Juliusz – recenzja filmu. Z wdziękiem i humorem

Juliusz – recenzja filmu. Z wdziękiem i humorem

Jędrzej Dudkiewicz | 18.09.2018, 21:00

Polska komedia ma się w ostatnich latach nie najgorzej. Kolejni twórcy próbują zmierzyć się z tym wcale niełatwym gatunkiem i przeważnie proponują coś nie do końca standardowego, zaskakującego: widać, że eksperymentują. I bardzo dobrze, bo chociaż często można się do wielu rzeczy przyczepić, to daje to nadzieję, że za jakiś czas będzie jeszcze lepiej. Najświeższym tego przykładem jest Juliusz w reżyserii Aleksandra Pietrzaka.

Tytułowy bohater to nauczyciel plastyki, który niezbyt – delikatnie rzecz ujmując – lubi swoją pracę. Nic z tym jednak nie robi, przy okazji łapiąc najróżniejsze zlecenia dodatkowe. Właśnie w trakcie jednego z nich poznaje Dorotę, sympatyczną panią weterynarz.

Dalsza część tekstu pod wideo

Juliusz – recenzja filmu. Z wdziękiem i humorem

Nad Juliuszem, a raczej jego scenariuszem, pracowało wielu bardzo różnych ludzi. Wśród nich znaleźli się między innymi znani ze stand-upu Abelard Giza i Kacper Ruciński, a także krytyk filmowy, Michał Chaciński. Wspólnie udało im się napisać całkiem niezły tekst, niepozbawiony jednak kilku wad. Zacznijmy od tego, co dobre. Przede wszystkim należy podkreślić, że Juliusz nie jest wyłącznie komedią, chociaż tak jest reklamowany. Twórcy przemycili tu jednak i trochę romansu i dramatu. Ten pierwszy to oczywiście relacja Juliusza i Doroty, bardzo dobrze napisana i poprowadzona. Postacie mają czas, by rzeczywiście się polubić i by widz uwierzył w rodzące się między nimi uczucie. Tak bezpretensjonalnego, szczerego i w gruncie rzeczy prostego (co nie jest w żadnym stopniu określeniem pejoratywnym!) wątku miłosnego dawno w polskim kinie nie widziałem. Drugim jest relacja na linii Juliusz i jego ojciec. To dwie bardzo różne osoby, ale bez wątpienia bliskie sobie. W ich codziennych utarczkach, przekomarzaniach jest bardzo dużo ciepła. To tutaj też twórcy są w stanie ni z tego ni z owego wulgarny żart zamienić w melancholię i wzruszenie. Dużo tu zresztą dobrych dowcipów, czy to słownych, czy sytuacyjnych, bardzo często po prostu inteligentnych. Nie wszystkie oczywiście trafiają idealnie, czasem bywa dość sucho i drętwo, ale i tak w trakcie seansu można chichotać częściej, niż nas do tego przyzwyczaiła większość polskich komedii. Problem w tym, że nawet te udane scenki humorystyczne momentami za bardzo przypominają zbiór skeczy, a nie konsekwentnie prowadzoną historię. Dwa główne wątki są super, ale towarzyszące im poboczne historyjki nie zawsze wynikają z głównej linii narracyjnej, tylko wyglądają, jak coś doczepionego trochę na siłę. Niekiedy wybija to niestety z rytmu.

Ogromną zaletą Juliusza jest również aktorstwo. Świetny jest Wojciech Mecwaldowski, wciąż niespecjalnie doceniony wykonawca. Bardzo dobrze pokazuje on zmiany, jakie stopniowo zachodzą w Juliuszu pod wpływem innych osób i wydarzeń. Mecwaldowski jest wiarygodny zarówno, gdy jest wkurzony na swoją pracę, z jakiegoś powodu smutny, czy szczęśliwy, że właśnie spotkał się z Dorotą. Wcielająca się w nią Anna Smołowik też jest zresztą znakomita, ma w sobie mnóstwo wdzięku i uroku, a do tego twardy charakter. Razem z Mecwaldowskim tworzą ładną parę, tym bardziej, że panuje między nimi naprawdę dobra chemia. Rewelacyjny jest również Jan Peszek jako ojciec Juliusza, podstarzały kobieciarz i malarz, korzystający z każdej chwili, która mu jeszcze w życiu została. Do tego pod przykrywką sarkazmu skrywa znacznie więcej uczuć, niż początkowo mogłoby się wydawać. Na drugim i trzecim planie bardzo dobrze radzą sobie Rafał Rutkowski jako najlepszy przyjaciel Juliusza oraz Jerzy Skolimowski, dawny przyjaciel ojca Juliusza. A drobne i też udane role zaliczają tu dodatkowo Andrzej Chyra i Maciej Stuhr.

Juliusz – recenzja filmu. Z wdziękiem i humorem

Tak więc nawet jeśli nie wszystko w Juliuszu się udało, nawet jeśli nie każdy żart jest rzeczywiście zabawny, warto wybrać się do kina. To bardzo sympatyczny, urokliwy film na poprawę humoru, dający również nadzieję, że kolejna produkcja tych twórców będzie jeszcze lepsza.

Atuty

  • Dwa bardzo dobrze napisane i poprowadzone wątki;
  • Sporo niezłych żartów;
  • Aktorstwo

Wady

  • Scenariusz momentami za bardzo przypomina zbiór skeczy, a nie konsekwentnie prowadzoną historię;
  • Nie wszystkie żarty są udane

Juliusz to całkiem przyjemny i sympatyczny film, który wbrew pozorom nie stawia wyłącznie na komedię.

6,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper