See na Apple TV to 3.7/10? Czasami nie warto sugerować się średnią na Metacritic

See na Apple TV to 3.7/10? Czasami nie warto sugerować się średnią na Metacritic

Roger Żochowski | 11.01.2022, 22:30

„See” to jeden z najciekawszych seriali na Apple TV, usłudze, która teraz dostępna jest przez pół roku za darmo dla każdego użytkownika PS5. Gdy skonfrontowałem swoją opinię ze średnią na Matacritic, byłem niczym Marysia w klipie WWO - lekko w szoku. 

Pierwszy sezon serialu, w którym główną rolę gra znany z Aquamana Jason Momoa, mimo sporej liczby recenzji zebrał noty na poziomie 37% na Metacritic. To nota, którą określa się produkcje naprawdę niskich lotów, nota, która kompletnie zniechęca do zapoznania się z serialem narażając nas teoretycznie na stratę cennego czasu. Gdy jednak zaciekawiony tak słabym odbiorem produkcji Apple zacząłem czytać recenzje, można było w nich znaleźć takie wnioski jak: "sekwencje walki przypominające gry wideo mogą być męczące" czy "serial jest zdecydowanie zbyt brutalny, gloryfikując przemoc". Poza krytyką scenariusza, która również się pojawiła, bardzo często padały więc zarzuty o to, że jest zbyt brutalnie, zbyt mrocznie i w ogóle świat jest dziwny i niezrozumiały. A moim skromnym zdaniem - to jedna z najbardziej oryginalnych wizji post-apo ostatnich lat i ta „dziwność” jest tu wręcz zaletą. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Z miejsca przypomniały mi się utyskiwania niektórych recenzentów z USA, którzy pod wpływem części środowisk krytykowały film „Joker” za to, że nawołuje do przemocy. Ba, można było wręcz zaobserwować, że film spotkał się w mediach z pewną nagonką, a niektóre serwisy przestraszone krytyką publikowały alternatywne recenzje z niższą niż pierwotnie oceną. „See” lepiej poradziło sobie na Rotten Tomatoes, gdzie średnia krytyków wyniosła 44%, a widzów - aż 84%! A drugi sezon zebrał tutaj jeszcze lepsze noty i średnia ocen użytkowników skoczyła do 86%. I coraz częściej łapie się na tym, że to właśnie ten serwis znacznie lepiej trafia w mój wysublimowany gust jeśli chodzi o zgodność opinii. Czy jednak „See” padło ofiara przewrażliwionych krytyków zza oceanu? Po części tak, choć nie da się ukryć, że nie wszystko w serialu zagrało. Przy czym „NIE WSZYTSKO” jest tu kluczowe, bo „See” w przypadku całej reszty potrafi wciągnąć trzymając nas w napięciu przez dwa kolejne sezony.

Zawód krytyk 

See na Apple TV to 3.7/10? Czasami nie warto sugerować się średnią na Metacritic

To tylko pobieżny obraz tego, co zobaczymy w „See”. Podobało mi się nie tylko to, jak ruiny dawnej cywilizacji zaadaptowano pod nowe realia (pałacem królowej jest choćby ogromna tama wodna), jak rozbrzmiewają echa dawnego świata (odgrywany na starym winylu kawałek "Over the Rainbow"), ale przede wszystkich autorom serialu udało się stworzyć wiarygodne zasady i prawa rządzące nowym światem. Budowane równiutko obok siebie domy w osadach, to jak poruszają się bohaterowie czy cała masa mniejszych detali, przedmiotów i akcesoriów stworzonych specjalnie po to, by lepiej oddać klimat życia bez światła, potrafi zachwycić. Sceny walk, tak krytykowane za brutalność, to małe mistrzostwo świata. Zapomnijcie o wirującej kamerze i chaosie - tutaj widać praktycznie każdą dźwignię załażoną na kończyny, każde cięcie miecza i poderznięte gardło. Jason Momoa znakomicie wciela się w rolę Baby Vossa, człowieka, który chroni pierwsze widome od wielu lat dzieci, genialnie odwzorowując sposób w jaki mogłaby walczyć osoba ślepa z wyostrzonymi zmysłami słuchu. Twórcy serialu stworzyli niejako zupełnie nowy styl walki przykładając się solidnie do kolejnych choreografii.

Jasne, historia czasami trochę się dłuży, czasami może wydawać się naciągana, trzeba zaakceptować pewne uproszczenia i nieco popuścić wodze fantazji uznając, że ślepi faktycznie byliby w stanie w nowej rzeczywistości przemierzać setki kilometrów w pogoni za heretykami i być w stanie wrócić bez problemu do swojego królestwa. Ale serial nie raz i nie dwa stara się to lepiej lub gorzej tłumaczyć. Tyle, że te niedociągnięcia nadrabiają świetnie wykreowane postacie i wciągająca narracja. O Momoa już wspomniałem, ale w opowieści przewija się choćby postać królowej Kane (rewelacyjna Sylvia Hoeks znana choćby z roli w nowym „Blade Runnerze”), która modląc się do swojej bogini za każdym razem poprzedza proces masturbacją, czy też brata głównego bohatera, brutalnego, pałającego rządzą zemsty i zniszczenia, ale myślącego na swój sposób progresywnie, w którego wciela się równie dobry w tej roli Dave Bautista. Nie brak tu charyzmatycznych bohaterów moralnie wątpliwych, na co jeszcze większy nacisk położono w drugim sezonie, który faktycznie pod względem konstrukcji świata, walczących ze sobą królestw, szpiegowania, knucia intryg, zaczyna nieco przypominać wspomnianą w tekście „Grę o tron”. Zachowując jednak przy tych swój unikalny charakter.

Mimo iż „See” nie jest serialem idealnym, a w drugim sezonie trochę za dużo było patosu i "power of love", produkcja niezmiennie nas intryguje. Przedstawionym światem, pewną dozą mistycyzmu i kolejnymi scenami walk, w których krew przelewa się hektolitrami. Potrafi też niczym w najlepszych latach „Gra o tron” zaskoczyć nagłą śmiercią postaci, która wydawała się kluczowa dla opowiadanej historii. Dlatego z niecierpliwością czekam na sezon 3, a Wam radzę - dajcie „See” szansę.
 

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper