HBO Max

HBO Max troszkę mnie zawiodło. Pierwsze wrażenia z nowej platformy

Kajetan Węsierski | 19.03.2022, 17:00

Będę z Wami szczery - z premierą HBO Max w Polsce wiązałem naprawdę spore nadzieje. Debiutu wyczekiwałem wyjątkowo mocno i już od pierwszych doniesień na temat takiej możliwości, uważnie śledziłem wszystko, co tylko się pojawiało. Od najmniejszych i bzdurnych plotek, aż po racjonalne, oficjalne i potwierdzane doniesienia. Łykałem wszystko, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej. 

Idąc dalej - gdy tylko poznałem datę premiery, odliczałem dni. Co tydzień wyczekiwanie narastało, a ja dosłownie nie mogłem się doczekać, aby wreszcie dostać aktualizację bardzo przeciętnie prowadzonego i działającego HBO Go do czegoś, co jest tak bardzo zachwalane choćby w Stanach Zjednoczonych. Ogromna biblioteka, znacznie lepiej funkcjonująca aplikacja i wizja HBO w XXI wieku - to wszystko mocno zachęcało. 

Dalsza część tekstu pod wideo

I wreszcie, w Międzynarodowy Dzień Kobiet, platforma pojawiła się w Polsce. Od samego ranka 8 marca powoli wdrażano kolejne rzeczy, udostępniając aplikacją na kolejnych urządzeniach i kolejnym użytkownikom. Ta wreszcie pojawiła się także u mnie i… Początkowa euforia została błyskawicznie ostudzona, gdy spędziłem tam nieco więcej czasu. Pozwólcie, że wyjaśnię, dlaczego się zawiodłem. 

Biblioteka

Pierwszą i najbardziej uderzającą rzeczą jest biblioteka HBO Max. Byłem przekonany, że po miesiącach przygotowań do premiery, uda się wystartować z większym przytupem. Niestety tak się nie stało. Całą ofertę zdołałem przejrzeć bardzo szybko i w pewnym momencie myślałem, że po prostu strona przestała mi się ładować. Skakałem z kategorii na kategorię, a tam świeciło pustkami. 

HBO Max

Nie zrozumcie mnie źle - zdaję sobie sprawę, że wpływają na to umowy licencyjne, a pewnych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć, ale, kurczę, liczyłem na coś więcej. Jako fan początków Cartoon Network, marzyłem wręcz o klasykach jak „Ed, Edd i Eddy” czy „Laboratorium Dextera” i oryginalny „Ben 10”. Nic tych rzeczy nie dostałem - jeśli już animacje tej stacji, to wyłącznie te z ostatnich lat. Szkoda, to już w większości nie moje klimaty. 

Podobnie jest z wieloma innymi zakładkami - choćby takim DC. Niby jest kilka ciekawych produkcji i nieco animacji, ale to zdecydowanie za mało. Każdy, kto choć trochę siedzi w temacie, wie, jak ogromna jest biblioteka choćby samych kreskówek opartych o przygody Batmana czy Supermana. Tu jest ich tyle, ile kot napłakał. Wieje pustką, a potencjał jest przecież kolosalny. Serio, liczyłem na więcej. 

Jakby tego było mało - brakuje wielu filmów, które były wcześniej na HBO Go. Zdaję sobie sprawę, że być może jest to po prostu pewien błąd związany z migrowaniem treści z jednej platformy na drugą, ale - jak już wspomniałem - po tylu miesiącach przygotowań, można było jednak lepiej to rozegrać. Cóż, tak się nie stało i trzeba zadowolić się tym, co mamy. Po prostu szkoda, że tak to wygląda. 

Język

Innym elementem, który rzucił mi się w oczy, jest bardzo dziwna i niekonsekwentna forma dodawania napisów. Wraz z premierą HBO Max szalenie mocno wyczekiwałem debiutu w naszym kraju kreskówki „Harley Quinn” oraz „Peacemakera”, przy którym obiecałem sobie, że wstrzymam się ze zdobywaniem dostępu aż do naszej premiery. I co? I oczywiście obie te pozycje się pojawiły, ale dość wybrakowane pod względem zawartości językowych. 

Peacemaker

W przypadku „Harley Quinn” rzeczywiście mamy na przykład polskie napisy. Tylko że wyświetlają się bez polskich znaków. Z tego względu… Oglda si to mniej wicej wanie w taki sposb. Mózg niby odczytuje konkretne wyrazy, ale trzeba się niekiedy po prostu mocno skupić i zwyczajnie wybija to z immersji. A to nigdy nie działa na korzyść serialu. 

EDIT #1 - W momencie pisania tego tekstu rzeczywiście tak było, ale po ponad tygodniu HBO popracowało nad wyświetlaniem - tym razem polskie znaki są zastępowane standardowymi („ą” to „a” itd.). Jest lepiej, ale to dalej nie perfekcja. I nie we wszystkich odcinkach.

I o ile tam mogłem sobie przełączyć napisy na angielskie (nie mam z tym żadnego problemu, choć większy komfort mam przy polskich - jest naturalniej), to inaczej jest w kwestii „Peacemakera”. Tu, nie dość, że nie ma wcale napisów w języku polskim, to dodatkowo brakuje nawet tych angielskich. Serio? Renomowane HBO startuje w kraju, oferując jeden z najlepszych seriali roku i… Robi to w takim sposób? Po prostu nie wypada. (EDIT #2 - Tu również dodano napisy po blisko tygodniu, ale niesmak pozostaje).

Co więcej…

Prócz tego podczas korzystania z aplikacji można dostrzec kilka mniejszych błędów. Te są oczywiście znacznie bardziej subiektywne, niż powyższe, ale cały tekst opiera się wyłącznie o moją perspektywę, więc warto o nich wspomnieć. Przede wszystkim, w momencie wciskania pauzy nie wyświetla nam się nic. Ani opis odcinka, ani występujący w nim aktorzy - pustka. Nuda, a byłaby to fajna ciekawostka. 

Google

Sama jakość obrazu wciąż nie jest powalająca. Jasne - jest znacznie lepiej niż przy HBO Go, które było wręcz karygodne, ale to dalej nie to, czego można oczekiwać, gdy ktoś z taką siłą reklamuje swoją aplikację, chwaląc się możliwościami audiowizualnymi. Dla przykładu - najnowsze filmy (jak Diuna czy Martrix 4) są w 4K i Dolby Atmos. Jeśli natomiast chodzi o seriale, tu niestety postanowiono wyłącznie na Full HD. 

Idąc dalej - zniknęły oceny z IMDb, które były na HBO Go. Nie, żebym się przesadnie nimi sugerował, ale stanowiły fajny dodatek, a niekiedy pozwalały odpowiednio nastawić się do produkcji. Mała rzecz, ale cieszyła. Innym drobnym elementem, który troszkę irytuje, są stosunkowo niewielkie opcje dostosowywania napisów. Rzadko, ale jednak czasem się przydawały.

Werdykt 

Nie jestem zadowolony - powiem więcej, czuję niejako zawód. Wiem, że niektóre problemy są naturalne przy starcie na dużą skalę i zdaję sobie sprawę, że z czasem będą one naprawiane. Jestem świadom, iż wiele z nich wiąże się zwyczajnie z migracją treści i kont, a licencje będą powoli wracały w ręce platformy, więc biblioteka będzie się stale rozrastała. Nic, tylko czekać i czekać. Jednak to dalej zawód.

Koniec końców, trudno mi nawet teraz napisać, czy cena 20 złotych miesięcznie jest adekwatna, do tego, co nam zaserwowano. Gdyby nie fakt, iż zakupy od kwietnia będą 33% droższe, prawdopodobnie napisałbym Wam, żebyście się wstrzymali. W innym wypadku chyba trzeba zaufać i liczyć, iż za kilka miesięcy dwie dyszki okażą się dobrą inwestycją i wymierną pod kątem liczby oferowanych materiałów. Raz jeszcze napiszę więc - pozostaje czekać. Start, cóż, do zapomnienia. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper