Recenzja komiksu Wieczny Batman Tom 2 - czy to koniec Gotham?

Recenzja komiksu Wieczny Batman Tom 2 - czy to koniec Gotham?

Roger Żochowski | 09.07.2016, 08:00

Batman nie ma lekkiego życia w nowej serii. Znów popadł w tarapaty i znów pozwolił na to, by Gotham pogrążyło się w chaosie i zniszczeniu. Tym razem jednak wróg nie chce jego śmierci. Chce go upokorzyć, pozbawić przyjaciół i pokazać, że miasto go nie potrzebuje. Kim jest tajemniczy wróg z przeszłości? 

Drugi tom Wiecznego Batmana jest bezpośrednią kontynuacją pierwszego, choć już nie tak opasłą. Pierwsze zbiorcze wydanie to w końcu prawdziwa cegła, na którą składa się 480 stron komiksu. Tom drugi z ponad 290 stronami wciąż nie należy do cienkich, jednak okładkowa cena nie zmieniła się i w dalszym ciągu wynosi 99 złotych. Fajnie przynajmniej, że na samym początku streszczono nam wydarzenia z pierwszego tomu i postarano się poukładać panujący w nim chaos.

Dalsza część tekstu pod wideo

Koncepcja Wiecznego Batmana również nie uległa zmianie. Seria tworzona jest przez blisko 30 autorów, co widać wraz ze zmianą stylistyki kolejnych zeszytów. Choć fabularnie wciąż jest to spójna całość, to jednak zmiana stylu wprowadza tak jak w pierwszym tomie zamieszanie i jest niepotrzebna. Zwłaszcza gdy mowa o drastycznych przeskokach, gdzie twarze konkretnych bohaterów zmieniają się nie do poznania. Niestety widać też doskonale, że jedni rysownicy gwarantują naprawdę najwyższy poziom, drudzy zaś nie są w stanie doskoczyć do tak wysoko zawieszonej poprzeczki.

Choć muszę przyznać, że i tak jest lepiej niż w tomie pierwszym. Komiks jest dużo bardziej mroczny, a niektóre sceny walk czy retrospekcje potrafią naprawdę zachwycić. Czuć brud i syf ulic Gotham. Niestety nie uniknięto też fragmentów wyraźnie biedniejszych, ale tutaj obwiniam za wszystko pośpiech. Poszczególne zeszyty w USA ukazywały się bowiem co tydzień, a nie jak jest to zazwyczaj bywa w miesięcznym cyklu. Takie tempo musiało wpłynąć na jakość niektórych kardów zwłaszcza, gdy zabierali się za nie słabsi rysownicy.

Recenzując pierwszy tom narzekałem na nagromadzenie wątków. Cóż, tutaj również akcja skacze z miejsca na miejsce pokazując różne postacie, jednak wyklarował się w końcu jeden główny wątek, wokół którego wszystko zaczyna się obracać. Na końcu poprzedniego tomu dowiedzieliśmy się, że za wszystkie sznurki pociąga niejaki Hush, stary znajomy Bruce'a Wayne'a z dzieciństwa, który zna jego drugie oblicze. Obsesja na punkcie Waynów została bardzo fajnie ukazana, choć można było z pewnością jeszcze lepiej zgłębić osobowość Husha. Niemniej jednak sposób w jaki wróg Batmana stara się go zniszczyć może się podobać, a jego postać jest naprawdę interesująca.

Tak jak wspomniałem we wstępie widzimy Gotham na skraju kompletnego chaosu. Wojny gangów przeplatają się z atakami terrorystycznymi, skorumpowana policja strzela do cywili, na mieście grasują kolejni wykolejeńcy, a we wszystko miesza się jeszcze miejscowa prasa podgrzewająca atmosferę. Inna sprawa, że Gotham w nowej serii zbyt często chyba chyli się ku zagładzie i robi się to już trochę nudne. Zupełnie niepotrzebnie dodano też wątek piekła i magii kryjącego się w podziemiach Azylu Arkham. Nie przemawia do mnie paranormalna stylistyka przemieszana z detektywistycznym sznytem głównego wątku.

Mogłem się też założyć, że autorzy serii potraktują niektóre historie po macoszemu i niestety tak się stało. Nieźle zapowiadające się perypetie komisarza Jima Gordona osadzonego w więzieniu miały ogromny potencjał, niestety nadmuchiwana w pierwszym tomie bańka pękła pozostawiając ogromny niedosyt. Wydawało się, że to próby uniewinnienia Gordona będą motorem napędowym serii, tymczasem nagle wątek ten zostaje zepchnięty w cień i nawet zdesperowana Barbara - córka Gordona - jakoś mniej się stara o uwolnienie ojca.

Dużo miejsca poświecono za to przyjaciołom Batmana oraz ich ciężkim relacjom. Z racji jednak tego, że na kolejnych kartach upchnięto Batgirl. Batmowan, Batwinga, Catmowan, Red Robina, Red Hooda i kilka innych pozytywnych postaci, ich czas antenowy jest zbyt krótki, by można było wsiąknąć w ich dramaty. Świetnie za to zaprezentowała się córka Alfreda - Julia - oraz sam Alfred, którego poznajemy z zupełnie innej strony. Fanów ucieszą też z pewnością krótkie, acz dość mocno zaznaczone role córki Jokera, Killer Crocka czy Bane'a. Szkoda tylko, że w tym wszystkim mamy do czynienia z lekkim przerostem formy nad treścią. Za dużo jest wybuchów, scen akcji, strzelanin, bijatyk, a za mało budowania scenariusza ciekawymi dialogami. Momentami miałem wrażenie, jakby całość prosto z planu nowych Transformersów nadzorował Micheal Bay.

I choć po przeczytaniu drugiego tomu czuję niedosyt i wiem, że nie będzie to komiks, który zapamiętam na lata, to cliffhanger kończący ten rozdział historii zapowiada naprawdę spore zmiany w życiu zarówno Wayne'a jak i samego Batmana. Może się więc okazać, że zakończenie całej historii będzie naprawdę mocne i pozwoli z większym entuzjazmem spojrzeć na serię Wieczny Batman.

Atuty

  • Mroczny, główny wątek
  • Postacie Husha i Julii
  • Dobry cliffhanger

Wady

  • Przerost formy nad treścią
  • Zaniedbane i urwane historie
  • Chaos spowodowany zmianą styli

Fajnie, że w końcu wyklarował się jeden główny wątek, ale porzucanie tych niepotrzebnych odbywa się słabym stylu.

6,5
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper