Historia federacji UFC w grach wideo

Historia federacji UFC w grach wideo

Michał Madanowicz | 20.06.2014, 17:20

Z każdym rokiem mieszane sztuki walki zyskują na popularności. W Polsce obserwujemy to chociażby na przykładzie federacji KSW, czy też transmitowanych od kilku lat przez rodzime stacje telewizyjne gal organizacji Bellator i UFC. Ten bum na MMA objawia się również w świecie gier wideo, gdzie ostatnia dekada przyniosła nam prawdziwy wysyp produkcji traktujących o tej dyscyplinie sportu.

Oczywiście prym wiodą tytuły korzystające z licencji Ultimate Fighting Championship, zdecydowanie najbardziej rozpoznawalnej na świecie federacji MMA, która skupia absolutnie najlepszych zawodników globu. Choć większość z was kojarzy zapewne głównie tytuły z cyklu Undisputed, to pierwsza gra umożliwiająca walkę w oktagonie swoją premierę miała jeszcze w 2000 roku.

Dalsza część tekstu pod wideo

Pierwsze kroki

Ultimate Fighting Championship (PSX) – to tytuł gry, jakże przewrotny – powstał w biurach studia Anchor Inc., zaś wydaniem zajęła się firma Crave Entertainment. O ile pojedynki z AI doprowadzały do szewskiej pasji, tak rywalizacja z żywym graczem przynosiła mnóstwo frajdy. Być może dzisiaj, w dobie tak łatwego dostępu do internetu i gier skupionych na aspekcie rywalizacji sieciowej UFC odniosłoby większy sukces, ale 14 lat temu, gdy platformą było pierwsze PlayStation, dobry multiplayer nie mógł być należycie doceniony. Warto wspomnieć przyzwoity jak na tamte czasy roster, składający się z dwudziestu dwóch zawodników, m.in. Mikey’a Burnetta czy Tito Ortiza.

Kontynuacja powstała dwa lata później, choć prace nad nią powierzono innemu deweloperowi – Genki, zmienił się także tytuł - UFC: Throwdown (PS2). Do serca wzięto sobie przede wszystkim uwagi dotyczące trybu dla pojedynczego gracza, któremu poświęcono tym razem znacznie więcej uwagi. Dzięki temu doczekaliśmy się trybu Kariera, jaki dawał nam szansę na stworzenie od podstaw własnego fightera i podbicie nim ringów Ultimate Fighting Championship. Dość popularny był również UFC Mode, umożliwiający rozegranie turnieju o pas mistrzowski jednym z prawdziwych wojowników zakontraktowanych przez federację. Wrażenie robiła oprawa graficzna, co wiązało się z przeskokiem na następną generację konsol.

Crave Entertainment wydało jeszcze dwie gry na licencji UFC, o podtytułach Tapout, które ukazały się wyłącznie na Xboksie. Obie produkcje były w zasadzie edycjami Throwdown na konsole Microsoftu, więc z racji tylko kosmetycznych zmian nie warto się o nich rozpisywać.

Marka przeszła wkrótce w ręce Global Star, czego skutkiem było wydane w 2004 roku UFC: Sudden Impact (PS2). Ponownie zmienił się deweloper - studio Opus - aczkolwiek brał on udział przy tworzeniu portu pierwszej części serii na PlayStation (oryginał powstał z myślą o Dreamcaście), stąd nikt raczej nie spodziewał się rewolucji. I takowej się nie doczekaliśmy. Pod względem mechaniki gra nie różniła się zbytnio od tego, z czym mieliśmy do czynienia w poprzednich latach. Jedyną istotną nowinką była inauguracja systemu walki na obrzeżach oktagonu, wprowadzającego nowy wachlarz ruchów, kiedy oponent jest przyparty do okalającej ring siatki. Starcia stały się też odrobinę szybsze, ale na tym zmiany się kończyły. Rozwinięto tryb Kariery, przemianowując go na Story Mode, w którym mozolnie pięliśmy się po amatorskich federacjach, aby koniec końców trafić do UFC. Nie mogło też zabraknąć UFC Mode, tym razem funkcjonującego po prostu jako Turniej. Sudden Impact wyróżniał się na tle poprzedników o wiele bogatszym rosterem, blisko dwukrotnie większym niż pierwsza odsłona cyklu – około czterdziestu zawodników.

 

Narodziny niekwestionowanego mistrza

Na prawdziwą rewolucję w dziedzinie gier traktujących o UFC gracze musieli czekać pięć lat. Zdobycie licencji tej organizacji przez THQ było zdecydowanie najlepszą rzeczą, jaka mogła spotkać fanów tego sportu. Odpowiedzialne za Undisputed Yuke’s Osaka odwaliło kawał dobrej roboty, dostarczając nam prawdopodobnie najlepszy symulator mieszanych sztuk walki. Twórcy oparli swoją produkcję o sześć stylów walki podzielonych na dwie kategorie: ataki - boks, kickboxing, tajski boks – oraz chwyty - brazylijskie jiu-jitsu, judo i wrestling. porażało ogromem możliwości, pozwalając graczom stosować różne kombinacje i taktyki, dzięki czemu każdy mógł znaleźć odpowiedni dla siebie zestaw ruchów. Choć recenzenci narzekali odrobinę na zbyt standardowe podejście do trybów singleplayer, to na rozgrywkę sieciową nie szło psioczyć. Tak naprawdę dopiero zmagania w trybie wieloosobowym pokazywały prawdziwy potencjał dzieła studia z Osaki. Warto też w tym miejscu podkreślić świetnie wykorzystaną licencję, nie tylko jeśli chodzi o samą oprawę i otoczkę, przypominającą do złudzenia transmisję telewizyjną, ale także liczbę umieszczonych w grze zawodników – do wyboru otrzymaliśmy około osiemdziesięciu! Tytuł otrzymał podczas gali rozdania nagród Spike Video Game Awards 2009 wyróżnienie Najlepszej gry roku przedstawiającej sport indywidualny.

Rok później THQ wydało kontynuację , po raz kolejny zaskarbiając sobie sympatię graczy, chociaż i w tej beczce miodu pojawiła się łyżka dziegciu. Mimo że zaimplementowano nowinki w postaci poprawionego, acz wciąż dość skomplikowanego sterowania, rozwiniętego trybu kariery, czy też dodatkowych stylów walki, produkcja Yuke’s Osaka nie różniła się tak bardzo od poprzednika, co wytykali skrupulatnie malkontenci. Faktem jednak jest, że była to pod wieloma względami udoskonalona i tak już świetna formuła, którą poznaliśmy rok wcześniej. Bigger, better and more badass. Roster wzbogacony został o kolejnych kilkudziesięciu fighterów (łącznie stu), w tym jednego reprezentanta Polski: Krzysztofa Soszyńskiego.

W międzyczasie na rynek wypuszczono , który rozpatrywać trzeba bardziej w kategoriach ciekawostki. Tytuł obsługujący PlayStation Move miał sprawić, że dojdziemy do formy pod okiem prawdziwych trenerów i zawodników organizacji Ultimate Fighting Championship. Duża ilość ćwiczeń nie pozwalała się nudzić, choć trzeba mieć na uwadze, że wersja gry na Move z przyczyn technicznych znacznie ustępowała tej znanej z Kinecta.

Wracając jednak do sedna tematu, zwieńczenie serii Undisputed nastąpiło w 2012 roku. Ostatni – przynajmniej na razie – rozdział cyklu był dowodem na to, że Yuke’s z każdym rokiem uczy się na swoich nielicznych błędach i wciąż ma w głowie nowe pomysły na usprawnienie tego, co wydawało się już idealne. Trzecia część była gratką nie tylko dla wiernych miłośników UFC, ale także dla nowych graczy, nie będących aż tak dobrze obeznanych z dyscypliną. Z myślą o nowicjuszach stworzono nawet specjalne ustawienia sterowania, mające ułatwić rozgrywkę. 

Kilka miesięcy po wydaniu gry THQ ogłosiło, licencja UFC poszła pod młotek i stała się własnością Electronic Arts. Taki krok podyktowany był poważnymi kłopotami finansowymi firmy, która ostatecznie jeszcze w tym samym roku ogłosiła bankructwo.

Nowa era

Złote lata cyklu Undisputed dobiegły końca. Szkoda, bo ta seria wyznaczyła standardy i miała jeszcze duży margines rozwoju. Wypada mieć nadzieję, że Elektronicy, którzy pokazali już przy okazji , że w tej dyscyplinie także czują się dobrze, udźwigną ciężar oczekiwań i dostarczą nam tytuł godny renomy poprzednika. Czy tak będzie? Dzisiejsza premiera odpowie nam na to pytanie.

Michał Madanowicz Strona autora
cropper