
Recenzja komiksu Skalp. Drugi tom krwawej opowieści o Indianach
W tabloidowych dziennikach mawia się, że nic tak nie ożywia wydania gazety danego dnia jak świeży trup. Świeży trup pojawił się pod koniec pierwszego tomu Skalpu - sensacji brawurowo przenoszącej realia czarnego kryminału do świata indiańskiego rezerwatu w USA. I sprawił, że zaraz po zamknięciu pierwszego albumu miałem ochotę na kolejny. Doczekałem się. Nie jestem zawiedziony.
Niedawno zrecenzowaliśmy na PPE również "otwarcie" serii więc tych, którzy nie mieli przyjemności - zapraszam do lektury. Przypomnę pokrótce, ze historia snuta przez Jasona Aarona traktuje o Dashiellu Zły Koń, który po latach wraca do miejsca w którym się wychował. Znienawidzonego miejsca należy dodać, bo rezerwat Prairie Rose to bieda, brak perspektyw i matnia, z której każdy chce się wyrwać. Dashiella do tego piekła nie wraca dobrowolnie - zostaje zmuszony przez FBI do działania pod przykrywką i znalezienia "haków" na miejscowego bossa przestępczego półświatka - Lincolna Czerwonego Kruka.
W drugim tomie Dash schodni na drugi plan. Światło skierowane jest na kilka innych postaci, w szczególności właśnie Czerwonego Kruka, który już nie jawi się wyłącznie jako bandzior idący po trupach do celu. A gdy już z kolei pojawia się Dashiell, to obserwujemy jego poczynania ze zdziwieniem, starając się zrozumieć pokrętny tok myślenia, i zaczynamy poważnie zastanawiać co siedzi w głowie tego faceta. I czy w ogóle tak socjopatyczną jednostkę można nazwać bohaterem? Nie można. Pisałem to już wcześniej - w Skalpie nie ma bohaterów. Tu każdy jest na swój sposób spaczony. Z jednej strony niemal każdy chce dobrze, ale cel próbuje osiągnąć albo niewłaściwymi metodami albo całkowicie mieszając to co dobre i moralnie dozwolone z tym co naganne i odrzucające. Każdy ma coś na sumieniu, bo historia w drugim tomie odkrywa jeszcze więcej kart z mrocznej przeszłości rezerwatu, i trudno nie oprzeć się wrażeniu, że nikogo nie czeka tu żaden filmowy happy end. Tam samo trudno ukryć fakt, że perypetie tych wszystkich zdegenerowanych charakterów to pasjonująca lektura. Mimo iż w zasadzie wiemy iż historie te nie skończą się niczym innym niż autodestrukcją. A może autorzy jednak czymś nas zaskoczą?




Ze świetnymi, bezpardonowymi dialogami, idealnie współgra "brudna" kreska R.M. Guery. W poprzedniej recenzji napisałem iż nie jest to najbardziej estetyczny komiks jaki widziałem. Teraz mogę rzecz, że do rysunków się przyzwyczaiłem i trudno wyobrazić sobie Skalp z innymi. Najlepiej obrazują to gościnne występy dwóch ilustratorów, które mimo iż poprawne, to stanowią dla mnie najsłabszy element tego tomu. Reszta jest wyśmienita, a ja znów nerwowo będę odliczał dni do premiery tomu numer trzy.
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: R.M. Guera, Davide Furno, John Paul Leon
Oprawa: twarda
Liczba stron: 312
Format: 170 x 260
Cena z okładki: 99,99 zł
Data ukazania się: maj 2016
Atuty
- Klimat i miejsce akcji
- Dialogi i fabuła
- Przekrój zakręconych postaci
- Soczyście brutalna i bezkompromisowa
Wady
- Gościnne występy rysowników
Brutalna lektura dla dorosłych, która najzwyczajniej wciąga jak bagno. Czytać nie marudzić.
Galeria







Przeczytaj również






Komentarze (4)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych