10 najgorszych gier 2017 roku

10 najgorszych gier 2017 roku

Bartosz Dawidowski | 16.12.2017, 20:00

Roger odpali niedługo nasze coroczne Debeściaki, w których wspólnie wybierzemy najwspanialsze gry 2017 roku. Nie można jednak zapominać o wzmacniającym nas z każdym dniem hejcie. Zakończenie roku to doskonała okazja do poznęcania się nad potworkami growego świata.

Do końca roku zostały już tylko 2 tygodnie, więc możemy śmiało mówić już o kompletnej "parszywej dziesiątce".  Wreszcie można podzielić się gwałtownym przypływem gorzkich emocji. Bez cenzury, bez litości, bez opamiętania. Zachęcam was zatem do dzielenia się swoimi typami w kategorii największego crapa 2017 roku. Poniżej moje "perełki".

Dalsza część tekstu pod wideo

10. Bubsy: The Woolies Strike Back

Bubsy naśmiewał się z Sonica, stroszył piórka, drwił z Segi w reklamach. A  jak wyszło w pranie? Jak zawsze. Ale to żadne zaskoczenie. Chyba nikt nie spodziewał się po tej produkcji porządnego platformowego gameplayu. Dobrze, że chociaż gra zdaje sobie sprawę ze swojej słabości i potrafi się nabijać sama z siebie. Kudosy dla Black Forest Games za ironię i dystans do siebie.

9. Double Dragon IV

To nie policzek. To bomba wymierzona w gębę fanów chodzonych bijatyk i przede wszystkim zasłużonej marki Double Dragon. Aż trudno uwierzyć, że ktoś ma tupet, by w XXI w. wydać na konsolach stacjonarnych takiego retropotworka (którego przejście zabiera maks. 1 godzinę).

8. Friday the 13th: The Game

Premiera Friday the 13th: The Game była tragiczna. Tytuł nie działał poprawnie i miał
poważne problemy z kodem sieciowym.  W ostatnich miesiącach deweloperom z Gun Media udało się poprawić liczne potknięcia, ale nie zmienia to faktu, że "Piątek 13-go" po prostu nie sprawdził się jako horror z kategorii slasherów.

7. Akiba's Beat

Być może gdyby Acquire poświęciło temu projektowi jeszcze rok, to wyszłoby z tego action RPG-a coś wartościowego. Gra została jednak wypchnięta na rynek zbyt szybko i okazała się niestety ledwo trzymającym się kupy crapiszczem. Na "uwagę" zasługuje tu zdecydowanie najgorszy angielski dubbing w 2017 r. Rzadko już słyszy się tak tragiczne głosy w grach.

6. Troll & I

Ładnie opakowany śmierdzący placek, wyceniony na 50 dolarów. Trzeba mieć tupet, by za taką sumkę sprzedawać gameplay tak żenujący jak w Troll & I. Sterowanie w tym dziełku nie pasuje nawet do standardów z 1987 roku, a walka to pojedynki anemików z rachitykami. Unikać jak ognia.

5. Road Rage

To miało być coś w rodzaju duchowego spadkobiercy kultowego Road Rash. Wyszedł niestety
nieprzeciętny crap. Być może gdyby autorzy nie próbowali zrobić z Road Rage Grand Theft Auto
(sandboksowe środowisko) i bardziej skupili się na sterowaniu i miodności rozgrywki, byłoby lepiej. Szkoda zmarnowanego potencjału.

4. Senko no Ronde 2

Mutant, który jakimś cudem może pochwalić się na Metacritic w miarę wysoką średnia ocen. Nie
dajcie się jednak zwieść tym notom. Tak kiepskiej fuzji strzelaniny z bijatyką świat dawno nie
widział. Senko no Ronde 2 to zdecydowanie jedna z najbiedniejszych, najgorzej wykonanych i
najbardziej bezczelnych propozycji 2017 r. Czemu bezczelnych? Ze względu na niezwykle wysoką cenę (w stosunku do jakości), której zażyczył sobie wydawca.

3. Trulon: The Shadow Engine

Smartfonowa konwersja na PS4 i XOne, którą miałem nieprzyjemność recenzować w PSX Extreme. Bez zawahania powiem, że to najgorszy role-play, z jakim miałem do czynienia w ostatniej dekadzie na konsolach (a gram praktycznie we wszystkich przedstawicieli tego szlachetnego gatunku). Jeśli chcecie komuś wywinąć numer lub pozbyć się przyjaciela, to śmiało możecie mu sprezentować Trulon.

2. Mighty Morphin’ Power Rangers: Mega Battle

Ocena 2/10 w PSX Extreme. Czy trzeba coś więcej pisać? Ten tytuł przypomniał mi o mrocznych czasach 16 i 32-bitowych platform, gdy gra na znanej licencji oznaczała prawie automatycznie okropny szajs. Tak też stało się w przypadku marki Power Rangers. Bandai Namco wykorzystało instrumentalnie nasze wspomnienia z dzieciństwa. Bardziej marki Power Rangers już się zepsuć nie da (w połączeniu z ostatnim kinowym filmem to wręcz combo idealne). Jedyną zaletą tego tworu było to, że działał bez większych bugów.

1. Life of Black Tiger

Trudno powiedzieć, czemu Sony zaangażowało się w akcję reklamową Life of Black Tiger na PS4. Prawda jest taka, że nie było warto dotykać tego paskudztwa nawet 2-metrowym kijem. To zdecydowanie najgorsza gra 2017 roku i w ogóle jedna z najsłabszych produkcji wydanych w historii PS4. Gra nie broniłaby się nawet jako tytuł free-to-play a co dopiero przy wyznaczonej na amerykańskim PS Store cenie 10 dolarów.

Bartosz Dawidowski Strona autora
Dla PPE pisze nieprzerwanie od momentu założenia portalu w 2010 roku. Przygodę z interaktywną rozrywką zaczynał od gier na kasetach magnetofonowych, by później zapałać miłością do Amigi i PlayStation. Wciąż tęskni za złotą erą najlepszych japońskich RPG-ów z lat 90. Fan strategii, gier oferujących symulacyjne elementy i bogatą immersję. Miłośnik lotnictwa w każdej postaci.
cropper