Historia konsol: Nintendo DS

Historia konsol: Nintendo DS

Roger Żochowski | 20.03.2016, 09:00

Od momentu premiery pierwszego Game Boya, Nintendo wiedzie prym na rynku przenośnych konsol wideo. Można więc odnieść złudne wrażenie, że Nintendo DS skazany był na sukces, zwłaszcza gdy dotrze się do danych mówiących o tym, iż Ninny w ciągu 12 lat opchnęło ponad 120 milionów handheldów z rodziny GB. Okazuje się jednak, że nawet włodarze firmy nie wiedzieli, czy przyjdzie im otwierać szampana, czy może grać marsz żałobny...

"Jeżeli Nintendo DS odniesie sukces, wzniesiemy się ku niebiosom, gdy jednak poniesie porażkę, spadniemy w piekielną czeluść” – mówił w roku 2004 były już prezes Nintendo Hiroshi Yamauchi. Gra pozorów? Bynajmniej. W listopadzie 2003 roku koncern po raz pierwszy w swojej 100-letniej historii zaksięgował starty operacyjne. Zaledwie dwa lata po premierze GameCube’a wiadomo było, że sprzęt nie ma najmniejszych szans z hegemonem zwanym PlayStation 2, a walka o to, co zostało w korycie, toczy się z Microsoftem, którego Xbox poczynał sobie coraz śmielej. Na domiar złego wszyscy rozpamiętywali jeszcze abdykację Segi, która po porażce Dreamcasta wycofała się z rynku hardware, co dla wielu graczy wychowanych na sprzętach „niebieskich” było ogromnym szokiem. Należało więc podejść do sprawy ostrożnie. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Specyfikacja

Procesory: 32-bitowy ARM946E-S RISC (66 MHz) 32-bitowy ARM7TDMI RISC (33 MHz)
Wyświetlacz: 2x LCD TFT (3 cale/76 mm)
Rozdzielczość: 256x192
Kolory: 262,144
Pamięć: 4MB (RAM), 656KB (VRAM), 256KB (pamięć flash
Dźwięk: 16 kanałów, stereo
Nośnik: kartridż
Cena na aukcjach: 150 – 350 złotych (w zależności od modelu)

Ninny doskonale wiedziało, jak tego dokonać – ogłaszając straty finansowe, zapowiedziało jednocześnie nowy system, dając do zrozumienia, że nie będzie to ani następca GameCube’a, ani Game Boya Advance. To oczywiście wywołało planowane spekulacje i przyciągnęło uwagę gawiedzi. Gdy świat w końcu dowiedział się, że chodzi o Nintendo DS (kodowa nazwa oznaczała „Developer’s System”, czyli w wolnym tłumaczeniu system deweloperów), pytań zrodziło się jeszcze więcej, bo nawet sami producenci gier nie byli pewni, z jakim sprzętem mają do czynienia. Matt Bozon z firmy WayForward, odpowiedzialnej za takie gry, jak Aliens: Infestation czy Silent Hill: Book of Memories, tak wspomina tamten okres: „Rozpoczęliśmy projektowanie gier na DS-a, zanim Nintendo oficjalnie przedstawiło go światu. Nie kryłem jednak zaskoczenia. Nie było żadnej dokumentacji odnośnie pierwszego ani drugiego dotykowego ekranu”. Ninny postanowiło, że nie odkryje wszystkich kart od razu, informując jedynie, że urządzenie będzie miało dwa oddzielne 3-calowe panele TFT LCD, niezależne procesory i maksymalnie 1 GB pamięci. Ciekawscy dość szybko jednak zauważyli, iż system przypominał jeden z modeli Game & Watch. Mowa o pierwszej przenośnej konsoli Nintendo wydanej na rynek na początku lat 80. Jedna z jej wersji również składała się z dwóch ekranów. Prezes firmy Satoru Iwata zapowiadał jednak, że DS to zupełnie nowa jakość, próbując rozpalić wyobraźnię fanów. „Stworzyliśmy Nintendo DS, bazując na całkowicie innej koncepcji od tej obecnej na istniejących systemach do gier. Wszystko po to, by dostarczyć graczom niespotykane doświadczenie rozrywki na miarę XXI wieku” – grzmiał do ludu.  

Tak początkowo miał wyglądać Nintendo DS.

W międzyczasie konsola zmieniła nazwę kodową na „Nitro”, a Ninny przygotowywało się w pocie czoła do zaprezentowania światu swojego systemu podczas E3 2004. Jeśli jednak kierowalibyśmy się zasadą, że liczy się pierwsze wrażenie, to wypadło ono porażająco. Szkoda tylko, że w negatywnym tego słowa znaczeniu. Pseudofuturystyczny design prototypu konsoli wyglądał nieporęcznie i tanio, nie ustępując specjalnie elektronicznym Frankensteinom rodem z Chin. Pomijając ten mały szczegół, prezentacja przyniosła nowe informacje: konsola wyposażona została w mikrofon zdolny do rozpoznawania głosu, dotykowy ekran dający kreatywnym deweloperom pole do popisu, komunikację bezprzewodową (ad hoc), Wi-Fi oraz wsteczną kompatybilność z grami z Game Boya Advance. Nintendo widząc, że systemy dla hardkorowych graczy (vide Dreamcast) nie mają łatwo w starciu z takimi gigantami jak Sony, postanowiło uderzyć w zupełnie nowy segment rynku, co – jak pokazały kolejne lata – opłaciło się. „Zrozumieliśmy, że jesteśmy w stanie tworzyć tytuły nie tylko dla hardkorowców. Są gracze, którzy nie są tak obeznani w temacie gier jak ty. Gracze, którzy nie są w twoim wieku. Gracze, którzy mają nieco inny gust.” – tłumaczył Reggie Fils-Aime z amerykańskiego oddziału Nintendo. „Chcemy mieć pewność, że nasze gry trafią do każdego – bez względu na wiek czy płeć. Szukamy sposobów, aby tworzyć gry przystępne i zabawne jednocześnie” – dodawał Beth Llewelyn z działu Public Relations. Wtedy mało kto wiedział, o czym bredzą obaj panowie, wrzucając owe słowa do worka z napisem „PR-owe smuty”. Dziś bogatsi o lata doświadczeń wiemy, że w takich oto okolicznościach rodził się nowy typ gracza zwany potocznie „casualem”. 

Nazwę konsoli ponownie zmieniono na Nintendo DS (teraz już skrót oznaczał znane nam doskonale Dual Screen), jednak wciąż wydawało się, że to Sony PSP ma większy potencjał na przyciągnięcie do siebie klientów. 28 lipca 2004, kilka tygodni po E3, Nintendo drastycznie zmieniło design konsoli, biorąc pod uwagę falę krytyki, jaka zalała Internet po prezentacji na E3. 21 listopada 2004 roku DS zadebiutował w USA, czemu towarzyszyła huczna impreza w Los Angeles. Japończycy musieli poczekać na swój sprzęt do 2 grudnia, choć obyło się bez fajerwerków (w zorganizowaniu czegoś większego przeszkodziła rzekomo mroźna pogoda). Satoru Iwata nie kazał też czekać długo graczom ze Starego Kontynentu, zapowiadając start na luty 2005 roku: „Europa to bardzo ważny rynek dla Nintendo, dlatego jesteśmy zaszczyceni, że udało nam się zmieścić w tak krótkim czasie między premierą amerykańską i europejską”. Zapowiedzi nowej strategii dość szybko przerodziły się w czyny. Sloganem reklamowym Ninny stało się hasło „Touching is good!”, a w kampaniach reklamowych pojawiła się amerykańska bogini seksu – Beyonce (na zdjęciu). Stworzono nawet specjalną markę Touch! Generations (z własnym logotypem), która miała za zadanie promować gry skierowane zarówno do niedzielnych graczy, jak i osób niemających nigdy z grami styczności. Ten karkołomny na pierwszy rzut oka pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Nintendogs skupiające się na opiece nad szczeniaczkami przyciągnęło przed ekrany konsoli płeć piękną, z kolei stawiający na wykorzystanie szarych komórek Brain Age okazał się niezwykle skutecznym wabikiem na osoby powyżej 50. roku życia. 

DS stał się jednak także świetną maszynką dla bardziej wymagającego klienta. Ogromną popularnością cieszyły się takie produkcje, jak Mario Kart DS, New Super Mario Bros. czy kolejne odsłony tak znanych serii, jak Castlevania, Dragon Quest i Final Fantasy. Z jednej więc strony Nintendo karmiło casuali grami o gotowaniu, z drugiej przyciągało dojrzałych osobników i fanów japońskiej myśli growej. A skoro o wilku mowa: o ile na konsolach stacjonarnych deweloperzy rodem z KKW przeżywali kryzys, na DS-ie sytuacja wyglądała zgoła odmiennie. „Unikalny system kontroli pozwalał deweloperom z Japonii wykazać się kreatywnością, łącząc to z oryginalnym i nieco dziwacznym podejściem do designu i rozgrywki, z którego są przecież od lat znani. W rezultacie widzieliśmy więcej japońskich tytułów zlokalizowanych w Stanach Zjednoczonych, niż miało to miejsce na tradycyjnych systemach. DS przełamał pewną barierę. To, co Konami zrobiło dla przykładu z serią Castlevania na DS-ie, zredefiniowało na nowo gatunek puzzle platformerów” – opowiada Adam Tierney, jeden z twórców czwartej Contry. Kolejnych przykładów nie trzeba szukać daleko – Radiata Stories, The World Ends With You, 999 czy chociażby GTA: Chinatown Wars to tytuły, które zaskakiwały świeżym podejściem do tematu. O dziwo, bardziej mocarne na papierze PSP, karmione kolejnymi portami z PS2, z miesiąca na miesiąc spychane było przez DS-a w cień.

Ciekawostki

  • Nintendo DS to najlepiej sprzedający sie handheld w historii. Do końca 2012 roku rozeszło się ponad 153 miliony egzemplarzy.
  • Najlepiej sprzedające się gry na DS-a to: New Super Mario Bros. (ponad 30 mln), Nintendogs (23,6 mln) i Mario Kart DS (22,5 mln).
  • Aż 139 gier na DS-a przekroczyło milion sprzedanych sztuk.
  • Do listopada 2012 r. DS mógł poszczycić się biblioteką 1297 tytułów.
  • Nintendo DS nie posiada blokady regionalnej.

W kolejnych latach Nintendo wypuszczało nowe modele swojej „złotej kury”, w tym DS Lite (mniejsze wymiary, lepszy ekran, dostosowanie designu do wyglądu Wii), DSi (jeszcze mniejsze gabaryty, dwa wbudowane aparaty cyfrowe, większy ekran, szybszy procesor, wejście na karty SD, ale i brak slotu na kartridże z Game Boya Advance) czy w końcu DSi XL (znacznie większe rozmiary zarówno ekranów, jak i samej konsoli). I choć system musiał zmagać się z rozprzestrzeniającym się w dość szybkim tempie piractwem (nawet w Japonii kopie gier zgrywane na karty R4 cieszyły się sporym wzięciem), nie przeszkodziło mu to w uzyskaniu nie lada osiągnięcia, jakim jest tytuł drugiej najlepiej sprzedającej się konsoli w historii naszej branży (zaraz po PlayStation 2). Nintendo zwyciężyło, ale zwyciężyli też gracze – w końcu najważniejszy jest dobry software, a na jego brak w przypadku DS-a nie można było narzekać.    

Nintendo DSi XL, czyli więcej ukochanego plastiku do ściskania.

TOP 10 gier

1. The Legend of Zelda: Spirit Tracks/Phantom Hourglass
Dwie odsłony Zeldy na DS-a to jak zwykle w przypadku tej serii gwarancja najwyższej jakości. W Spirit Tracks Link przemierza świat w towarzystwie lokomotywy parowej uzbrojonej w działo, z kolei w Phantom Hourglass środkiem lokomocji jest łódź. Cel-shadingowa oprawa, zwiedzanie kolejnych obszarów i dungeonów wypełnionych po brzegi przeciwnikami i spora ilość łamigłówek – czyli wszystko to, za co fani kochają serię, doprawione wykorzystaniem drugiego ekranu. 

2. Grand Theft Auto: Chinatown Wars
GTA w orientalnych klimatach? Czemu nie. Produkcja opowiadająca historię skośnookiego Huanga Lee, który przylatuje do Liberty City celem dostarczenia swojemu wujowi miecza Yu Jian, idealnie wykorzystuje unikalne funkcje DS-a. Klasyczna kamera z lotu ptaka, humor, niezliczona ilość dodatkowych atrakcji (w tym handel narkotykami), a wszystko to przyprawione cel shadingiem. 
 

3. Mario & Luigi: Bowser’s Inside Story
Bowser najadł się magicznych grzybów (nie pytajcie jakich, na cholerę drążyć temat), urósł do niebotycznych rozmiarów i połknął Mariana i Luigiego. Gracz wciela się w parę hydraulików próbujących opanować agresora i wydostać się z jego wnętrza, co jakiś czas przejmując kontrolę nad samym Bowserem i eksplorując Grzybowe Królestwo. Dwuwymiarowa oprawa, zmiksowane elementy platformówki i RPG, turowy system walki i trochę łamigłówek – mix prawie idealny. 
 
4. Advance Wars: Dual Strike
Pierwsza odsłona Advance Wars na DS-a i trzecia w historii serii to w dalszym ciągu turowa strategia przedstawiająca wojnę w humorystyczny sposób, jednak zastosowanie dwóch ekranów (walki na dwóch frontach) jest gwarantem niezapomnianych doznań. Kupowanie jednostek (w tym siedmiu nowych), przejmowanie kolejnych miast, starcia na ziemi, pod wodą i w powietrzu, multiplayer oraz niezwykle urokliwa oprawa. Gra warta grzechu.  

5. Phoenix Wright – seria
Chyba nikt wcześniej nie przypuszczał, że rozprawy sądowe w grach wideo mogą być tak emocjonujące. W serii Phoenix Wright wcielamy się w rolę prawnika, który ma za zadanie stawiać swoich przeciwników w ogniu krzyżowych pytań, badać miejsca zbrodni, kojarzyć fakty i odnajdywać dowody wskazujące na niewinność swoich klientów. Wszystko to w towarzystwie rewelacyjnie wykreowanych charakterów i świetnego scenariusza kolejnych rozpraw. 

6. Chrono Trigger
Remake kultowego jRPG-a, który ukazał się w 1995 roku na SNES-a, opowiadający o podróżach w czasie, w trakcie których zwiedzamy świat w różnych epokach. W wersji na DS-a dodano nowe lokacje, stwory, ekwipunek i automapę, dołożono bonusy z wersji na PlayStation (w tym animowane wstawki) oraz możliwość wymiany przedmiotów przez Wi-Fi z innymi graczami. Zaimplementowano też nowe sterowanie za pomocą ekranu dotykowego. Mimo upływu lat to wciąż genialna pozycja. 

7. Nine Hours, Nine Persons, Nine Doors
Thriller przygodowy w formie interaktywnej noweli, opowiadający losy grupki osób, która budzi się na pokładzie tajemniczego statku, mając 9 godzin na wydostanie się z niego. Każdej z postaci przypisany zostaje numer, bransoleta oraz ładunek wybuchowy zamontowany w ciele, a wszystko w ramach chorego eksperymentu. Mangowa stylistyka, mroczny klimat, świetne zagadki, wybory moralne i zróżnicowane zakończenia – tytuł, do którego warto wrócić nawet kilka razy.  

8. The World Ends With You
Akcja rozgrywająca się w Shibuyi (rozrywkowa dzielnica Tokio), czerpanie ze wzorców współczesnej popkultury (specyficzna moda, muzyka, styl życia) oraz problemów japońskiej młodzieży (aspołeczność, samobójstwa) – to właśnie TWEWY. Gra opowiada losy 15-latka z amnezją, który musi przeżyć 7 dni, przemieszczając się pomiędzy rzeczywistością a jej alternatywną wersją. Nieszablonowe RPG, z równie nieszablonowym systemem walki i kreatywnym wykorzystaniem touchscreena. 

9. New Super Mario Bros.
Odświeżona wersja kultowego klasyka wrzucała nas ponownie w skórę Mariana (bądź Luigiego), który musiał ratować „Brzoskwinkę” z rąk Bowsera, zbierając monety i rozbijając kamienne bloki. Przepiękna grafika 2,5D, nowe ruchy zapożyczone z trójwymiarowych odsłon (potrójny skok, „wall-jumpy”), ciekawe wykorzystanie drugiego ekranu (m.in. do ukazania mapy), a wszystko to na 80 levelach składających się na 8 światów. 

10. Pokémon: Black and White
Istotą Pokemon Black and White jest – jak w każdej odsłonie serii – złapanie jak największej ilości Pokemonów i jak najlepsze ich wytrenowanie w trakcie turowych walk. 150 całkowicie nowych stworów, obszar Unova stworzony na bazie Nowego Jorku i okolic, trójwymiarowa grafika, zmienne pory roku, animowane wizerunki stworków podczas walk, pojedynki 3 na 3 – to tylko niektóre z nowości będących gwarantem powiewu świeżości w serii.

Akcesoria

1. Rumble Pak
Pierwsze akcesorium do DS-a. Dzięki niemu można było cieszyć się efektem wibracji konsoli. Wykorzystywały go takie gry, jak Metroid Prime, Pinball Mario & Luigi: Partners in Time czy Star Fox Command.

2. Nintendo DS Browser
Przeglądarka internetowa (specjalna wersja Opery) w zestawie z rozszerzeniem pamięci. Wykorzystywała oba ekrany (także w pionie), a dzięki touchscreenowi można było przybliżać niektóre elementy witryn. 

3. MP3 Player
Odtwarzacz muzyki z adapterem kart SD. Muzyka była puszczana z karty włożonej do odtwarzacza MP3, który z kolei montowany był w slocie konsoli. Urządzenie wyposażono także w port na słuchawki. 

4. Guitar Grip
Przystawka pakowana w zestawie z grą Guitar Hero: On Tour. Kontroler posiadał cztery kolorowe przyciski podobne do tych z plastikowych gitar na stacjonarne systemy. 

5. Poke-Walker
Pedometr imitujący Poké Ball. Urządzenie było kompatybilne z grami Pokémon Heart/Gold oraz Soul/Silver. Gracze mogli przerzucić stworki z gry do Poke-Walkera i przemieszczając się, nabijać im doświadczenie lub zdobywać nowe przedmioty.

PS Tekst pojawił się pierwotnie w 189. numerze PSX Extreme.

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper