Pecetowe hity, które powinny się odrodzić na konsolach (3). Half-Life, C&C, Baldur's Gate

Pecetowe hity, które powinny się odrodzić na konsolach (3). Half-Life, C&C, Baldur's Gate

3man | 04.02.2018, 19:00

Witam w trzecim odcinku przeglądu zakurzonych pecetowych hitów, które powinny się odrodzić jako wysokobudżetowe  produkcje na konsolach. Jako że Microsoft podobno zamierza zrobić większe zakupy (EA? A może Valve i jego Steam?), tego typu gdybanie zrobiło się niespodziewanie dość sensowne, bo Zieloni mogą zechcieć nabyć i odkurzyć jakieś zapomniane franczyzy, co spowodowałoby pewnie podobną reakcję Sony. Szykuje się powrót m. in. Half-Life 3?

Microsoft po prostu musi albo zdecydować się na wchłonięcie jakiegoś potężnego gracza, albo chociaż zakupić prawa do znanych serii, najlepiej – o ile to możliwe – wraz ze studiami za nie odpowiedzialnymi. Ciekawe, czy któraś z serii, które już tu omawialiśmy, ma szansę na powrót w świetle ostatnich rewelacji? Liczę na to, chociaż zapewne jest większe prawdopodobieństwo, że będzie to jeden z tytułów, które opiszę poniżej; ważne żeby w ogóle coś z tej listy było. Nie można tracić wiary!

Dalsza część tekstu pod wideo

poprzedni odcinek niniejszego zestawienia

Half-Life

Jak wiadomo, ludzkość dzieli się na tych, którzy wciąż czekają na zakończenie opowieści Gordona Freemana i Alyx Vance oraz tych, co już dawno stracili nadzieję i teraz nawet jeśli wypowiadają się w temacie, to tylko po to, żeby udowodnić, iż na powstanie trzeciej części nie ma najmniejszych nawet szans. Marc Laidlaw, scenarzysta Half-Life, który opuścił Valve w 2016 r., upublicznił kilka miesięcy temu coś, co najprawdopodobniej było scenariuszem trzeciego epizodu do HL 2. Od razu pojawiły się głosy, że jak ktoś taki odchodzi z firmy Gabena i w dodatku zdradza szczegóły fabuły, to jest to ostateczny znak na pogrzebanie serii już na zawsze. Szczerze? Facet nie jest żadnym geniuszem, zaś „ujawniona” przez niego opowieść jest po prostu słaba. Żadna strata, że wizja tego człowieka nie zostanie zrealizowana. Twierdzenie, że trzeciego epizodu lub 3. części Half-Life nie da się stworzyć bez tego pana jest nawet bardziej żałosne niż śmieszne. Jeśli kolejny HL nigdy nie powstanie, to z wielu innych powodów, nad którymi się nie będę rozwodził, bo pisano już o tym wszędzie wielokrotnie, ja zaś wierzę w powrót Freemana i na tym chciałbym się skupić – mianowicie dlaczego możemy na to liczyć. Otóż bardzo ciekawe możliwość interpretacyjne daje plotka, jakoby Valve pracowało nad własnym urządzeniem VR, które miałoby prześcignąć całą konkurencję, podbić rynek i w ogóle. Taki sprzęt musiałby mieć coś, czego nie mają inne mu podobne, przez co wiedzie im się w najlepszym wypadku średnio, i tym czymś byłby tytuł jednocześnie startowy, jak i ekskluzywny, przebijający nawet produkcje konsolowe kategorii AAA, a co nadaje się do tego bardziej niż Half-Life 3? Przecież taka gra sprzedałaby dowolną platformę. Oczywiście wychodzę tutaj z założenia, że siła nabywcza starszych graczy jest bardzo duża i takie jak my dinozaury wciąż są w stanie kształtować rynek swoimi portfelami, jeśli tylko tego chcemy. Warto też pamiętać, że obydwie odsłony Half-Life były w swoim czasie rewolucjami. Gdyby nowe przygody Gordona wyszły dziś na tradycyjne sprzęty do grania, byłyby pewnie bardzo dobrą, ale jednak mimo wszystko tradycyjną grą jakich wiele. Jednak Half-Life w wersji VR i to takiej z prawdziwego zdarzenia – to mógłby być kolejny kamień milowy w naszej branży. Jeżeli w tej plotce jest choć ziarenko prawdy, to ja się wcale nie dziwię, że HL 3 nie ujrzał dotąd światła dziennego, bo najwyraźniej decydenci Valve czekają na technologię, która po prostu pozwoli ich dziecku wyznaczyć kolejne standardy świata elektronicznej sztuki i z tego względu nie chcą wydać jedynie bardzo dobrej gry, która mogłaby porwać tłumy, ale wciąż byłaby jedną wielu produkcji dostępnych na rynku w ramach starego jak świat gierkowania na pecetach i konsolach. Jeżeli chodzi o drugą plotkę, że Microsoft miałby przejąć właścicieli Steama, to trzeba jasno powiedzieć, że wtedy tym bardziej ujrzelibyśmy kolejnego HL, bo byłby on po prostu przepotężnym exclusivem w portfolio korporacji Billa i mógłby niebotycznie nakręcić sprzedaż Xone, zwłaszcza w otoczeniu innych eksów, które Zieloni sobie prędzej czy później zapewnią swoimi okienkowymi dolarami. W każdym razie to jak na tę chwilę powrót Half-Life wydaje mi się bardziej prawdopodobny niż kiedykolwiek wcześniej. Błagam, przyznajcie mi rację. ;)


Command & Conquer/Red Alert

Marka należąca do Elektroników, których kupienie podobno rozważa Microsoft. Jako że Zieloni wzięli się trochę ostatnio za serię Age of Empires, pewnie tym bardziej by im zależało na przywróceniu do życia tak zasłużonej sagi jak C&C. Zwłaszcza, że z nią można robić różne ciekawe rzeczy, np. odsłona o nazwie Renegade była… FPS-em. Albowiem to uniwersum jest niesamowicie obszerne i można w nim osadzić właściwie każdy rodzaj gry. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem byłby powrót do korzeni. Po tym jak EA w fatalny sposób zakończyło sagę słabą „czwórką”, a następnie zrobiło zeń przeglądarkową popierdółkę, tylko Microsoft jest nadzieją na powrót tego ojca RTS-ów, tym bardziej, że przecież ekipa Phila Spencera udowodniła już, że lubi strategie nie tylko za sprawą wspomnianego Age of Empires, ale też ciekawego Halo Wars, więc C&C pasowałoby nie tylko do ich portfolio, ale też usługi Xbox Game Pass, która zaczyna wyrastać na ratunek dla gier singlowych, jako że Zieloni chcą z niej zrobić coś na kształt Netflixa, tylko że oczywiście growego. Poza tym Microsoft nie ma oporów z finansowaniem projektów, które np. zakładają stworzenie czegoś więcej niż gry, mam tu na myśli casus Quantum Break, do którego nakręcono „serial”. A przecież seria Command & Conquer od samego początku korzystała z filmików z aktorami i momentami osiągały one naprawdę zadowalający poziom, toteż chętnie zobaczyłbym ich rozszerzony koncept w nowym C&C, co najmniej coś takiego na poziomie QB, tym bardziej że przecież w strategiach ciężko jest w jakiś inny sposób przedstawić fabułę.

 

Baldur’s Gate

Albo jakakolwiek już gra spod znaku AD&D – Microsoft na gwałt potrzebuje solowych rolplejów, by móc konkurować z Sony; wzięcie się za kolejną część Fable to dobra decyzja, ale jedna gra tego typu to zdecydowanie za mało. Zieloni nie mogą liczyć na wsparcie japońskich devów, trzeba więc będzie trochę poodkurzać dokonania zachodnich twórców. Dobrym pomysłem byłoby nawiązanie współpracy z Wizards of the Coast, czyli właścicielami licencji, o której powiedzieć, że jest nośna i świetnie znana to nic nie powiedzieć. Kochani, tak dawno nie mieliśmy już do czynienia z grą z prawdziwego zdarzenia spod szyldu AD&D! Nie pogardzilibyśmy, prawda? Oprócz absolutnie genialnej serii blaszakowej, Baldur’s Gate doczekało się również naprawdę udanych odsłon konsolowych – także niczym na pececie dwuczęściowej serii, tyle że o innym charakterze rozgrywki i podtytule Dark Alliance. Oczywiście bardziej przydałby nam się erpeg skupiony na fabule, tak jak pecetowe Wrota Baldura, ale na dobry początek z pocałowaniem ręki wziąłbym cokolwiek już osadzonego w uniwersum Forgotten Realms. Byle nie MMO – Neverwinter Online zdzierżyć nie mogę (nie jest złe, da się grać i to czasem nawet miło, ale to nie ta jakość co solowe erpegi). Wiem też, co już sobie myślicie – że takie coś jak pecetowe Baldur’s Gate nie ma w dzisiejszych czasach racji bytu na konsolach, przecież tytuły takie jak np. Pillars of Eternity albo Wasteland 2 stanowią na nich niszę, z tego też względu żadna duża korporacja nie postawi na coś takiego, a już na pewno nie jako tytuł ekskluzywny. To wszystko prawda, ale nigdy nie twierdziłem, że gry z tego zestawienia mają zostać przywrócone na nowe sprzęty w skali jeden do jednego (może poza paroma wyjątkami). Wierzę, że da się zrobić nawet i trójwymiarowe Wrota Baldura, które zachowają ducha oryginału. Dragon Age, zwłaszcza pierwsza część, udowodniło że coś takiego na konsolach jest możliwe. Oczywiście nie wszystko w przypadku DA wyszło tak jak mogło i powinno, ale sama koncepcja jest jak najbardziej możliwa do zrealizowania.


Duke Nukem

Sony zostało w sumie bez żadnego ekskluzywnego shootera. Seria Resistance zakończyła się już na poprzedniej generacji, na tej zaś wyszedł tylko jeden Killzone, zresztą nawet gdyby było inaczej to trzeba sobie też jasno powiedzieć, że te serie obok Halo nawet nie stały. Nie zmienia to jednak faktu, że producent PlayStacji potrzebuje FPS-a z prawdziwego zdarzenia, bo na chwilę obecną miłośnicy strzelania patrzą bardziej przychylnym okiem na konkurencję, pomimo faktu, że to PlayStation ma najwięcej exclusive’ów – ale nie ma czego przeciwstawić Gears of War oraz przygodom Master Chiefa. Jednak na szczęście Japończyków tak się składa, że Gearbox posiada prawa do znanej serii z kultową postacią, ale nie ma najwyraźniej czasu i ochoty czegoś z tym zrobić – mowa oczywiście o Duke Nukem, którego ostatnia odsłona o podtytule Forever nie spotkała się ze zbyt ciepłym przyjęciem, delikatnie mówiąc (rzecz jasna, były po temu powody i Gearbox tu nie zawiniło, ale fakt zostaje faktem). Twórcy serii Borderlands na chwilę obecną są zainteresowani raczej tylko nią, zwłaszcza nadchodzącą częścią trzecią, więc mogliby chcieć się pozbyć niewygodnego balastu w postaci politycznie niepoprawnego Księcia, zaś Sony zyskałoby świetną franczyzę, która co prawda jest bardzo kontrowersyjna, ale Japończycy jak na razie zawsze udowadniali, że potrafią wytrzymać ciśnienie. Może ekranizacja przygód Księcia z Johnem Ceną w roli głównej, która jest już zaklepana, przyspieszy chęć wydania wysokobudżetowej gry?


Dune

Z Diuną jest bardzo ciekawa sytuacja jeśli chodzi o branżę gier, bo pomimo zasługi bycia matką RTS-ów, nigdy tak naprawdę nie wykorzystano potencjału tego uniwersum, zresztą w kinematografii wcale nie było jakoś dużo lepiej. Jednakże nadchodzący film od Denisa Villeneuve’a najprawdopodobniej odda należyty hołd temu słynnemu wszechświatowi autorstwa Franka Herberta. Z tej okazji Microsoft mógłby się postarać o prawa do Diuny, jednak zamiast RTS-a tym razem wypadałoby zrobić z tego jakąś grę pokroju np. The Last of Us, bo Zieloni najzwyczajniej w świecie praktycznie nie mają w swym portfolio wielkich hitów z szeroko rozumianego gatunku action-adventure (podczas gdy Sony ma ich wiele) i jest to równie wielki problem. Naprawdę, Diuna to jest spokojnie potencjał na miarę uniwersum Władcy Pierścieni czy nawet Gwiezdnych Wojen i o ile w ich przypadku jakakolwiek ekskluzywność dla kogokolwiek odpada, tak już w kwestii genialnej sagi Franka Herberta naprawdę jest szansa by powalczyć, co byłoby z korzyścią dla wszystkich.


Sądzicie, że Microsoft dałby radę pozyskać któryś z powyższych tytułów albo jakiś z poprzednich dwóch odcinków tego zestawienia? Swoją drogą: jeśli nie Zieloni – to kto? Wspomniałem Sony przy okazji Duke’a, oczywiście jak dla mnie Japończycy jak najbardziej mogliby ożywić wszystkie wymienione przeze mnie marki, ale po prostu oni już mają wiele swoich własnych exclusive’ów i wciąż im dochodzą nowe, z kolei inne korporacje jak np. Electronic Arts to zaczęły się raczej specjalizować bardziej w niszczeniu franczyz niż tworzeniu nowych czy choćby ich odrestaurowywaniu. Dlatego tak się uparłem na Phila Spencera i spółkę, bo oni mają chęć i możliwości rozszerzenia swojego portfolio i muszą zrobić to szybko jeśli chcą zdążyć nawiązać równorzędną walkę z Sony, a w takim przypadku tworzenie nowego własnego IP raczej odpada, bo to zbyt długotrwały i wymagający wysiłku proces. Ciekawe, czy przewidzicie w komentarzach, jakich devóv kupi Microsoft albo jakie zapomniane serie przywróci do świata żywych. :)

Co bardziej preferujesz? Wideorecenzję czy recenzję tekstową?

wideorecenzja
44%
recenzja tekstowa
44%
Pokaż wyniki Głosów: 44
cropper