Come Play (2020) – recenzja filmu (Monolith). Groza samotności

Come Play (2020) – recenzja filmu (Monolith). Groza samotności

Jędrzej Dudkiewicz | 03.11.2020, 21:00

Obrodziło w ostatnim czasie horrorami – dość powiedzieć, że kiedy spojrzy się na repertuar na przykład w sieci kin Cinema City, aż jedną trzecią produkcji stanowią właśnie dreszczowce. Powstaje jednak pytanie, czy warto w ogóle wybrać się, by zobaczyć coś na wielkim ekranie? Jak wiecie, w przypadku Sain Maud odpowiedź, moim zdaniem, brzmi tak. Jak jest z Come Play (2020)?

Oliver jest młodym chłopcem ze spektrum autyzmu, przez co ma problemy z nawiązywaniem jakichkolwiek relacji, nie mówiąc już o przyjaźni. Do porozumiewania się używa specjalnej aplikacji na smartfonie. Pewnego dnia na jego telefonie wyświetla się dziwna i budząca grozę bajka o tajemniczej istocie, Larrym, szukającej przyjaźni. Wkrótce dookoła zaczynają dziać się bardzo dziwne rzeczy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Come Play (2020) – recenzja filmu (Monolith). Groza samotności

Come Play (2020) – recenzja filmu (Monolith). Mało strachu…

Come Play to drugi film, na którym byłem w ostatnich dniach w kinie. I drugi raz byłem jedyną osobą na sali. Jest to o tyle ważne, że mam wrażenie, iż odbiór danej produkcji w całkiem sporym stopniu zależy od tego, czy ogląda się ją samemu, czy z innymi – nawet nieznanymi – ludźmi. Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że strach innych automatycznie przekłada się na to, że samemu będzie się go odczuwać, ale jednak na sali kinowej potrafi wytworzyć się specyficzna atmosfera. Nie mówiąc już o tym, że kino to w ogóle powinno być wspólne doświadczenie, ale nie odbiegajmy za bardzo od tematu.

Piszę o tym, bo zacząłem zastanawiać się, czy Come Play rzeczywiście jest tak mało straszne, jak mi się wydaje. Twórcy niespecjalnie się bowiem wysilają, stosując znane od dawna i ograne do bólu triki. A to światła będą migać, a to coś się nagle zacznie ruszać, lub będzie można usłyszeć dziwne odgłosy, a to w końcu coś wyskoczy na bohaterów (i na nas) znienacka. Do tego niekiedy jest to robione taką metodą na przetrzymanie: widz wie, że zaraz może wydarzyć się coś przerażającego, coś komuś zagrozi, ale jest to przeciągnięte do granic możliwości. Gdy ma się umiejętności, można w ten sposób zbudować naprawdę duże napięcie. Ale tutaj tego zabrakło, przez co mogłoby się wydawać, że Come Play jest zwyczajnie nudne.

Come Play (2020) – recenzja filmu (Monolith). …Sporo głębi

Sęk w tym, że film w reżyserii Jacoba Chase’a wcale taki nudny nie jest. A to za sprawą kilku zaskakująco ciekawych tematów, które zostały w nim poruszone. Bo można Come Play oglądać jak film o tym, co wiąże się z autyzmem. Z jednej strony Oliver nie radzi sobie do końca z otaczającą go rzeczywistością, żyje trochę w swoim świecie, który wypełnia głównie SpongeBob. Nie wie, jak radzić sobie z tym, że jego rodzice się kłócą, a koledzy dokuczają. To zatem opowieść o koszmarze dorastania. Z drugiej strony jest jednak matka Olivera, Sarah. Nie dość, że ma problemy w związku z Martym, to jeszcze prawie całą swoją uwagę poświęca synowi. A ten nie jest w stanie nawet spojrzeć jej w oczy. Sarah robi dla niego wszystko, jednak ma wyraźny problem z dogadaniem się z Oliverem, co jest i bardzo przygnębiające i bardzo męczące.

A obok tego jest jeszcze refleksja na temat nowoczesnych technologii, które zastępują prawdziwe międzyludzkie relacje. Wszak Larry, jak się okazuje, powstał właśnie w wyniku coraz większej samotności ludzi, definiujących się poprzez to, czy ktoś jest „fajny” lub „normalny”. Związane jest to ściśle z faktem, że coraz bardziej jesteśmy przyklejeni do ekranów naszych smartfonów. Tak, że czasem przestajemy zauważać to, co dzieje się dookoła nas. Come Play porusza więc całkiem intrygujące kwestie i tym bardziej szkoda, że nie do końca dobrze zagrał tu komponent horrorowy (można by się też przyczepić do nierównego aktorstwa, chociażby grająca Sarah Gillian Jacobs ma kilka wyraźnie słabszych momentów). Film miał po prostu o wiele większy potencjał, ale i tak warto docenić, że nie jest to aż tak zła produkcja, jak duża część współczesnych horrorów.

Atuty

  • Kilka nieźle poprowadzonych i rzeczywiście ciekawych wątków;
  • Dobre tempo

Wady

  • Słabo budowane napięcie i brak umiejętnego operowania gatunkowymi środkami wyrazu – innymi słowy mało strasznych momentów;
  • Nierówne aktorstwo

Gdyby za Come Play (2020) wziąłby się nieco bardziej utalentowany reżyser, mógłby to być o wiele lepszy film.

5,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper