10 najgorszych gier w usłudze PlayStation Plus w 2014 roku

10 najgorszych gier w usłudze PlayStation Plus w 2014 roku

[email protected] | 25.12.2014, 11:00

Mówi się, że PlayStation Plus spuściło z tonu w 2014 roku, a przynajmniej w jego drugiej połowie. Jednak gdy nasze redakcyjne mądre głowy zasiadły, by wydać werdykt i wybrać 10 najgorszych produkcji, miały one niemały problem. Złych i słabych gier było bardzo mało. Bo czym innym jest subiektywne zdanie na temat danej produkcji, a czym innym - obiektywne spojrzenie na jej jakość. W rozwinięciu znajdziecie więc 10 typów najgorszych gier w PS+ 2014 roku. Może się zgodzicie, może nie. Jeśli nie - to czekamy na Wasze typy w komentarzach.

Dalsza część tekstu pod wideo

Produkcja Vlambeer budzi bardzo ambiwalentne uczucia. Są osoby wręcz w grze zakochane, a są i takie, które za nic w świecie nie są w stanie zrozumieć, co fajnego jest w grze, w której jedna runda trwa kilkanaście sekund. Pomijając kompletnie oszczędną grafikę wyjętą żywcem z handhelda GameBoy Color, rozgrywka jest aż za prosta. Luftrausers jest przedstawicielem grupy produkcji niezależnych, powodujących u większości skręt kiszek – retrografika przejadła się chyba każdemu w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Bez wciągającej rozgrywki nie ma szans na dłuższe obcowanie z samolocikami.

Gra ze zbieranych datków na platformie Kickstarter. Początkowo wydawało się, że nici ze zbiórki, ale ostatecznie projekt został opłacony i prace ruszyły. Die Gute Fabrik postawiło na cztery mniejsze gry: będące połączeniem skoku o tyczce i polo Super Pole Riders, dziwna wersja wodnej siatkówki BaraBariBall, działające bez ekranu telewizora Johann Sebastian Joust oraz Hokra, czyli dziwaczna wariacja Ponga. Niby gry imprezowe, idealnie nadające się do odpalenia, gdy towarzystwo wypije litry wódki, ale nie oszukujmy się - dla większości to kompletnie niegrywalne produkcje. Eksperyment wciśnięty nam w ramach PS+.

Proteus jest niestety przedstawicielem najgorszej grupy produkcji niezależnych. W niektórych kręgach mówi się o tego typu produkcjach „zbyt głębokie, by je rozumieć”. Praktycznie brak rozgrywki, grafika żywcem wyjęta z ery Commodore 64 i gdzieś tam w tle strzępy niby-historii, która jest tak podawana, że ostatecznie sami wszystko sobie wymyślamy, dopowiadamy i uznajemy, że przeżyliśmy growe katharsis... Prosimy, bez jaj...

 

„Zróbmy klona Metal Sluga!” zawołał ktoś, gdzieś w ekipie Tribute Games. Designowo? Okej, nie jest to produkcja tak ładna jak Metal Slug, ale designem przypomina wszystkie produkcje, w których strzelaliśmy idąc z reguły w prawo. Tutaj dołożono różne poziomy, plansze rozbudowano i najbliżej Mercenary Kings do otwartego świata gier tego gatunku. Tylko że od początku było kilka problemów. Najpoważniejszy – gra była niesamowicie nudna. Źle zbalansowana, dodatkowo ekrany wczytywania zajmowały ponad minutę. I całości nie ratuje nawet ciekawy system craftingu broni. Nie, po prostu nie. Lepiej kupić sobie Metal Slug X z pierwszego PlayStation.

Gra, która zainteresowała unikatowym stylem nawet naczelnego portalu. Rok czekania opłaciłby się, gdyby nie jeden problem – to kolejna sieciowa gra, w której 90% trybów sieciowych nie działało. Deweloperzy błyskawicznie zlokalizowali problem i wydali komunikat wewnątrz gry licząc na zrozumienie graczy. Dni mijały, ludzie rezygnowali i zostali tylko najwytrwalsi. Może następnym razem lepiej przetestować wcześniej swoją produkcję? Hm?

Tak, to żart. Nieśmieszny. Albo w sumie może i nie. Miała być wersja dla PlayStation Plus, a jej nie było. Nie wiemy, kiedy będzie i czy ktokolwiek się na nią skusi. Pewno tak, ale ludzie są już z góry uprzedzeni i nasączeni negatywnymi emocjami. Może i słusznie, mając na uwadze, że mnóstwo osób czekało na pierwszy duży tytuł w Plusie, który w 2014 na PS4 nas nie rozpieszczał.

 

Jedna z dwóch produkcji operujących w gatunku gier logicznych tego zestawienia. Pomysł i koncept był dobry – wrzucić łamanie głowy do świata żywcem wyjętego z arkusza kalkulacyjnego. Wykresy, tabelki, statystyki - wszystko to, co wklepują codziennie pracownicy biurowi, nad czym siedzą później kolejne wydziały firmy. Ascetyczny design gry miał podkreślać całe wykonanie, ale te niczym nie zachwyciło. Gra szybko się kończyła i miała trochę błędów, więc przeszła bez większego echa.

Nie, nie jak woda w klozecie. Jeden ze starszychi nielicznych na Vitę, co wskazuje, że przenośna konsola Sony dostawała raczej interesujące produkcje. Nie jest to zły produkt, nie zawiera wielu błędów, zresztą sam pomysł nie jest najświeższy, bo na Nintendo DS seria Brain Age święciła sukcesy grubych kilka lat temu, ale coś musiało się znaleźć na tej liście.

Modnation na PS3 było kawałem bardzo dobrej gry kartingowej. Nowa marka, model skopiowany z LittleBigPlanet, świetna polska wersja językowa – wszystko w tym przypadku było na miejscu. Dlatego nikogo nie mogła dziwić zapowiedź wersji na PS Vita. Jednak to, co ostatecznie stało się z tym projektem, pokazuje, że czasami sam tytuł i wysoka jakość oryginału nie wystarczą. Modnation jest brzydkie, nudne i bez przerwy gubi klatki animacji, co przy takiej grafice nawet nie jest już śmieszne.

Tak, Hitmany były świetnymi tytułami. Kilkanaście lat temu. Odnawianie największych hitów ery PS2 nie jest niczym karygodnym, jeśli tylko bierzemy pod uwagę gry z mechaniką, którą łatwo przełożyć na nowszy sprzęt. W przypadku najstarszych odsłon tej składanki – jest źle. Całość wygląda jakby wszystko wyjęto ze sterowania złożonego pod zestaw mysz+klawiatura. A jak to przekłada się na pada – wiadomo, że fatalnie. Ponadto całość jest niesamowicie drętwa. I o ile można zrozumieć niechęć względem Rozgrzeszenia, tak najnowsza część tej serii po prostu jest przyjemniejsza w obcowaniu.

cropper