Dolina krzemowa, sezon 6 – recenzja serialu. Godne pożegnanie

Dolina krzemowa, sezon 6 – recenzja serialu. Godne pożegnanie

Jędrzej Dudkiewicz | 09.12.2019, 21:00

Wszystko kiedyś musi się skończyć. Przyszedł więc i czas na ostatni sezon jednego ze zdecydowanie najlepszych seriali komediowych ostatnich lat, wyprodukowanej przez HBO Doliny krzemowej. Czy w tych siedmiu odcinkach udało się w ciekawy i satysfakcjonujący sposób zamknąć historię Pied Piper?

Pied Piper urosło do ogromnych rozmiarów i coraz bardziej zbliża się do osiągnięcia celu, którym jest stworzenie nowego, zdecentralizowanego, a przez to nieopartego na zbieraniu danych użytkowników internetu. Jak łatwo się domyślić, na Richarda i jego ekipę czyha wiele nieprzewidzianych przeszkód. A i Gavin Belson nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dolina krzemowa, sezon 6 – recenzja serialu. Godne pożegnanie

Dolina krzemowa – zabawna, ale też słodko-gorzka fabuła

Dolina krzemowa to oczywiście przede wszystkim serial komediowy, zacznijmy więc może od tego. Twórcy oferują bardzo zróżnicowany humor. Po pierwsze, jest tu mnóstwo satyry na tytułowe miejsce, w którym mieszkają i pracują bardzo specyficzni ludzie. Bardzo celnie i rzeczywiście zabawnie udaje się pokazać, ile obłudy, hipokryzji i megalomanii drzemie w osobach, które uważają się za mesjaszy ludzkości. Okazuje się, że za wzniosłymi hasłami i pięknymi ideami, a także podążaniem za coraz bardziej wymyślnymi modami nie kryje się zbyt wiele, a jeśli już coś tam jest, to raczej nic przyjemnego. Chociaż jest to pokazane z przymrużeniem oka i w sposób wesoły, to jednak już tutaj daje o sobie znać chęć twórców, by powiedzieć jednak przy okazji coś więcej. Drugim źródłem komizmu są postacie i interakcje między nimi. Tutaj na pierwszy plan zdecydowanie wychodzą Dinesh i Gilfoyle, których relacja spod znaku cienkiej granicy między miłością i nienawiścią od dawien dawna była jednym z głównych motorów i najlepszych elementów serialu. Ich wzajemne przekomarzanie się nie raz i nie dwa wywołuje salwy śmiechu. Jest tu też dużo humoru sytuacyjnego, opartego przede wszystkim na absurdzie. Pod tym względem więc ostatni sezon Doliny krzemowej nie zawodzi.

Co jednak istotne, nie jest to jednak tylko serial komediowy. W szóstym sezonie twórcy poruszają też sporo poważniejszych kwestii. Związane one są ponownie z naszą prywatnością, chciwością internetowych megakorporacji, którym zależy na naszych danych, chociaż cały czas próbują przekonywać, że walczą o lepszy świat. Wszystkim rządzi oczywiście pieniądz. Ostatni sezon Doliny krzemowej oferuje rozważania na temat tego, co moralne i tego, co opłacalne. Granica często jest rozmyta i od niektórych decyzji, które muszą podjąć bohaterowie osobiście wolałbym być wolny. Dobrze zostaje też pokazane, że sukces zmienia człowieka i ktoś, kto kiedyś był idealistą może mieć ogromny problem, by dalej nim pozostać w obliczu najróżniejszych pokus. Wszystko to opowiedziane jest sprawnie, poszczególne odcinki mają i dobre tempo i – co też charakterystyczne dla tego serialu – mnóstwo zwrotów akcji, które potrafią wywrócić do góry nogami sytuację, która dopiero co się ustabilizowała. Jest to wszystko naprawdę wciągające. Czasem tylko zdarzają się wątki zupełnie niepotrzebne i do niczego nie prowadzące, jak na przykład chęć Monici, by bardziej zaistnieć w świecie technologii i stać się rozpoznawalną.

Dolina krzemowa – świetne postacie minus Richard

W Dolinę krzemową wkręciłem się także za sprawą bardzo dobrze napisanych i zagranych bohaterów. Oprócz jednej, ale bardzo ważnej. Otóż Richarda uważam za jedną z najbardziej irytujących postaci ostatnich lat. Za nic nie jestem w stanie polubić tego generalnie dość egoistycznego, aroganckiego i przekonanego o własnym geniuszu gościa. I nie jest to raczej wina wcielającego się w niego Thomasa Middleditcha. Na całe szczęście są tu i inni bohaterowie. Moim absolutnie ulubionym jest Gilfoyle, osoba obdarzona talentem, ale przede wszystkim wspaniałym sarkazmem. Równie dobry jest marzący o bogactwie Dinesh. Grający ich Martin Starr oraz Kumail Nanjiani doskonale zresztą czują się w swoim towarzystwie, dzięki czemu bez trudu da się uwierzyć we wspomnianą już relację łączącą ich postacie. Jak zwykle świetny jest też Matt Ross jako Gavin Belson, a doskonałe epizody zaliczają Josh Brener jako Big Head, Jimmy O. Yang jako Jian Yang, Chris Diamantopoulos jako Russ oraz Ben Feldman jako prawnik Richarda. Jak więc widać, obecność Richarda nie psuje za bardzo rozrywki.

Chociaż będę tęsknić, to myślę jednak, że dobrze się stało, iż Dolina krzemowa dobiegła końca. Był to naprawdę udany i zabawny serial, do tego skończył się w dość nieprzewidywalny, słodko-gorzki sposób. Oby więcej produkcji potrafiło po sobie zostawić tak dobre wspomnienia.

Atuty

  • Mnóstwo doskonałego i różnorodnego humoru;
  • Sporo ciekawych, poważniejszych obserwacji;
  • Świetne postacie i aktorstwo;
  • Bardzo dobre tempo

Wady

  • Kilka niepotrzebnych wątków;
  • Richard, jak zawsze, strasznie irytujący

Ostatni sezon Doliny krzemowej jest dobrym podsumowaniem tego bardzo udanego i zabawnego serialu.

8,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper