Recenzja komiksu Strażnicy Galaktyki #3 Nieskończoność. Peter Quill dostał swoje 5 minut

Recenzja komiksu Strażnicy Galaktyki #3 Nieskończoność. Peter Quill dostał swoje 5 minut

Wojciech Gruszczyk | 26.12.2016, 14:00

Wydawnictwo Egmont kontynuuje na naszym rynku przedstawienie kolejnych wydarzeń z Nieskończoności. Po trzech solidnych opowieściach prezentujących pewną stałą jakość otrzymujemy zupełnie inną przygodę. Brian Michael Bendis stara się za wszelką cenę zaangażować do tej wojny kolejnych bohaterów, ale tym razem nie wszystko poszło po myśli autora. 

Zacznijmy od najważniejszego – kolejna przygoda Strażników Galaktyki nawiązuje bezpośrednio do wydanych na naszym rynku Avengers: Nieskończoność, New Avengers: Nieskończoność oraz oczywiście Nieskończoności. Twórcy bezpośrednio zaangażowali ekipę Petera Quilla do tych epickich wydarzeń, jednak galaktyczna formacja nie jest tak naprawdę powiązana z głównym wątkiem. Ten fakt okazuje się sporym problemem dla czytelnika, bo chociaż trudno podejść do lektury bez znajomości wspomnianych historii, to jednak najnowsza przygoda nie wnosi nic wielkiego do poznanych wydarzeń. To dość zaskakująca decyzja, bo twórca nie wykorzystuje ogromnego potencjału całej Nieskończoności.

Dalsza część tekstu pod wideo

W przypadku samej zawartości, tym razem otrzymujemy trzy kolejne części głównej historii Strażników Galaktyki (#8-10), na które czytelnicy musieli długo czekać ze względu na już wcześniej wspomnianą Nieskończoność. Wydawnictwo postanowiło dodatkowo dorzucić dwie opowiastki – Guardians Team-Up #4 i Rocket Racoon #5. Oczywiście w tym zestawieniu najważniejszy jest wątek główny, który jest jednocześnie dla mnie najsłabszą częścią zestawu.

Star Lord nie ma większego wybory i gdy dowiaduje się o ataku na Ziemię postanawia za wszelką cenę pomóc Ziemianom. Strażnicy bez przydługiego marudzenia wyruszają walczyć z armią Thanosa, który oczywiście chce zniszczyć naszą planetę. Smaczkiem w opowieści jest mały konflikt Petera z Gamorą, która oskarża go o niedopełnienie obowiązków, a dodatkowo do całej formacji dołącza Angela – Anielica nadal ma problem ze zrozumieniem swojej roli w tym całym spektaklu. Tajemnicza postać ponownie intryguje i osobiście chętnie poznam jej dalsze losy. To bez wątpienia wisienka na torcie w całej przygodzie. Musicie jednak przy tym wiedzieć, że pod względem fabularnym trudno tutaj oczekiwać rozpusty. Trzy zeszyty są przepełnione walką, która tak naprawdę ma mniejszy sens, bo najważniejsze wydarzenia już się wydarzyły lub dopiero nadejdą, a Strażnicy są zawieszeni w pewnej próżni – niby robią coś ważnego, lecz trudno tutaj o odpowiednie przedstawienie wydarzeń.

Mimo wszystko istotnym elementem opowieści jest pojawienie się nowego rysownika.  Francesco Francavilli nie może się równać kreską do Sary Pichelli… Choć nie ukrywam, że jego praca przypadła mi bardzo do gustu. Wszystkie sceny są mroczne, mają swój indywidualny charakter, ale odrobinę gryzą się ze znanymi już wydarzeniami. Brak zachowanej spójności nie wszystkim przypadnie do gustu, jednak nie trudno docenić specjalnej atmosfery przygody.

Obok tej historii w pakiecie czytelnicy otrzymują wspomniane Guardians Team-Up #4 oraz Rocket Racoon #5 i tutaj możemy mówić o bardzo ciekawym dodatku. Wydarzenia nie są bezpośrednio połączone z opisaną powyżej Nieskończonością, ale nie powinno to nikomu przeszkadzać – mamy przynajmniej okazję poznać kolejne przygody Strażników. W pierwszej Gamora trafia na Ziemię i ze względu na kolor skóry jest mylona z She-Hulk. Zabawne? Nie do końca, ale z łatwością można dostrzec, że autor postawił na luźniejsze wydarzenia, które mają przedstawić dodatkowe smaczki z życia zielonych kobiet.

Natomiast druga przygoda to opowiastka Rocketa i Groota, w której herosi przedstawiają historię ze swojego życia – podczas czytania odniosłem wrażenie, że właśnie ta zdecydowanie za krótka (!) przygoda prezentuje najlepszy poziom z całego tomu. Sporo tutaj atmosfery, za którą polubiłem Strażników Galaktyki – jest zabawnie, czasami chaotycznie, ale postacie prezentują swoje najlepsze cechy. Problemem w tym przypadku jest naprawdę objętość, bo gdy w końcu pojawia się mięsko, na które czekałem od pierwszej strony, to kończy się zdecydowanie za szybko.

W przypadku dodatków również otrzymujemy innych scenarzystów oraz artystów (Guardians Team-Up #4 – scenariusz John Layman, rysunki Otto Schmidt / Rocket Racoon #5 – scenariusz Skotti Young, rysunki Jake Parker i Skotti Young) i dzięki temu czytelnik może zapoznać się trzema prezentacjami Strażników Galaktyki. Nie jest to zła nowina, jednak trzeba mieć świadomość, że jest to konsekwencją podzielenia głównej historii uniwersum na osobne zeszyty, ale nawet chcąc poznać wyłącznie główny wątek, brak mu oczekiwanej spójności.

Kolejni bohaterowie mają okazję odegrać rolę w Nieskończoności, ale Strażnicy Galaktyki nie będą za dobrze wspominać tej misji. Choć nie brakuje tutaj ciekawych pojedynków, a dynamika akcji jest dobrze prowadzona, to jednak historia nie ma większego znaczenia. Formacja Petera próbuje pokazać się z jak najlepszej strony, ale tak naprawdę jego zespół nie dostał odpowiedniej szansy. W ostateczności najciekawszym elementem tomu są dodatki, które potrafią zaciekawić i ożywić kilka miłych wspomnień.

Komiks powinien zainteresować głównie fanów Strażników Galaktyki, którzy łykają bez popity wszystkie zakręcone akcje Star-Lorda i jego kompanów. Reszta może się nudzić.

  • Strażnicy Galaktyki: Nieskończoność
  • Scenariusz: Brian Michael Bendis, John Layman
  • Rysunki: Kevin Maguire, Francesco Francavilla
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Tłumaczenie: Paulina Braiter
  • Liczba stron: 108
  • Format: 165x235 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Data wydania: listopad 2016
  • Sugerowana cena detaliczna: 39,90 zł
Źródło: własne

Atuty

  • Dodatkowe historie
  • Niektóre wątki potrafią rozbawić
  • Są dobre momenty

Wady

  • Brak mocniejszego nawiązania do Nieskończoności
  • Słabsza główna opowieść
  • Mały chaos na kartkach

Dość nierówna opowiastka, w której najciekawszymi elementami są dodatki. Czegoś tutaj zdecydowanie zabrakło.

6,5
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper