
Recenzja komiksu Skalp, tom 4. Chwila oddechu i łapiący za gardło finał
Czwarty tom świetnego "Skalpu" jest najgrubszym z dotychczas wydanych. Czyli dostajemy jeszcze więcej stron i kadrów brudnej historii, choć paradoksalnie też właśnie w "czwórce" tempo akcji kryminalnej sagi, rozgrywającej się w świecie rdzennych Indian, na moment spada. Zadyszka?
Przy okazji recenzji trzeciego tomu komiksu Jasona Aarona pisałem, że stanowi on zamknięcie pewnego rozdziału w historii. Wówczas to dostaliśmy odpowiedzi na parę ważnych pytań, ale i mocne obietnicę czegoś nowego. To był swoisty półmetek serialu - z solidnym i zwiastującym kierunek rozwoju drugiej połowy twistem na zakończenie. I ów element jest rozwijany zgodnie z oczekiwaniem. Na okładce "czwórki" nieprzypadkowo znajduje się Carol. Dużo czasu poświęcono jej prywatności i wewnętrznym rozterką, które kręcą się naglę wokół czegoś więcej niż braku dragów. Zresztą - spora część tego tomu jest bardziej przyziemna i melodramatyczna, niż nastawiona na akcję. Mimo to scena przypadkowego spotkania Carol z Dashem na zasypanej śniegiem drodze jest jedną z najgenialniejszych w całym dotychczasowym "Skalpie". Chociaż nie leje się w niej krew i nie ma wystrzałów. Pokazuje ona przy okazji jak elastycznym medium jest komiks, bo taki dysonans między wypowiedzianymi dialogami a tym, co naprawdę myślą umęczeni, uciekający przed sobą bohaterowie i dławiący w sobie targające nimi emocje bohaterowie, możliwy jest do ukazania jedynie w obrazkowej historii.




"Skalp", po odcinkach gdzie trupy padały jak żyto podczas żniw, na moment nabiera zatem ludzkiego mikrowymiaru. Opowieść zwalnia, scenarzysta daje Dashielowi trochę oddechu od spychającej go dotychczas w szpony nałogu i na krawędź szaleństwa narracji. Ponadto na scenie pojawia się postać, która zapewne wprowadzi sporo "dobrego" zamieszania. Nawet jeśli jej pojawianie się jest przewidywalnym chwytem. Czwarty tom to również więcej odkrytych kart z przeszłości, choć ta wydaje się momentami aż przesadnie patologiczna, oraz nowy początek dla jednego z kluczowych gagatków. I choć reinkarnacja Nitza, której jesteśmy świadkami, wydaje się bardziej niż delikatnie naciągana, to podczas brutalnej konfrontacji w finale Aaron znów łapie nas za gardło i sprawia, że z autentycznym żalem kończymy lekturę. Czwarty tom "Skalpu" ma przestoje, ale całość historii to nadal najwyższa próba.
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: R.M. Guera, Davide Furno, Danijel Zezelj, Jason Latour
Oprawa: twarda
Liczba stron: 360
Format: 170 x 260
Cena z okładki: 109,99 zł
Data ukazania się: luty 2017
Atuty
- Sceny spokojne też mogą mieć napięcie
- Ludzki wymiar pozwala jeszcze bardziej zgłębić bohaterów
- Konfrontacja w finale
Wady
- Jeden szczególnie naciągany element
"Skalp" nie przestaje ciekawić i pozytywnie zaskakiwać, nawet jeśli w tym tomie jest momentami bardziej dramatem niż kryminałem
Przeczytaj również






Komentarze (3)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych