Cyberpunk Gdzie jest Johnny - recenzja

Cyberpunk 2077. Gdzie jest Johnny? - recenzja. W pogoni za ciałem Silverhanda

Roger Żochowski | 25.02.2022, 22:30

„Gdzie jest Johnny?” to już trzecia, komiksowa przygoda w świecie Cyberpunka. Po bardzo udanym, brutalnym i dobrze napisanym „Trauma Team” opowiadającym losy ratowniczki medycznej w Night City, dostaliśmy średnio udany „Twój głos”, który był przerostem formy nad treścią. Jak wypada na tle poprzedników nowa opowieść?

Rzekłbym, że znajduje się gdzieś pomiędzy wydanymi już tomami, choć zarówno pod kątem ciekawej intrygi jak i kreski bliżej jej do Trauma Team. Myślę, że duża w tym zasługa scenariusza napisanego przez Bartosza Sztybora, który dał nam również ostatnio całkiem niezłe fabularnie, komiksowe opowieści w świecie Wiedźmina. Tym samym po lekkiej zadyszce trzeci tom Cyberpunka przywraca nadzieję na to, że seria będzie nam dostarczała kolejnych ciekawych historii osadzonych mocno w bezwzględnym i moralnie zepsutym mieście przyszłości. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Cyberpunk Gdzie jest Johnny - recenzja. Wallace

Tym razem głównym bohaterem zostaje pewien dziennikarz imieniem Wallace, który pomimo przeciwności losu i życiowych problemów stara się walczyć i ujawniać kolejne skandale, które ukrywa korporacja Arasaka. Jak choćby przemycanie nielegalnych emigrantów z Korei. Tytuł tego tomu też nie jest przypadkiem – akcja rozgrywa się na długo po wydarzeniach z gry, zaraz po tym, jak Johnny Silverhand wysadził wieżowiec Arasaki, czego zresztą byliśmy świadkami we wspomnieniach w jednej z misji w Cyberpunk 2077. Ale sama historia jest autonomiczna – nie trzeba znać nie tylko poprzednich tomów komiksu, ale i wydarzeń z gry, bo sam Silverhand jest tu tylko cieniem, za którym podąża dziennikarz śledczy.  

A raczej nie cieniem a ciałem oraz statusem ikony walczącej z korporacyjną polityką. Zwłoki Silverhanda leżą rzekomo pod gruzami zawalonego budynku, a Wallace dostaje zadanie odnalezienia ich. Niezbyt ciekawe początkowo śledztwo wraz z kolejnymi przesłuchaniami zaczyna nabierać rumieńców, przemiana następuje też w samym bohaterze, a zwroty akcji zapewniają ciekawą, nową perspektywę. Tajemnica zaczyna gonić tajemnicę, a czytelnik bardzo szybko wsiąka w opowieść. I wielka szkoda, że ten tomik ma zaledwie 68 stron. Można odnieść wrażenie, że świetnie budowane napięcie pod koniec trochę uchodzi, bo narracja zaczyna pędzić do finału, który pozostawia trochę niedosyt nie odkrywając wszystkich kart. Choć ciężko mu odmówić tego, że dostarczył nam kolejny rozdział historii pokazujący jak zepsute jest w swoich korzeniach Night City. Rozważając na temat tego, czy walka jednego człowieka z korporacyjną machiną ma w ogóle sens.

Choć wizerunek dziennikarza, który nie unika alkoholu walcząc o słuszną sprawę w kryminalnej stylistyce znamy już z niejednego filmu i książki, to jednak klimat społecznej znieczulicy bardzo mocno udziela się czytelnikowi na kolejnych stronach. Autorom udało się pokazać, że zniszczenie korporacji to jedno – oddzielną kwestią jest społeczeństwo, które zamiast przejąć się koreańskimi uchodźcami czy problemami niszczącymi miasto od wewnątrz, woli oddać się rozrywce i oglądaniu w telewizji swoich „sportowych” idoli. To dość smutny, ale jakże prawdziwy obraz. 

Cyberpunk 2077 - komiks

Za rysunki tym razem odpowiada Giannis Milonogiannis („Prophet”). pochodzący z Grecji. Jest lepiej, czytelniej i prościej. Kolejne kadry śledzi się z przyjemnością, nie mamy problemów z rozpoznawaniem dobrze napisanych postaci, choć jak na kryminalną otoczkę czasami trochę brakuje mi odbicia w mroczniejszą stronę i większej dbałości o detale. Jest po prostu poprawnie, przyzwoicie, ale po nieczytelnej i nieco pseudoartystycznej formie poprzedniego tomu to bardzo pozytywna zmiana, której komiksowy Cyberpunk potrzebował. Trauma Team w dalszym ciągu pozostaje w tej cyberpunkowej kategorii wzorem dla kolejnych tomów, ale dobrze, że graficznie komiks wraca na właściwe tory. 

„Gdzie jest Johnny?” to historia, którą można choć w żadnym wypadku nie trzeba poznać. Poprawna publikacja poszerzająca kolejny raz uniwersum Cyberpunka, która ze względu na podejmowane watki z pewnością przypadnie do gustu fanom gier. Dla pozostałych będzie to po prostu przyzwoita historia jakich w komiksach wiele. Ale wstydu marce na pewno nie przynosi. 

Wydawca: Egmont
Scenarzysta: Bartosz Sztybor
Ilustrator: Giannis Milonogiannis
Tłumacz: Zofia Sawicka
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 68
Cena okładkowa: 34,99

Atuty

  • Niezły scenariusz i dialogi
  • Główny bohater
  • Ukazanie społecznych nastrojów
  • Dobre tempo
  • Prosta, ale czytelna kreska

Wady

  • Zdecydowanie za krótko
  • Fabuła nie odkrywa wszystkich kart
  • Stylistyka aż prosi się o mroczniejsze barwy

Przyzwoity komiks w świecie Cyberpunka, który jest jednak zdecydowanie za krótki, by pewne wątki rozwinąć jak należy.

6,5
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper