Assassin's Creed Valhalla cierpi na kilka niecodziennych elementów, których, zapewne, mieliśmy nie zauważyć

Assassin's Creed Valhalla cierpi na kilka niecodziennych elementów, których, zapewne, mieliśmy nie zauważyć

Mateusz Wróbel | 27.02.2021, 17:00

Assassin's Creed Valhalla na pierwszy rzut oka wygląda wręcz idealnie, a oprócz pomniejszych błędów trudno doszukać się niedoróbek...

Jednakże po spędzeniu z grą przeszło 100 godzin zauważyłem kilka elementów, których - jak zapewne zakładał Ubisoft - widzieć nie powinienem. Przedstawiam je poniżej, podkreślając raz jeszcze (zrobiłem to już w recenzji, do której możecie zajrzeć po kliknięciu tutaj), że jest to zdecydowanie najlepsza odsłona serii, biorąc pod uwagę jedynie trzy ostatnie części marki, wspólnie opowiadające współczesną historię Layli Hassan. Zbędnie nie przedłużając, zaczynajmy!

Dalsza część tekstu pod wideo

Assassin's Creed Valhalla cierpi na kilka niecodziennych elementów, których, zapewne, mieliśmy nie zauważyć

Wygląd dzieci

Dzieci w Assassin's Creed Valhalla spotykamy niemalże na każdym kroku. Bawią się one na ulicach Jorviku, Lundenu, czy Winchesteru, a w sporadycznych momentach proszą nawet o pomoc. Do tej pory pamiętam prośbę rozwścieczonej dziewczynki, której wierzchowiec nie miał zamiaru słuchać - naszym zadaniem było go uspokoić, a następnie przyprowadzić do niej, wywołując u zleceniodawczyni uśmiech na twarzy.

W trakcie wymaksowywania najnowszego Asasyna nigdy nie przyglądałem się dzieciakom, bo nie było po prostu takiej potrzeby. Zrobiłem to dopiero wchodząc na Reddita i oglądając interesujący kolaż, który możecie zobaczyć poniżej. Szczególnie przerażająco prezentuje się delikwent znajdujący się w środku obrazka, bowiem można odnieść wrażenie, że próbuje on wyssać naszą duszę.

There's something wrong with the kids in Assassin's Creed Valhalla from r/gaming

Eivor nie siedzący na koniu

Wierzchowiec jest głównym środkiem transportu - korzystamy z niego chcąc dostać się przykładowo do znacznika rozpoczynającego misję główną, czy aktywność nieobowiązkową. Jest jednak pewien dziwny szczegół, widoczny w trakcie odbywania podróż, który miejsca mieć nie powinien.

Chodzi o pozycję Eivora na koniu. Nie siedzi on w siodełku, lecz podnosi swój tyłek za pomocą strzemionom. Musicie przyznać, że wygląda to dosyć dziwnie, a nie chcę nawet wiedzieć, w jakim stanie jest mięsień prosty brzuszny głównego bohatera gry. Zwróćcie na to uwagę w poniższym filmie.

Identyfikacja członków Zakonu po zwiększeniu jasności

Bardzo podoba mi się eliminacja członków Zakonu Starożytnych. Czy to tych w Assassin's Creed: OriginsAssassin's Creed: Odyssey, czy w tym, który dzisiaj wziąłem na warsztat. Jednakże w dwóch pierwszych częściach trylogii o Layli Hassan nie mogliśmy podejrzeć, kto kryje się "za maską".

Inaczej jest w Valhalli, bowiem w jej przypadku zrezygnowano z nakładania masek na członków ww. organizacji na rzecz przyciemnienia ekranu. Jest to na tyle głupie, że ktoś niecierpliwy może po prostu zwiększyć sobie jasność ekranu na maksimum i prostym sposobem odkryć, kto jest kim. Złe jest także to, że czasami sam szkic postaci zdradza, kto należy do Zakonu Starożytnych - ja sam tak poznałem mojego "największego wroga w Valhalli".

Manekinowi towarzysze w trakcie najazdów

Dzięki najazdom na saskie wioski, klasztory i inne tego typu lokacje zdobywamy surowce potrzebne do rozwinięcia osady Kruka, która jest domem żądnych walki wikingów. Gdy tylko rozpoczniemy atak na wrogie terytoria, wrzucamy się w wir akcji nie patrząc na naszych towarzyszy.

Assassin's Creed Valhalla cierpi na kilka niecodziennych elementów, których, zapewne, mieliśmy nie zauważyć

Jeśli natomiast staniemy gdzieś na uboczu i przyjrzymy się ich działaniom, to zobaczymy, że są oni wręcz manekinami przyjmującymi puste obrażenia - po kilku drętwych ciosach zginą oni lub nasi wrogowie, ale ich starcie jest mało efektywne i nie wygląda zbyt realnie. Poprawiono to dopiero w najnowszej aktualizacji, która dodała rajdy. Dzięki nim możemy zarządzać naszymi towarzyszami, którzy w końcu walczą tak, jak powinni - lecz tylko w tymże module, bo w podstawce dalej zachowują się dziwnie.

Ograniczenie możliwości kruka do minimum

Nigdy nie używałem zbyt często kruka - Senu (Origins) oraz Ikaros (Odyssey) mieli bardzo mało roboty, bowiem używałem ich tylko wtedy, gdy misja wymagała cichego podejścia, a co za tym idzie, oznaczania oponentów. Z kolei Synin - można rzec - był na urlopie.

Assassin's Creed Valhalla cierpi na kilka niecodziennych elementów, których, zapewne, mieliśmy nie zauważyć

Użyłem go jedynie raz na początku zabawy, kiedy to musiałem uwolnić swoich kompanów. Wymagała to gra, lecz po tym segmencie totalnie o nim zapomniałem. Oznaczanie wrogów nie przydawało się w ogóle, a odnajdowanie wartościowych przedmiotów wykonywaliśmy z poziomu postaci, aniżeli kruka. Śmiem twierdzić, że mało kto krytykowałby twórców, gdyby go po prostu usunięto.

"Wyłączenie" skradania

Po Assassin's Creed Odyssey raczej nikt nie spodziewał się, że Valhalla, czyli gra, w której będziemy najeżdżać osady Anglików, będzie skupiać się na skradaniu. O powrocie do pierwotnych założeń serii nie było w ogóle mowy, ale to co zwróciło moją uwagę (wspominałem o tym parę razy w recenzji), to totalne zrezygnowanie z jakichkolwiek zadań, w których nie robilibyśmy szumu. Mogliście tego nie zauważyć, ale przez cały wątek główny nie było zadania, w którym twórcy zmusiliby nas do cichego podejścia. 

Zapewne powtórzę się, ale gdyby nie otoczka fabularna, która, swoją drogą, w najnowszym Asasynie stoi na bardzo wysokim poziomie, to Assassin's Creed Valhalla wcale nie byłby Asasynem. Próżno tutaj szukać jakichkolwiek mechanik, które wyróżniały pierwsze części marki na tle innych produkcji. Na pochwałę zasługują jedynie sekwencje z ukrytym ostrzem... i to byłoby na tyle.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Assassin's Creed Valhalla.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper