Pokłosie przejęcia Techlandu przez Tencent. Twórcy Dying Light mogą mieć teraz nowe problemy
Chiński gigant technologiczny Tencent, będący właścicielem między innymi polskiego studia Techland (twórcy Dying Light), zaczął zwiększać swój udział w strategicznych decyzjach przejętych firm.
Choć Tencent zapewnia, że w 100% trzyma się z dala od interwencji twórczej, jednocześnie przyznaje, że "twórcy nie zawsze wiedzą, jak zarządzać finansami, produkcją czy zatrudnieniem". Ten wzrost kontroli, potwierdzony przez Bloomberg, budzi pytania o przyszłą niezależność polskich deweloperów.
W przypadku wrocławskiego Techlandu, którego Tencent przejął w 2024 roku za 1,6 miliarda dolarów, chińska firma osadziła swoich pracowników bezpośrednio w polskim studiu, aby zapewniać wsparcie na miejscu. Brzmi ciekawie, prawda?
Michelle Liu, szefowa działu gier Tencentu, zaprosiła także Pawła Marchewkę, założyciela Techlandu, do swojej siedziby, aby osobiście omawiać strategie cenowe, co miało wpływ na decyzję o wydaniu gry Dying Light: The Beast jako tytułu w pełnej cenie. Paweł Marchewka stwierdził, że zawsze "może liczyć na dodatkowy punkt widzenia, który pomaga ulepszyć grę".
Podobne przykłady zwiększonej kontroli widać w innych europejskich studiach. W norweskim Funcomie Tencent naciskał na porzucenie innych projektów i pełne skupienie się na Dune: Awakening, co ostatecznie doprowadziło do zwolnień i zamknięcia jednego z mniejszych studiów. Z kolei brytyjskiemu Sumo Group Tencent doradził odejście od tworzenia własnych marek (IP) na rzecz pracy kontraktowej dla innych wydawców.
W tym kontekście, chociaż wsparcie Tencentu może być korzystne pod względem technologicznym i wydawniczym, to jego rosnący wpływ na strategie biznesowe i produktowe stawia pod znakiem zapytania swobodę twórczą przejętych europejskich studiów.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dying Light: The Beast.