywalker Saga - playtest. Graliśmy w najnowszą część z serii LEGO

Maciej Zabłocki | 21.03.2022, 14:15

Miałem niebywałą przyjemność pograć w najnowszą odsłonę LEGO Star Wars: Saga Skywalkerów przez blisko 45 minut. To, co w tym czasie zobaczyłem, bardzo zachęciło mnie do dalszej zabawy i przede wszystkim do zakupu produkcji. Jestem fanem Gwiezdnych Wojen i widziałem wszystkie filmy, czytałem też książki więc grając czułem się trochę tak, jakbym znowu był dzieckiem i dostał właśnie najdroższe i najbardziej ekscytujące zestawy LEGO na rynku. Zapraszam do czytania moich pierwszych wrażeń z playtestu. 

Gra zadebiutuje już 5 kwietnia i zostanie wydana na wszystkie istotne platformy na rynku, w tym na konsolę Nintendo Switch. Twórcy uwzględnili moc sprzętów nowej generacji, dlatego na PS5 i XSX/S powstają dedykowane wersje, które wykorzystają dodatkowe atuty tych urządzeń, w tym zagwarantują ładniejszą grafikę czy wsparcie dla haptycznych wibracji w kontrolerze DualSense. Jeżeli wcześniej nie słyszeliście o Sadze Skywalkerów, to pokrótce przedstawię o co tutaj chodzi. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Saga Skywalkerów to ukłon w stronę największych fanów Gwiezdnych Wojen

Fabuła koncentruje się na wydarzeniach znanych ze wszystkich 9 filmów całego uniwersum. Mowa tu, rzecz jasna, o oryginalnej trylogii, a także o prequelach i wydanych w ostatnich latach sequelach. Oczywiście, jak na świat LEGO przystało, najważniejsze momenty i ikoniczne sceny przedstawione zostały w sposób komiczny, wypełniony humorem i pozbawiony emocjonalnych momentów. To produkcja skierowana przede wszystkim dla młodszych odbiorców, ale z nastawieniem na świetną zabawę dla każdego miłośnika Gwiezdnych Wojen. Smaczków i detali jest tutaj całe mnóstwo. Są dosłownie na każdym kroku. Twórcy zapowiadają, że w grze wcielimy się w blisko 300 bohaterów. Na każdy film przypadnie po 5 poziomów, a więc całość zamknie się w 45 rozbudowanych fragmentach. Ja mogłem rozegrać epizod IV czyli Nową Nadzieję. To pierwszy film w historii wydany w 1977 roku. 

Lego Skywalker Saga_1

Między postaciami można się swobodnie przełączyć w dowolnym momencie, chociaż tylko wybrane z nich mogą przejść przez dany etap fabuły albo lokacji. Wszystko zależy od zestawu wybranych umiejętności, a także znaczenia dla historii względem oryginału. Za produkcję odpowiada znane, brytyjskie studio Traveller's Tales, które w mojej ocenie jest gwarancją wysokiej jakości. Po tym, co widziałem, nie mam wątpliwości że będzie to jedna z najlepszych gier z serii LEGO, jakie kiedykolwiek powstały. Co ważne, filmy możemy przechodzić w dowolnej kolejności, dlatego jeśli tylko mamy ochotę, możemy zacząć od najnowszej trylogii, a skończyć na prequelach. Nic nas tutaj nie ogranicza. Zobaczcie prezentację rozgrywki w Polskiej wersji językowej.

Mechanika rozgrywki jest podobna do poprzednich gier LEGO, ale została znacząco urozmaicona

Sam wybór epizodów z głównego menu jest genialny, bo mamy fragment planety, która pełni kluczową rolę w danym filmie, a na niej wybraną, ikoniczną scenę z całości materiału. To wzbudziło we mnie dużą ekscytację i żałowałem, że mogę przejść tylko niewielką część IV epizodu. Po kilkunastu minutach zabawy wcielałem się już w takich legendarnych bohaterów jak R2-D2, C-3PO, Hana Solo, Luke'a Skywalkera czy Obi Wana-Kenobiego. Na starcie jednak wskoczyłem w szaty Księżniczki Leii na pokładzie statku Rebeliantów, próbując odeprzeć atak Dartha Vadera z oddziałem mało rozgarniętych Szturmowców. Dokładnie tak, jak w kinowym hicie sprzed blisko 45 lat. Potem trafiłem na pustynne Tatooine, gdzie śmigałem niewielkim myśliwcem Luke'a (tak, tutaj możemy jeździć na zwierzakach, a także sterować i latać pojazdami czy statkami), a także doświadczyłem momentu przekazania mu miecza świetlnego przez Bena Kenobiego. Rzecz jasna w ramach LEGO jest to przedstawione w sposób absolutnie humorystyczny, ale wypełnione kapitalnym klimatem. Miecz świetlny to zresztą jedna z największych nowości w całej serii. Oferuje lekkie i ciężkie ataki, może odbijać strzały Szturmowców, ale przede wszystkim sprawia wielką frajdę z szatkowania kolejnych wrogów. Zostawia też energetyczne ślady na ścianach i przedmiotach. 

Lego Skywalker Saga_2

Darth Vader dalej mówi w charakterystyczny dla siebie sposób (nawet w polskiej wersji językowej), ale jest nieco mniej rozgarnięty od "prawdziwego" antagonisty z oryginalnej trylogii. Twórcy musieli dorzucić wiele smaczków od siebie, dlatego nie ma tutaj aż tak wielkiego przywiązania wagi do detali i fabuły zawartej w filmach, a bardziej mamy do czynienia z luźną i swobodną adaptacją. Na tyle jednak dobrą, że bez problemu rozpoznany kolejne fragmenty całej podróży. Świat gry jest na w pół otwarty, a pobyt na każdej z planet nie ogranicza się tylko do wykonywania zadań fabularnych. Dookoła rozrzuconych jest wiele questów pobocznych, smaczków, ciekawostek i elementów, które skutecznie oderwą nas od głównej historii. Znajdziemy wyszukane łamigłówki, gdzie musimy budować przeróżne konstrukcje i zbierać rozsypane wszędzie klocki, by kupować za nie nowe umiejętności, perki czy skórki. Te są ogólne, ale też przypisane do postaci. Daje to poczucie rozwoju i sprawia, że bohaterowie mogą wykonywać dodatkowe ataki albo będą bardziej odporni na zadawane obrażenia. Całość przypomina trochę gry RPG i będzie miało duże znaczenie dla każdej z opowieści. 

Cudowny był moment porozumienia z Hanem Solo, który zgodził się użyczyć swojego Sokoła Millenium, ale konieczna była jego naprawa. Odpowiadał za nią nie kto inny, jak klockowy Chewbacca. Musiałem poskładać silnik, elementy uzbrojenia i fragmenty radaru do nawigacji by w ogóle móc wystartować. W tym czasie odpierałem też ataki kolejnych Szturmowców, przeskakując pomiędzy Benem Kenobi, Lukiem Skywalkerem, a Hanem Solo. Mogłem też wykorzystać porażenie prądem R2-D2 albo uciekać w popłochu i przerażeniu w skórze C-3PO. Wszystko jak w życiu, wspaniała sprawa. Takich smaczków jest tutaj ogrom, a Szturmowcy są wręcz stworzeni do tego, by robić sobie z nich jaja na potęgę. W jednym z momentów biegałem droidami po korytarzu wypełnionym kajutami dla żołnierzy i mogłem podziwiać, jak część białych hełmów siedzi w jacuzzi, jak jeden z nich bierze prysznic, a drugi wywija bez spodni w rytmie muzyki w słuchawkach. To typowy klimat LEGO, który bardzo sobie cenię. 

Lego Skywalker Saga_3

Podczas samej zabawy nie brakuje łamigłówek, które wymagają otwarcia zaryglowanych drzwi, uruchomienia przekładni pod sufitem czy przepchnięcia jakiejś maszynerii celem odblokowania kolejnego fragmentu. Możemy korzystać z mocy przenoszenia i rzucania przedmiotami, mamy też dostęp do nowych rodzajów pancerza i ubioru (co ma wpływ na nasze zdolności bojowe), a w jednym z fragmentów brałem udział w infiltracji Gwiazdy Śmierci, gdzie przebrany za Szturmowców musiałem pomóc im w poszukiwaniu intruzów. Nie było tam wiele walki, bardziej eksploracji i łażenia po kolejnych korytarzach, ale całość jest regularnie komentowana przez bohaterów. Nie tylko podrzucają oni konkretne wskazówki, co dalej, ale potrafią też rozbawić celnym i trafnym komentarzem. Polski dubbing wypada korzystnie - usłyszymy między innymi Jacka Kopczyńskiego znanego z roli Jaskra z Wiedźmina 3. Nie brakuje znanych już momentów QTE, sprawdzianu naszego refleksu czy umiejętności łączenia wybranych elementów w jedną całość. 

Graficznie to bardzo wysoka półka, a duże wrażenie robią cienie i oświetlenie

Poprawiono także oprawę audiowizualną. Dookoła jest doprawdy pięknie i klimatycznie. Wypastowane i wypucowane podłogi statków kosmicznych z ochotą odbijają wszelkie wystrzały laserów czy energetyczne miecze świetlne. Postacie są bardzo szczegółowe, a lokacje rozbudowane i przyprawione dużą liczbą detali. Tekstury nafaszerowano ostrością, a dookoła zaaplikowano różnego rodzaju efekty cząsteczkowe, mgłę czy tumany kurzu i pyłu (jak na Tatooine). LEGO: Skywalker Saga wygląda ewidentnie najładniej spośród wszystkich gier tego uniwersum. Równie duże wrażenie robią płynne animacje, a także dopracowana ścieżka dźwiękowa. Fani Gwiezdnych Wojen poczują się jak w domu. Jest epicki, dobrze znany motyw przewodni, idealnie dobrane dźwięki laserów czy mieczy świetlnych, a także samych postaci. Wszelkie pojazdy, które możemy kontrolować, również mają adekwatnie dopracowane udźwiękowienie. Pod tym względem nie sposób się do czegokolwiek przyczepić. 

Gdy skończyłem zabawę po 45 minutach, bardzo żałowałem, że to już koniec. Takie zdanie najlepiej chyba tłumaczy, jak dobra to gra i jak wielką będzie gratką dla fanów Gwiezdnych Wojen. Premiera dosłownie za kilkanaście dni. Jestem przekonany, że jeśli tylko odpowiada Wam klimat LEGO i znacie już humor i zabawę, jaką twórcy mają podczas projektowania każdego z tytułów, w moment pokochacie to, co widać w Sadze Skywalkerów. Historie z 9 filmów wypełnione ikonicznymi momentami, laserami, mieczami świetlnymi i pojazdami latającymi to świetna zabawa. Chociaż nie mam małych dzieci, chętnie skuszę się na te odsłonę. Dla fana to kapitalna kompozycja. Gra sprawia czystą radość i wzbudza uśmiech na twarzy dosłownie co krok. Grałem niestety za krótko, żeby pokusić się o wystawienie jakiejkolwiek wstępnej oceny, ale jeśli całość wygląda tak dobrze, jak ogrywany przeze mnie fragment Nowej Nadziei, szykuje się jedna z najlepszych gier w historii LEGO. 

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper