Gołąb wśród indyków #2: W miłości nie ma przycisku „cofnij”

Gołąb wśród indyków #2: W miłości nie ma przycisku „cofnij”

Mateusz Gołąb | 30.07.2015, 19:00

Miłość to jedna z najtrudniejszych sztuk na świecie, która nie dość że wymaga od dwójki obcych sobie osób niezwykłej koordynacji myśli, działań i uczuć, to ze względu na swoją naturę bardzo często stanowi swojego rodzaju wyzwanie lub nawet zagadkę z pewną szczyptą mistycyzmu.

Wielu współczesnych ludzi próbuje wymazać ze społecznej świadomości duchowy wymiar miłości, ograniczając ją jedynie do chemii krążącej w naszych organizmach. Jest to ogromne spłycenie czegoś niezwykle wyjątkowego - pewnej mistycznej więzi łączącej dwie osoby. Owszem, nie da się wykluczyć, że w naszych wnętrzach cały czas odbywa się mnóstwo bardzo przyziemnych procesów związanych z czysto biologicznym podłożem naszego funkcjonowania. Nie można także zaprzeczyć, że miłość, po części, wiąże się również z produkowaniem przez organizmy pewnych konkretnych związków chemicznych.

Dalsza część tekstu pod wideo

Znacznie silniejszy w moich oczach jest jednak ten aspekt miłości, który pozwala nam nadawać jej ponad naturalne atrybuty. Wbrew pozorom nie jesteśmy maszynami zbudowanymi przez naturę, ale wyróżniamy się świadomością własnych czynów. A ta świadomość bezpośrednio pozwala nam pracować nad sobą, swoim życiem i decydować się na wykorzystanie lub zmarnowanie pewnych szans, co nie jest podyktowane żadnym pierwotnie zaprogramowanym instynktem. Te dotyczą również stojącego naprzeciwko nas człowieka.

Naciąga najgorszy moment w twoim życiu

Tough Love Machine autorstwa Andre Morrisha to gra o miłości, która w swej istocie jest niezwykle trudna i wymagająca. Każde nasze spotkanie z drugim człowiekiem wiąże się z konkretnymi wyborami. Co dalej zrobimy z tą znajomością? Do jakiego stopnia możemy otworzyć swoje serce na drugiego człowieka. Jak mocno możemy, trzymając w dłoni własne kruche serce, zaangażować się w relację.

Ta niepozorna produkcja, to bardzo prosta w swoich założeniach gra logiczna, która jeśli przypatrzymy się mechanice, czerpie inspiracje z wielu klasycznych tytułów tego gatunku. Jednak to właśnie ta bardzo głęboka alegoria wyrażona poprzez proste formy i wizualną metaforykę nadaje niezależnej produkcji unikatowego charakteru i sprawia, że potrafi ona wywrzeć ogromny wpływ na odbiorcę. Zadaniem gracza jest tutaj doprowadzenie do zetknięcia się dwóch serc za pomocą pary niezależnie sterowanych rąk. Na drodze do tej jedności stoją, zupełnie jak w życiu, różnorodne przeszkody. Począwszy od ogromnych, wypełnionych mrokiem przepaści, dzielących dwie osoby, a na przeciwnościach losu skończywszy. Porozrzucane gdzieniegdzie mechaniczne trybiki wyraźnie implikują tę naturalną, biologiczną stronę naszego człowieczeństwa, która w przypadku czysto „chemicznego” podejścia do tematu miłości, stanowi ogromną przeszkodę w rozkwicie jakiejkolwiek duchowej zażyłości.

Próba jest pierwszym krokiem do porażki

Całość projektu stanowi zbiór zagadek opartych o logiczne działania i koordynację ruchów obu dłoni, co zwraca uwagę na fakt, że aby faktycznie doprowadzić do spotkania dwóch serc potrzebna jest jednoczesna współpraca obu stron. Być może, ze względu na zróżnicowane doświadczenia i niebezpieczeństwa, serca nie będą przesuwały się w jednakowym tempie lub stopniu, ale obie dłonie, będące symbolami ludzkiej woli, ostatecznie doprowadzą do tego spotkania dzięki kooperacji. Niezależnie od wszelkich złych myśli kołatających się w głowie, które nonszalancko ilustrują na dole ekranu każdy poziom gry demotywując do działania. Zupełnie jak w życiu, gdy podobne myśli podpowiadają człowiekowi, jak bardzo nie jest wart tej drugiej osoby, skutecznie powstrzymując go przed wykonaniem jakiegokolwiek ruchu.

Każde kolejne spotkanie, zakończone sukcesem, przynosi nam coraz więcej przeciwności. Pierwsza randka to prosta wymiana zainteresowań i głupiutkie żarty, ale im dalej w las, tym więcej dowiadujemy się o sobie nawzajem, a co za tym idzie, kolejne porozumienia stają się coraz trudniejsze do osiągnięcia. Aż do momentu w którym nastąpi to ostateczne spotkanie, będące krokiem ponad ostatnią przepaścią, a jedna dłoń złapie spadające w otchłań serce drugiego człowieka. Nierzadko w ostatniej chwili. Wraz ze zbliżaniem się do tego momentu, powoli cichną również dręczące nas myśli, które ustępują przed siłą obustronnej woli i nie są w stanie przyćmić decyzji o działaniu kierowanej mocną duchową więzią.

Jest szansa, że stajesz się coraz gorszy

Tough Love Machine jest swoistym niebezpośrednim symulatorem randkowym, w którym gracz stara się, aby dwie osoby odnalazły dzięki kolejnym spotkaniom swój wspólny mianownik. Przyznam z czystym sumieniem, że jednocześnie jest to najlepszy symulator budowania relacji z jakim miałem przyjemność mieć styczność. Do tego podany został w bardzo atrakcyjnej formie.

Pamiętajcie, aby nie pozwolić niczyjemu sercu spaść w otchłań z braku motywacji lub dobrej woli. Zbyt łatwo w tej całej skomplikowanej zagadce popełnić niewłaściwy krok, a w miłości nie ma przecież przycisku „cofnij”, który może nie tyle co uratować nas, ale tę drugą osobę.

W grę możecie zagrać zupełnie za darmo za pośrednictwem serwisów Newgrounds, Kongregate lub itch.io.

Poprzednie odcinki cyklu:

#1 Depresyjne glitche w percepcji rzeczywistości

Mateusz Gołąb Strona autora
cropper