Czy Netflix jako platforma gamingowa ma szanse na sukces?

Czy Netflix jako platforma gamingowa ma szanse na sukces?

Maciej Zabłocki | 30.08.2021, 23:00

Od kilku dni możemy przetestować, w ramach abonamentu Netflixa, dostęp do dwóch gier na wyłączność dla Polski - Stranger Things 3 oraz Stranger Things 1984. Chociaż nie spodziewałem się takiego obrotu spraw jeszcze w tym roku, wygląda na to, że Netflix bardzo poważnie podchodzi do tematu gamingu w swoich strukturach. Tylko czy ma szanse na sukces?

Netflix jest obecnie największym serwisem VOD na świecie - miesięczny abonament regularnie opłaca ponad 207 milionów subskrybentów na całym świecie. Z tego blisko 7 mln w samej Polsce. Platforma inwestuje olbrzymie pieniądze w kolejne odcinki swoich największych seriali, wydaje dziesiątki milionów dolarów na wielkoformatowe produkcje, a od pewnego czasu głośno komunikuje, że zamierza wskoczyć na rynek gamingowy. Pierwsze kroki zostały zrealizowane jeszcze w zeszłym roku, gdy zaczęto rozbudowywać infrastrukturę. Teraz, od 3 dni, możemy, jako pierwsi na świecie, przetestować mobilnie dwie gry w ramach nowej oferty Netflixa - Stranger Things 1984 oraz Stranger Things 3. Nie są to może zachwycające produkcje, ale wszyscy na świecie dostali dwa jasne sygnały. Po pierwsze, polska zaczyna liczyć się na arenie międzynarodowej (tak samo testujemy, jako pierwsi na świecie, program PlayStation Plus Video), a po drugie - Netflix zamierza przekuć swoje plany w rzeczywistość i z impetem podbić serca wszystkich graczy. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Czy to ma szanse powodzenia? W końcu platforma nie ma żadnego doświadczenia 

Cel jest, zdaje się, bardzo prosty. Trzeba tylko zadbać o właściwą jakość usług streamingowych, a następnie przekonać do nich posiadaczy abonamentu Netflixa z całego świata. Pojawiają się w tym wszystkim spore trudności, bo przecież to nie jest takie proste, żeby zbudować właściwą infrastrukturę i oprogramowanie, o czym boleśnie przekonał się choćby Microsoft (a także Onlive i wielu innych). Wewnętrzne badania giganta spełzły na niczym, a inżynierowie potrafili utrzymać jedynie rozdzielczość 720p przy dużym obciążeniu, stąd potrzebne były konkretne inwestycje. Plotki głoszą, że dlatego właśnie kupiono ZeniMax Media Group. Bethesda od wielu lat rozwijała swój zestaw usług chmurowych zwany Orion, który radził sobie nieporównywalnie lepiej, bez problemu osiągając 1080p przy 60 klatkach na sekundę. Skoro takiemu olbrzymowi jak Microsoft nie udało się wcześniej zaspokoić wygórowanych oczekiwań graczy, dlaczego Netlix miałby to osiągnąć? 

Czy Netflix jako platforma gamingowa ma szanse na sukces?

Widzę tutaj trzy przesłanki. Po pierwsze, Netflix co prawda nie jest bogatszy od Microsoftu, ale ma świetnych prezesów, którzy czują żyłkę do interesów i jeśli już coś robią, to zwykle są to decyzje słuszne i trafione. Na pewno mają zaplecze specjalistów, albo inny model i plan biznesowy, bazujący na idei małych kroczków. Po drugie, mają potencjalnie gigantyczną bazę użytkowników, którzy mogliby grać w ramach jednego abonamentu - nie muszą inwestować dodatkowych środków, a to wielka sprawa. Po trzecie w końcu - Netflixa znają wszyscy. Usługi gamingowe można w łatwy sposób wrzucić do mainstreamu. Pokazać choćby na krótkim wideo czy reklamie, że odpalając platformę VOD na swoim telefonie, możesz równie dobrze w coś pograć i nie musisz nic więcej przy tym robić. Wystarczy stabilne połączenie internetowe. Z tego właśnie powodu spodziewam się, że przez pierwsze dwa, może trzy lata w ramach usługi gamingowej dostępne będą jedynie proste i mało wymagające platformówki albo gry osadzone w grafice 2D. 

Poza tym serwis musiałby porozumieć się z takimi gigantami jak EA, Ubisoft, Square Enix albo Sony czy Microsoft. Co do tych dwóch ostatnich - bardzo wątpię, żeby kiedykolwiek doszło do udanej współpracy. Zieloni chcieliby co prawda oferować swój Game Pass wszędzie, gdzie to tylko możliwe, ale z Netflixem niebawem staną się "konkurencją", chociaż potentat VOD raczej nie planuje szybkiej ekspansji rynku. Będzie powoli, mozolnie, ale z dobrym planem budował swój zestaw niewielkich studiów deweloperskich. Wyobrażacie sobie gry z logotypem Netflixa? Trzeba przyznać, że platforma ma już jakieś doświadczenie w tym zakresie - stworzyła kilka udanych, interaktywnych filmów i ma chrapkę na więcej. Współpracuje też z największymi twórcami na świecie - choćby z CDProject RED przy organizacji tegorocznego WitcherConu. Animacja Wiedźmina czy drugi sezon pozytywnego odebranego serialu to też nie jest przypadek. Pierwsze, niewielkie produkcje własne Netflixa planowane są na przyszły rok.

Czy Netflix jako platforma gamingowa ma szanse na sukces?

Z całą pewnością włodarze przedsiębiorstwa dostrzegają, jak wielki potencjał skrywa rynek gamingowy. Jest już kilkukrotnie większy od filmowego i muzycznego razem wziętych i nic nie wskazuje na to, by cokolwiek miało się w tym temacie zmienić w najbliższych latach. Gry urosły do rangi sztuki, szalenie ważnego medium, często najchętniej wybieranego przez kolejne, młode pokolenia. To właśnie do nich trzeba dostosować obecne realia, bo to właśnie te wszystkie dzieciaki, wychowane na grach, będą dyktować warunki kolejnych ofert największych molochów na świecie.

Jeśli chcą grać na swoich telefonach (najwięcej osób gra właśnie mobilnie - ponad 2 miliardy ludzi), to dlaczego tak nowoczesna platforma jak Netflix miałaby tego nie umożliwić? Tylko żeby nie skończyło się, wzorem Google, na wielkich obietnicach. Stadia też miała potencjał na duży sukces, a po wielu nieudanych miesiącach amerykanie ogłosili, że projekt zostanie zamknięty prędzej niż później. Wielka szkoda, bo taki Cyberpunk 2077 na Stadii prezentował się znakomicie, szczególnie w porównaniu do konsol, a najnowsza FIFA 22, poza PS5 i XSX/S, to właśnie na Stadii dostanie wsparcie next-genowych rozwiązań, w tym doskonały system HyperMotion. 

Ciekaw jestem Waszej opinii na temat Netflixa i tego, czy platforma na szanse na sukces na tym, bardzo trudnym, rynku pełnym wybrednych konsumentów. Jeśli jakikolwiek streaming zacznie przycinać, albo zaoferuje słabą, rozpikselowaną jakość, to wystarczy jeden wpis rozgoryczonego gracza na fejsie, a cała fama rozejdzie się pocztą pantoflową. To rynek wymagający jak żaden inny, piekielnie trudny i skomplikowany. Nie wybacza błędów, nie toleruje kłamstw, nie jest specjalnie podatny na manipulacje, ale w ostatnim czasie skupia wokół mnóstwo tzw. casuali, czyli osób, które gotowe są zapłacić czy nawet zagrać w gorszej jakości, byle tylko "móc to zrobić". Powoli zmierzamy do świata w którym streaming i odpalanie gier z aplikacji w telefonie czy smart TV stanie się powszechne, zrozumiałe i całkowicie normalne. Czy tego chcemy czy nie, jeśli Netflix zaliczy ten eksperyment z wyróżnieniem, jego konkurencja zacznie wyrastać jak grzyby po deszczu. A prawdziwi gracze tacy jak ja czy wielu z Was, miłośnicy stacjonarnych, staroszkolnych konsol, będą musieli zaadaptować się do nowej rzeczywistości. 

Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper