HyperX ChargePlay Clutch – recenzja sprzętu. Niezbędnik każdego fana przenośnego grania

HyperX ChargePlay Clutch – recenzja sprzętu. Niezbędnik każdego fana przenośnego grania

Wojciech Gruszczyk | 24.03.2020, 21:20

Ostatnio w wolnych chwilach najczęściej sięgam po Nintendo Switcha. Wyrobiłem nawet nawyk ładowania konsoli po każdej sesji, jednak gdy HyperX zaprezentował ChargePlay Clutch, nie mogłem obok niego przejść obojętnie. Jak sprawdza się obudowa z dużą baterią i trzema trybami rozgrywki? Sprawdźcie moje wrażenia po miesiącu z zabudowanym Switchem.

Obecnie Nintendo Switch odgrywa w moim życiu specjalną rolę, bo pozwala mi cieszyć się ulubionymi tytułami w każdym miejscu. Mam ochotę na chwilę zapomnienia na działce przy Final Fantasy X? Nic trudnego. Chcę pomęczyć się z kolejnym bossem podczas lotu? Włączam Dark Souls Remastered. Gdy mam do sprawdzenia kilka mniejszych tytułów, sięgam po wersję na Switcha. Podobnie sytuacja wygląda w domu – ostatni rok był szczególnie trudny, więc często, gdy już mam wolną „godzinkę”, siadam w wygodnym fotelu i biorę w łapy sprzęt Nintendo. Trudno niestety przy tym sprzęcie zapomnieć o ładowarce, więc często w ostatnim czasie biegałem z kablem, dlatego też gdy HyperX zaprezentował ChargePlay Clutch, wiedziałem, że muszę sprawdzić to urządzenie. Nadarzyła się okazja, ubrałem swojego Switcha i tak rozpocząłem miesiąc intensywnego grania w zbroi. Wnioski na szybko? Nie wyobrażam sobie grania bez tego etui.

Dalsza część tekstu pod wideo

HyperX ChargePlay Clutch – recenzja sprzętu. Niezbędnik każdego fana przenośnego grania

HyperX ChargePlay Clutch – recenzja sprzętu. Niezbędnik każdego fana przenośnego grania

HyperX ChargePlay Clutch – obudowa, akumulator czy podstawka?

HyperX umiejętnie wykorzystuje sytuację na rynku i proponuje obudowę, która jednak składa się z kilku części. Po złożeniu całości otrzymujemy typowe etui, do którego możemy wsunąć Nintendo Switcha i w taki sposób ogrywać wszystkie tytuły. Inżynierowie chcieli jednak poprawić doświadczenie graczy i nie zdecydowali się na zwykły grip – tutaj bez problemu możemy rozłożyć sprzęt tworząc z głównego panelu podstawkę, a boków uchwyt dla Joy-Conów. Jakość wykonania jest pierwszą cechą jaka rzuciła mi się w oczy już od chwycenia zestawu w ręce – dosłownie każda część ma tutaj swoje miejsce, nie ma mowy o jakimkolwiek skrzypieniu, a całość została wykonana z materiałów najwyższej klasy.

HyperX ChargePlay Clutch jest przy tym bardzo solidny – na obu gripach pojawiła się gumowa powłoka wpływająca na przyczepność urządzenia, środek miejsca na kontrolery został wyłożony miękką powierzchnią, by zadbać o wsuwany sprzęt, a w samej konstrukcji pomyślano nawet nad takim bajerem jak podstawki zabezpieczające przed wypadnięciem padów. Projekt został przygotowany niezwykle rozważnie, bo nawet sam Switch jest zabezpieczony z dwóch stron – po pierwsze trzyma go port ładowania, a po drugie od góry zamontowano specjalny uchwyt. W rezultacie nie musicie się obawiać, że konsola wypadnie z obudowy. Producent pomyślał o trzech trybach, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by urządzenie ustawić pionowo, ponieważ jego dolna powierzchnia jest płaska – rozwiązanie wydaje się proste, jednak pierwszy raz się z nim spotykam. Gracze mogą także skorzystać z podstawki zamontowanej na plecach głównego panelu – do samego wyciągania „nóżki” trzeba się przyzwyczaić, by chwycić z odpowiedniej strony. Nintendo Switch jest jednak stabilny i można bez problemu ogrywać produkcje w formie tabletu. Muszę to podkreślić, że nawet ten aspekt przemyślano i od spodu znajdują się dwie gumowe podstawki zabezpieczające sprzęt przed ruszeniem.

HyperX ChargePlay Clutch możemy wykorzystywać w dwóch trybach – montując sprzęt w całej obudowie otrzymujemy standardowy handheld, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wypiąć boczne fragmenty (działają na bardzo mocnym magnesie), zmontować z nich kontroler, wrzucić do niego Joy-Cony, a samą konsolę ustawić niczym tablet. Możecie też oczywiście skorzystać z bezprzewodowego kontrolera – Pro Controller od Nintendo sprawdza się wyśmienicie. W ostatnim miesiącu wyciągałem konsolę z ChargePlay Clutch jedynie w momencie, gdy musiałem podłączyć sprzęt do TV – w głównej mierze w przypadku Switcha stawiam jednak na mobilne doświadczenie, więc nie musiałem za często sięgać po takie rozwiązanie.

HyperX ChargePlay Clutch – recenzja sprzętu. Niezbędnik każdego fana przenośnego grania

HyperX ChargePlay Clutch – najważniejsze jest jednak... Ładowanie!

HyperX nie zdecydował się na przygotowanie dużej zbroi bez większego powodu. ChargePlay Clutch ma za zadanie podratować naszą konsolę w tych najbardziej wymagających momentach. Sprzęt oferuje akumulator o pojemności 6000mAh – gdy Nintendo Switch znajduje się w środku obudowy, możemy wykorzystać zamontowany na plecach przycisk, by włączyć ładowanie. Cztery diody sygnalizują poziom naładowania etui-akumulatora, a wszystko odbywa się automatycznie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by ładować urządzenie w trakcie gry – wtedy po prostu ładowarkę ze Switcha podłączamy do propozycji HyperXa. Oczywiście najważniejszym elementem sprzętu jest możliwość wydłużenia rozgrywki – Nintendo Switch posiada akumulator o pojemności 4310mAh, więc razem otrzymujemy tutaj 10 310mAh. Nawet na papierze prezentuje się to znacznie lepiej, a w rzeczywistości? Odnoszę wrażenie, że właśnie tak to powinno wyglądać od początku.

W zależności od gry mój Nintendo Switch wytrzymuje od 3 do 4 godzin rozgrywki, a HyperX ChargePlay Clutch wydłuża gameplay o około 4,5 godziny. Czasami było to bliżej 4:20, innym razem 4:50, ale w głównej mierze miałem zawsze świadomość, że sprzęt będzie działał przynajmniej 7-8 godzin. To dla mnie kolosalna różnica, bo choć zdarzają mi się dłuższe sesje, to jednak w takich chwilach zawsze jestem w domu... Lub przynajmniej moja podróż nie trwa dłużej, a gdy już się tak dzieje, zawsze w międzyczasie mogę skorzystać z ładowania. W trakcie testów odbyłem 4 większe podróże i zazwyczaj na podobnych trasach (Katowice → Warszawa → Berlin / Paryż, Berlin / Paryż → Warszawa → Katowice) zawsze musiałem oszczędzać baterię. W międzyczasie sięgałem po Netflix, a teraz mogłem całą podróż (licząc oczekiwanie na loty + samą podróż) cieszyć się rozgrywką. To dla mnie duża różnica, a bez problemu mogłem też wykorzystać atuty HyperX ChargePlay Clutch w domowym zaciszu – teraz rozwalony na kanapie nie musiałem się martwić ładowaniem, bo zazwyczaj wieczorna „jedna misja” nie trwa dłużej niż te 7-8 godzin... Nie ukrywam, że wcześniej zdarzały mi się sytuacje, gdy miałem tylko na chwilę sprawdzić nowy tytuł lub włączyć jeden mecz w Overwatch i od akcji odrywała mnie dopiero informacja o wyczerpującej się baterii. W HyperX ChargePlay Clutch podoba mi się także możliwość ręcznego włączenia ładowania – Switch może stale znajdować się w obudowie, ale to my mamy kontrolę nad tym, kiedy chcemy korzystać z ładowania. Oczywiście samo ładowanie trwa dłużej (4 godziny sama obudowa), ale można to dobrze rozwiązać dwoma ładowarkami – gdy jedna ładuje Nintendo Switcha, druga dba o HyperX ChargePlay Clutch. W zestawie znalazł się 1,5-metrowy przewód USB-C, któremu jednak trzeba zapewnić dodatkową kostkę do ładowania. Wejście na kabel umieszczone zostało z tyłu, więc podczas ładowania Switch musi być na przednim panelu lub wykorzystana musi być podstawka.

Muszę jednak ostrzec optymistów przed jednym elementem propozycji – na zdjęciach tego nie dostrzeżecie, ale urządzenie czuć w rękach. Nintendo Switch waży 326 gramów, a HyperX ChargePlay Clutch dokładnie 400 gram. Daje nam to ponad 700 gram, do których przyzwyczajałem się dobrą dobę. To dużą różnica względem małej wagi Nintendo Switcha, która jednak aż tak bardzo mi nie przeszkadzała, bo od dawna nawet w przypadku kontrolerów korzystam z ciężarków, które dbają o dodatkową wagę pada. Nie lubię lekkich urządzeń, więc po dwóch sesjach nie miałem już problemów z rozgrywką. Jeśli jednak preferujecie najlżejsze urządzenia – musicie obejść się smakiem.

Istotnym zagadnieniem jest jeszcze wytrzymałość – przez miesiąc korzystałem z HyperX ChargePlay Clutch przynajmniej raz dziennie, wrzucałem często konsolę z obudową do plecaka, zwiedziłem z nią trzy kraje i... Nie zauważyłem jakichkolwiek problemów ze sprzętem. W samym projekcie muszę jeszcze wyróżnić wspomniany wcześniej uchwyt dla samego ekranu konsoli – nawet w tym miejscu inżynierowie wpadli na dobry pomysł i zadbali o kratkę umożliwiającą przepływ powietrza. Jedynym elementem, który wyraźnie się grzeje jest miejsce, w którym konsola łączy się z obudową – na dolnym panelu podczas włączonego ładowania można wyczuć ciepło. Mimo to nie dostrzegłem, by wpływało to na rozgrywkę.

HyperX ChargePlay Clutch – recenzja sprzętu. Niezbędnik każdego fana przenośnego grania

HyperX ChargePlay Clutch – recenzja sprzętu. Niezbędnik każdego fana przenośnego grania

Czy warto sięgnąć po HyperX ChargePlay Clutch? Tak!

Uwielbiam testować różne sprzęty, bawić się nimi i sprawdzać różne opcje, a HyperX ChargePlay Clutch w dosłownie jeden dzień stał się idealnym kompanem do rozgrywki i podróży. Sprzęt został przygotowany rozsądnie i w sposób przemyślany, każda część ma swoje przeznaczenie, wykorzystano dobrej jakości materiały, jedynie gracze muszą pamiętać o dodatkowym obciążeniu. Jeśli 400 gram Wam niestraszne, możecie śmiało sięgać po propozycję HyperX, bo nadprogramowe godziny rozgrywki robią różnicę. Nie spodziewałem się, że ChargePlay Clutch będzie dla mnie takim „game changerem”, a teraz w zasadzie nie wyobrażam sobie dłuższej podróży bez tej obudowy. Jeśli cierpicie na problem z akumulatorem Switcha, a nie preferujecie biegania z powerbankami – bierzcie!

PS. Nintendo Switch Lite oraz niestandardowe Joy-Cony nie są kompatybilne z HyperX ChargePlay Clutch.

[Tekst powstał we współpracy z firmą HyperX]

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper