Rampage: Dzika furia – recenzja filmu. Skała kontra małpa, wilk i krokodyl

Rampage: Dzika furia – recenzja filmu. Skała kontra małpa, wilk i krokodyl

Jędrzej Dudkiewicz | 08.05.2018, 21:15

Ależ też Dwayne „The Rock” Johnson jest zapracowany. Jak nie ratuje ludzi topiących się w morzu, przy okazji rozwiązując sprawę kryminalną, to trafia do świata gry lub walczy ramię w ramię z szybkimi i wściekłymi o lepszy świat. Za kilka miesięcy będzie specem od ochrony wieżowców, a póki co musi uratować przed zagładą Chicago w Rampage: Dzikiej furii.

Tym razem Johnson wciela się w Davisa Okoye, pracującego w parku narodowym prymatologa. Jego najlepszym i największym przyjacielem jest goryl George, którego uratował wiele lat temu z rąk kłusowników. Pewnego dnia na terenie parku lądują kapsuły z tajemniczym środkiem. Sprawia on, że George zaczyna gwałtownie rosnąć, a wraz z tym budzi się w nim agresja. Wkrótce okaże się, że nie jest on jedynym zwierzęciem, które spotkał taki los.

Dalsza część tekstu pod wideo

Rampage Dzika Furia

Rampage Dzika Furia

Po takim opisie chyba każdy zdaje sobie sprawę, jakiego typu produkcją jest Rampage: Dzika furia. Prawdę mówiąc zastanawiam się, czy w ogóle wspominać o tym, że film jest pełen absurdów i nielogiczności, bo w zasadzie trudno byłoby sobie go bez nich wyobrazić. Uznałem, że z kronikarskiego obowiązku trzeba o tym napisać, tym bardziej, że niektóre idiotyzmy są wręcz rozczulające, trudno w pewnym momencie się nie uśmiechnąć, kiedy człowiek policzy w głowie, ile walających się tu i ówdzie helikopterów (sprawnych!) znajduje główny bohater. No, ale okej, nie po to się idzie do kina na tego typu dzieło, by specjalnie marudzić na brak sensu w fabule. W sumie dobrze też, że twórcy nie silą się specjalnie na to, by przy okazji spróbować sprzedać widzowi jakieś przesłanie. Może poza tym, że zwierzęta mają swoją inteligencję i należy o nie dbać. Z drugiej strony niektórzy (oby jak najmniej!) wyniosą być może z seansu pogląd, że genetyka jest zła, a to już nie byłoby coś, co by mi się podobało. Najlepiej więc traktować Dziką furię jako niezobowiązującą rozrywkę, przy której jak najszybciej należy wyłączyć myślenie.

Da się to zrobić z kilku powodów. Po pierwsze, jest tu sporo dość spektakularnych i nieźle nakręconych scen akcji, chociaż warto zauważyć, że gdzieniegdzie efekty specjalne są dość tandetne, zwłaszcza te fragmenty, w których pojawia się woda rażą sztucznością. Gdy zwierzęta – a są to goryl, wilk i krokodyl – docierają do Chicago zaczyna się prawdziwa, niczym nieskrępowana rozwałka. Oczywiście Rampage ma ten problem, że każe nam martwić się o kilka jednostek, o których coś wiemy i jednocześnie zapominać o tym, że przy okazji giną tysiące ludzi. Ale jest to w sumie typowe dla filmów katastroficznych (a w pewnym sensie można pod ten gatunek podciągnąć i tę produkcję), więc da się na to przymknąć oko. Zwłaszcza, że bohaterowie są całkiem sympatyczni. Dwayne Johnson gra w ten sam sposób co zawsze, jego występ niczym się specjalnie nie różni od tego, co widzieliśmy w jego wykonaniu już wiele razy. Ale nie jest to bynajmniej zarzut. The Rock ma charyzmę, więc kibicuje się jego Davisowi bez mrugnięcia okiem. No i całkiem porządnie poprowadzona jest jego relacja z George’em. Na drugim planie do zagrania nic nie ma, więc w związku z tym bawi się doskonale, Jeffrey Dean Morgan. Fajnie zobaczyć go w nie do końca – zwłaszcza ostatnio – typowej dla niego roli. Szkoda tylko, że ich ludzcy przeciwnicy, czyli rodzeństwo pracujące w korporacji odpowiadającej za cały ten bałagan są tak jednowymiarowi i nieciekawi.

Rampage Dzika Furia

Mimo to Rampage: Dzika furia, jako sposób na relaks z pewnością jest godny polecenia. Tym bardziej, że ma dobre tempo oraz kilka autentycznie zabawnych momentów. Kto by się spodziewał, że wielka małpa może być taka zabawna?

Źródło: własne

Atuty

  • Większość scen akcji dość spektakularna;
  • Dwayne Johnson i Jeffrey Dean Morgan;
  • Dobre tempo;
  • Trochę niezłego humoru

Wady

  • Sporo absurdów;
  • Niekiedy tandetne efekty specjalne;
  • Ludzcy przeciwnicy

Rampage: Dzika furia jest dokładnie tym, czego można się było po tym filmie spodziewać – to durna, ale porządna rozrywka.

6,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper