Graliśmy w Chorus. Kosmiczny shooter z bogatym tłem fabularnym

Graliśmy w Chorus. Kosmiczny shooter z bogatym tłem fabularnym

Roger Żochowski | 23.09.2021, 16:00

Strzelaniny rozgrywające się w kosmosie nie są obecnie wiodącym gatunkiem, ale lata temu zarywałem nocki w Colony Wars, G-Police czy Forsakenie. I ta nuta nostalgii przyciągnęła mnie właśnie do Chorusa, w którego miałem okazję zagrać.

Małym zaskoczeniem, ale pozytywnym, był dla mnie fakt, że produkcja od samego początku dość mocno skupia się na budowaniu tła fabularnego, zarówno przygotowanymi na tę okazję scenkami z atrakcyjną bohaterką, jak i jej rozmowami ze swoim inteligentnym statkiem, która dbają o elementy narracyjne nawet w trakcie misji. Wcielamy się w niejaką Narę, która szuka zemsty i odkupienia. Dziewczyna jeszcze do niedawna siała postrach w galaktyce  jako wojowniczka mrocznego Kręgu, obecnie jest jednak poszukiwaną dezerterką, która stara się pokonać kult kontrolujący umysły i odpowiedzialny za jej „wychowanie”. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Nara musi walczyć tak z przeciwnikami jak i swoją mroczną przeszłością, a celem nadrzędnym jest wyeliminowanie głównego antagonisty, zwanego też Wielkim Prorokiem. A kto wie, może po drodze Nara zjednoczy członków ruch oporu w walce ze wspólnym wrogiem. Cały wątek wojny w galaktyce wygląda na dopracowany, a nie tylko dodany na siłę, by dać nam motywację do strzelania. 

Nara i Forsaken

Graliśmy w Chorus. Kosmiczny shooter z bogatym tłem fabularnym

O strzelaniu jeszcze zresztą napisze, ale niezwykle ważna jest w Chorusie eksploracja, która też w pewien sposób opowiada historię za pomocą narracji środowiskowej. Zwiedzamy stare świątynie, upadłe cywilizacje, bazy, miasta, staje kosmiczne oraz inne, mroczne wymiary. Te ostatnie, czyli podróże do tzw. Pustki, mają odegrać ważną rolę w kreowaniu fabuły i rodzącym się konflikcie. Tereny są całkiem obszerne, nie brak zakamarków oraz całych, wielkich konstrukcji, do których możemy wlecieć przeciskając się statkiem przez kolejne korytarze. A żeby nam się nie nudziło -podejmiemy się także zadań pobocznych. Nie tylko tych fabularnych, bo przyjdzie nam brać udział w wyścigach statków czy odszukiwać wspomnienia, które odsłonią kolejne tajemnice tak galaktyki, jak i samej Nary. 

Podobno każdy nowy obszar będzie oferował subquesty, choć nie znajdziemy tu klasycznym znajdźiek. Forsaken, czyli nasz inteligentny myśliwiec, to prawdziwa maszyna do zabijania, którą wraz ze zdobywaniem funduszy będziemy mogli ulepszać w specjalnym garażu i odpowiednio przygotowywać na zbliżające się misje i starcia. Lepsze odsłony, lepsza broń (w tym działka obrotowe, wyrzutnia rakiet, lasery), ale i możliwość korzystania z tzw. Rytuałów, specjalnych zdolności myśliwca. Dzięki nim dostaniemy opcję skanowania otoczenia, teleportacji czy telekinezy, które pomogą w sprawnym poruszaniu się po kolejnych planszach, walce z wrogami i przenikaniu przez ich pola siłowe. 

Warto zaznaczyć, że w przypadku ulepszania statku mówimy tylko o tuningu mechanicznym, bo jeśli chodzi o wizualny aspekt Forsakena nie będzie można go dostosowywać niczym fur w Need for Speed: Underground. Póki co zapowiedziano jedynie specjalną skórkę dla osób, które zamówią preorder. Samo poruszanie się statkiem jest dość intuicyjne, płynne, choć nie brakuje tu przeróżnych tuneli i ciasnych obiektów, w których nie obejdzie się bez "driftowania" niczym w Wipeoucie. Sterowanie jest jednak proste, nawet momentami zbyt proste, ale pasuje do charakteru zabawy.

Piu, piu, do kosmitów 

Graliśmy w Chorus. Kosmiczny shooter z bogatym tłem fabularnym

Samo strzelanie wypada całkiem nieźle, bo akcja jest bardzo dynamiczna. Zapomnijcie o symulacyjnym posmaku ze Star Wars Squadrons. To arcade'owa strzelanina, w której jednak refleks i odpowiednie sterowanie myśliwcem są kluczowe, by odnaleźć się podczas zadymy. Atakują nas zarówno małe jak duże statki, nie zabraknie też ogromnych niszczycieli, na których trzeba będzie odnaleźć słabe punkty, by ostatecznie puścić je z dymem. Trochę zapachniało tu Star Warsami, choc musicie zdać sobie sprawę z tego, że graficznie nie jest to ta liga co produkcja EA. Co jednak odzwierciedla też sprawiedliwa cena ustalona na 40 dolarów. A jak wspomniałem na początku - tytuł mocno skupia się na fabule, skierowany jest więc graczy preferujących w takim gatunku gier singleplayera.

Tytuł spodoba się też fanom muzyki w grach, bo ta ma odgrywać integralną część tak podczas eksploracji jak i starć, pompując odpowiednio adrenalinę lub budując - jak to nazwał deweloper gry – „szamanistyczną atmosferę". Zdobywając nowe zdolności można wracać do już odwiedzonych obszarów by otwierać nowe drogi, co sprawia, że cała zabawa ma znamiona metroidvanii. Tytuł może nie zachwyca skomplikowaniem oprawy graficznej na next-genach, ale działa płynnie i zapowiada się po prostu na przyzwoity szpil dla fanów strzelanin i ciekawej historii z gatunku sci-fi. 

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper