Ranker: Gry, które powinny pojawić się na goglach VR Sony

Ranker: Gry, które powinny pojawić się na goglach VR Sony

Paweł Musiolik | 28.03.2014, 18:45

Ostatnie kilka dni upłynęły nam pod dyktando potencjalnie kolejnej rewolucji w grach wideo. Któryś raz z kolei wirtualna rzeczywistość chce wejść pod nasze dachy i wygląda na to, że tym razem może się to udać. Facebook nie na darmo inwestuje setki milionów dolarów w Oculusa by go zamknąć. Podobnie Sony nie na darmo od ponad 3 lat mocno pracuje nad prototypem nazwanym Project Morpheus. O sukcesie zadecydują jednak nie pieniądze, a gry. A dokładniej ich jakakolwiek obecność. Dlatego postanowiłem wytypować 10 produkcji, które odpalone w VR pozwoliłyby na niesamowite wrażenia.

Zdaję sobie sprawę, że każdy może mieć swoje typy, wskazując na głośniejsze tytuły. Jednak moim celem nie jest wskazanie gier, które przerobione mogą zadziałać na Morpheusie, a wyznaczenie tych, które aż proszą się o wersję na hełm VR produkcji Sony. Przejdźmy zatem do gier.

Dalsza część tekstu pod wideo

G-Police

Oryginalnie stworzone przez Psygnosis, więc marka należy nadal do Sony. Pierwsze dwie (i jedyne) części stworzone były tak, by kierować naszym policyjnym pojazdem nie spuszczając go z oczu. Więc by całość „zagrała” na Morfeuszu potrzebna byłaby zmiana perspektywy by dosłownie siedzieć w kokpicie policyjnego pojazdu będącego w stanie się transformować. Mnogość kontrolek, futurystycznych ekranów (pierwsza część działa się w roku 2097), głos współpracującej z nami policjantki, a wszystko to w świetnej grafice. Oczywiście HUD musiałby być idealnie dopasowany, a sama technologia Morfeusza na tyle dopracowana by nie powodować nudności, ale potencjał jest. I to gigantyczny.

Jumping Flash

Kolejna produkcja wypuszczona jeszcze w erze PlayStation. Gra, którą niezmiernie wskazuję jako idealny tytuł do reklamowania wirtualnej rzeczywistości. Wydane w 1995 roku, Jumping Flash! Było platformerem 3D z perspektywy pierwszej osoby w którym sterowaliśmy Robbitem. Nasz robocik wzorowany na króliku mógł wykonywać nawet potrójne skoki, rozglądać się w pełnym trójwymiarze i poruszać się gdzie dusza zapragnie w obrębie planszy. I to wszystko w 1995 roku. Teraz, 19 lat później (ależ ten czas leci!), produkcja studia Exact nadawałaby się idealnie do wirtualnej rzeczywistości. Rzućcie sami okiem na poniższy materiał z rozgrywki i zrozumiecie dlaczego.

 

Mr Mosquito

Podejrzewam, że mało kto z Was kojarzy ten...dziwaczny tytuł w którym sterowaliśmy komarem. Oryginał oferował nam widok z perspektywy trzeciej osoby (komara), więc w przypadku przeniesienia gry na Morfeusza potrzebna byłaby zmiana perspektywy. Produkcja będzie traktowana nie do końca poważnie, bo przecież kto chciałby bawić się w komara i wysysać krew? Z drugiej strony ludzie podniecają się zwiastunem Symulatora Kozy, który jest growym odpowiednikiem disco polo, więc Mr Mosquito byłby idealnym prezentem dla nich.

Myst

Chociaż Mysta mogłaby zastąpić dowolna gra przygodowa point n' click, to jednak Myst zakorzenił się w mojej pamięci jako produkcja z niesamowitymi widokami. Nie ma chyba wdzięczniejszego gatunku do przeniesienia do wirtualnej rzeczywistości niż gry przygodowe mogące nam zaoferować dosłownie wędrówki w niezbadane, piękne ale i niebezpieczne krainy. Na plus bez wątpienia przemawia brak większego kombinowania nad perspektywą i mechaniką gry. A jeśli ktoś nie lubi Mysta niech podstawi sobie Syberię, Longest Journey, L'Amerzone czy jakąkolwiek przygodówkę.

 

Until Dawn

Outlast, Daylight... a może Until Dawn, które zapowiedziano na PS3, a nieoficjalnie mówi się, że gra tworzona jest już na nową generację konsol. Produkcja tworzona przez Sony charakteryzować się miała przede wszystkim innym podejściem do historii. Zamiast straszenia wyskakującym nam centymetr przed nosem stworem – pastiszowe podejście do horrorów w amerykańskim stylu. Grupa nastolatków udająca się do lasu, gdzie dziewczyny myślą wyłącznie o jednym. Tym samym co faceci. Dlaczego gra powinna wylądować na Morfeuszu? Ludzie chcą się bać i tego doświadczać.

King's Field

Jeśli Sony chce przekonać do swojego hełmu VR hardkorowych graczy, musi im zaoferować coś co nie ma dla nas litości. From Software może i jest znane młodszym graczom głównie z racji Dark Souls, ale to King's Field jest prekursorem tych produkcji. Skromna graficznie, z niesamowitym klimatem i poziomem trudności jeszcze wyższym niż w ich ostatnich grach. Całość podana była oczywiście w widoku z perspektywy pierwszej osoby, więc bycie magiem/rycerzem mielibyśmy jak na tacy.

 

Fight Night

Jeśli mamy horror, przygodówkę, to nie może zabraknąć bijatyki. Te z arcade'owym podejściem odpadają. Raz, że nikt nie wykonałby kombinacji chociażby postaci z Tekkena, dwa – machanie nogami jakoś średnio ma sens. Dlatego boks jest odpowiednim wyborem jako, że używamy w nim jedynie rąk. Fight Night byłby odpowiedni dla każdej osoby, która potrzebowała by się wyżyć, a jednak brakuje jej tężyzny fizycznej. Oczywiście istnieje obawa, że jeszcze więcej osób przestanie wychodzić z domów, ale...trudno.

Fatal Frame

Amerykańskie podejście do horrorów już mieliśmy, czas na japońską szkołę straszenia. Zapomnijcie o wyskakujących, brzydkich stworach, goniących nas świrach i używaniu kamery/smartfona. Fatal Frame straszy przede wszystkim klimatem trzymającym ciągle w napięciu, uczuciem niepokoju i duchami. Nasza bohaterka uzbrojona jedynie w aparat analogowy przemierza kolejne lokacje. Narzędzie pracy jest jej jednoczesną bronią przeciwko duchom, co przy zmianie perspektywy na pierwszoosobową wprowadziłoby jeszcze większe poczucie niepokoju i strachu.

 

Aquanaut's Holiday

Z tym tytułem mało znanym w naszym kraju stoi studio Artdink. O czym jest ten tytuł? Mówiąc w skrócie – przygodówką w której poszukujemy pewnej osoby pływając w łodzi podwodnej w oceanach. Podobnie jak w G-Polic moglibyśmy otrzymać widok z wnętrza łodzi podwodnej, całość okraszona powinna zostać minimalnym HUDem i niesamowitymi widokami. Całość widziałbym nawet jako formę zwiedzania podmorskiej flory i fauny, bez poważniejszej fabuły. Coś jak dowolny program Geographic Channel.

Wipeout

Hm, tutaj nawet nie trzeba zbyt dużo pisać. Zobaczcie poniższe nagranie, wtedy zrozumiecie, dlaczego Wipeout na Morfeuszu dosłownie niszczyłby Wam umysły.

Paweł Musiolik Strona autora
cropper