Kącik filmowy #79

Kącik filmowy #79

Łukasz Kucharski | 11.02.2014, 20:15

Kolejny tydzień przynosi powrót legendy kina akcji lat osiemdziesiątych. Tak Panie i Panowie, jedyny, metaliczny, mechaniczny RoboCop powraca, by zaprowadzić porządek w zdeprawowanym Detroit. A poza tym, co nieco o Gotham, Uncharted, niezniszczalnych kobietach i wieeele więcej filmowych informacji. Zapraszam!

 
Dalsza część tekstu pod wideo

 

 

Wiadomości ze świata filmu

 

 

 

Uncharted znów w akcji

 


 


W oczekiwaniu na konkrety dotyczące czwartej odsłony przygód Nathana Drake'a, co jakiś czas możemy przeczytać, że gdzieś w Hollywood, ktoś chce zrobić film na podstawie gry Naughty Dog. Czasy, gdy główną rolę miał zagrać Mark Wahlberg na szczęście minęły (nic personalnego, po prosty brak mu drakeowej charyzmy). Teraz, negocjacje prowadzone są z reżyserem filmu Szefowie wrogowie / Horrible Bosses. Seth Gordon, bo o nim mowa może (na stałe) zająć miejsce poprzednich kandydatów. Byli nimi David O. Russell (American Hustle) oraz Neil Burger (Jestem Bogiem). Warto również pamiętać, że Grodon debiutował filmem dokumentalnym The King of Kong: A Fistful of Quarters, który dotyczy przecież gier, więc powinien mieć pojęcie o temacie. A jak będzie przekonamy się już wkrótce.

 


***

 


Niezniszczalne Panie i Pan

 


 


Wizja kobiecej wersji Niezniszczalnych nabiera rozpędu. Choć pełna obsada nie jest jeszcze znana, obsadzono krzesło reżysera. Został nim Robert Luketic, w którego filmografii znajdują się takie tytuły jak np. Legalna blondynka, 21 czy Paranoja. ExpendaBelles. Rozmowy prowadzono z Meryl Streep, Cameron Diaz oraz Millą Jovovich. Niestety, żadna z Pań nie wyraziła chęci współpracy. Scenarzystkami zostały Kirsten Smith oraz Karen McCullah (twórczynie historii Legalnej blondynki). Czekamy na kolejne szczegóły.

 


***

 


Ghibli promuje nową bohaterkę

 


 


Mistrzowie animacji ze studia Ghibli przygotowują zupełnie nowy projekt. Będzie nim animowany serial pt. Ronia: The Robber's Daughter, oparty na dziele Astrid Lindgren (u nas znanym jako Ronja - Córka zbójnika). Produkcja opowiada o losach dorastającej dziewczynki, budowaniu relacji z innymi ludźmi i przezwyciężaniu różnic. Premierę w Japonii przewidziano na koniec tego roku. Osobą odpowiedzialną za reżyserię został Goro Miyazaki, czyli syn legendarnego Hayao.

 


***

 


Gotham zyskało twarz

 


 


Gotham - serial opowiadający o losach młodego Jima Gordona będzie jedną z najbardziej wyczekiwanych produkcji przez fanów uniwersum Mrocznego Rycerza. Główny bohater zyskał właśnie twarz, a pewien aktor angaż. Mowa o Benie McKenzie (Gliniarze z Southland, 88 minut), który obiecał, że dołoży wszelkich starań, by tego nie zepsuć i już nie może doczekać się pracy na planie. Serial ma opowiadać o tym jak Jim zmierzy się ze słynnym panteonem złoczyńców, zanim w mieście pojawi się pewien zamaskowany bohater.

 


***

 


Przykro mi Mike

 


 


Michael J. Fox powrócił do telewizji po dłuższej przerwie. Serial zatytułowany po prostu The Michael J. Fox Show miał „trwać” przez 22 odcinki. Niestety szefowie NBC uznali, że produkcja nie spełniła pokładanych nadziei i anulowała przedsięwzięcie po piętnastu spotkaniach. Wielka szkoda – choć nie widziałem ani jednego epizodu. Fox to bohater mojego dzieciństwa i ma już wystarczająco dużo na głowie. A na tyle, na ile znam jego twórczość, nie sądzę, by się nie przykładał do roli. Kto wie, może po prostu scenariusz był zbyt słaby.

 


***

 


Króliki w natarciu

 


 


Sony Pictures przy współpracy z Ubisoft rozpoczyna kolejną fazę przenoszenia gier na srebrny ekran. Narzędziem zostały szurnięte Króliki, które zapewne mają zwabić do kin małych widzów. Wszystko wskazuje na to, że film będzie łączył animację komputerową – królików, z ciałem i krwią prawdziwych aktorów, niczym Smerfy czy Alvin i wiewiórki. Zanim powstanie produkt końcowy pozostaje nam oglądać Rabbids Invasion na małym ekranie.

 

 

***
 
 

 

 

W rękach fanów

 

 

 

 


Robotech Valkyrie Ep. 1-2

 


 


Wielkie roboty to nie tylko specjalność mieszkańców Japonii i Guillermo del Toro. Oto fanowski przykład – dwa z trzech epizodów Robotech Valkyrie.

 


 


 


***

 


CLOSER

 


 


Ziemię spotyka straszny los. Luke i Sarah starają się przyjemnie spędzić weekend, ale pewni nieoczekiwani goście zmienią ich spokojny wypad poza miasto w...zobaczcie sami

 


 


***

 


The Flying Man

 


 


Latający ludzie są wśród nas...a przynajmniej jeden z ich. Nie wiadomo tylko czy stanie po stronie dobra czy też zła.

 


 


***

 


Trailer Project

 


 


Duńska szkoła animacji o nazwie Animation Workshop stworzyła nietypowy projekt. Otóż, wybrano kilka słynnych filmów i przerobiono je na 30-sekundowe animowane zapowiedzi. Wszystko uzupełniono sporą dawką humoru. Oto kilka wybranych perełek. Więcej czeka Was na kanale studia..

 


 


 


 


 


 

 

***

 

 

Kino Świat prezentuje...

 

 

 
 
 
 


"Bardzo ciekawe filmowe spojrzenie na temat poszukiwania miłości" - wideo-wywiad z Joanną Kulig, gwiazdą komedii FACET (NIE)POTRZEBNY OD ZARAZ (w kinach od 14 lutego 2014)

 


 


Od „Szansy na sukces” po występy u boku światowych sław – laureatki Oscara Juliette Binoche i nominowanych do Nagrody Akademii Jeremy’ego Rennera, Ethana Hawke’a i Kristin Scott Thomas, kariera Joanna Kulig nabiera coraz większego rozpędu. Już za tydzień jedną z najzdolniejszych młodych polskich aktorek zobaczymy w filmie „Facet (nie)potrzebny od zaraz”, nowoczesnej, niebanalnej komedii o poszukiwaniu miłości i własnego ja w wielkim mieście. Zagrała w nim Patrycję - rozśpiewaną prawniczkę, skrycie marzącą o prowadzeniu… firmy motocyklowej w Wietnamie! W filmie usłyszymy kilka przebojowych piosenek w wykonaniu uzdolnionej wokalnie aktorki.

„To co wyróżnia ten film, to bardzo ciekawe spojrzenia na temat poszukiwania miłości. Kobiety, które potrzebują uporządkowania, singielki, osoby zamknięte lub niezbyt dobrze czujące się w związkach, mogą znaleźć w tym filmie coś, co je uruchomi. Albo w żartobliwy sposób pokaże, że to coś naturalnego, że kobieta potrzebuje równowagi, porządku i miłości.” - mówi Kulig i dodaje. „Kobiety zawsze marzą o księciu z bajki, ale w pewnym momencie trzeba zdać sobie sprawę z tego, że są to tylko marzenia. Nie jesteśmy ludźmi idealnymi, ale połączenie ze sobą dwóch „nieidealności” może dawać szczęście i być piękne. I to jest super!”

Zosia (Katarzyna Maciąg) rozstaje się z chłopakiem (Łukasz Garlicki) po tym, jak nakrywa go w swoim mieszkaniu z inną dziewczyną. Zdradzona, staje przed koniecznością ułożenia sobie życia na nowo. Dodatkowo sytuację świeżo upieczonej singielki komplikuje stary zakład, zgodnie z którym Zosia, uważana za typową kandydatkę na „starą pannę”, nie może przyjść samotnie na ślub Anny (Anna Czartoryska) - koleżanki z lat szkolnych. Za namową przyjaciółki - Patrycji (Joanna Kulig), postanawia odszukać facetów, którzy byli kiedyś ważni w jej życiu i sprawdzić, czy gdzieś po drodze nie przegapiła wielkiej miłości i czy któryś z „byłych” nie jest tym jedynym. Czy szczęśliwą „siódemką" okaże się uwielbiany przez studentki wykładowca Ksawery (Paweł Małaszyński), popularny aktor Tomek (Bartosz Porczyk), wzięty kompozytor Michał (Maciej Stuhr), zbuntowany romantyk Łysy (Marcel Sabat), właściciel modnego klubu Janek (Czesław Mozil) lub poznany na ostrym dyżurze przystojny lekarz (Michał Żebrowski)? Sześciu facetów i dziewczyna, która wciąż nie znalazła prawdziwej miłości... albo ją przegapiła. A może miłość to nie wszystko?
 
W zrywającej z formułą typowej polskiej komedii romantycznej, nowoczesnej historii o miłości i przyjaźni, znajdziemy galerię wyrazistych i ujmujących autentyzmem portretów młodych kobiet z wielkiego miasta, które szukają swojego miejsca w świecie, stają przed trudnymi wyborami, próbują odnaleźć się w relacjach z mężczyznami, z najbliższymi i z sobą nawzajem.
 
Ścieżka dźwiękowa filmu to potężna dawka muzyki najciekawszych młodych polskich zespołów, znanych bywalcom wielkomiejskich klubów i sal koncertowych, wśród nich, między innymi: Mikromusic, Kamp, Paula i Karol, Ania Rusowicz, Fismoll, The Dumplings, Super Girl & Romantic Boys, Translola. W filmie usłyszymy również przebojowe piosenki w nowych, zaskakujących wykonaniach Joanny Kulig.
 
Tłem sercowych rozterek bohaterów komedii Weroniki Migoń jest Warszawa - tętniąca energią i kolorami metropolia, która w obiektywie kamery wielokrotnie nagrodzonego operatora Kacpra Fertacza dorównuje urodą najsłynniejszym miastom Europy. Razem z Zosią, Patrycją i Anną odwiedzimy najpopularniejsze kluby, kawiarnie i kultowe miejsca stolicy - między innymi Plac Zbawiciela, malownicze bulwary nadwiślańskie i unikalny w skali światowej designerski dom pisarza Etgara Kereta.

 


***

 


"To ze mną piękna Katarzyna Maciąg idzie do łóżka!" Wideo-wywiad z Czesławem Mozilem, gwiazdą komedii FACET (NIE)POTRZEBNY OD ZARAZ (w kinach od 14 lutego 2014)

 


 


14 lutego, w Walentynki, Czesław Mozil zadebiutuje na dużym ekranie w filmie „Facet (nie)potrzebny od zaraz”, nowoczesnej, niebanalnej komedii o poszukiwaniu miłości i własnego ja w wielkim mieście. „Jestem przekonany, że faceci będą się na tym filmie świetnie bawić. Cudownie jest obserwować, jacy jesteśmy fatalni, beznadziejni i nudni. Dzięki Bogu mamy piękne kobiety. My faceci w Polsce jesteśmy tacy beznadziejni, ale to kobiety nas rozpieściły.” - żartuje artysta, któremu na planie „Faceta” partneruje prawdziwa plejada gwiazd m.in. Joanna Kulig, Anna Czartoryska-Niemczycka, Paweł Małaszyński, Maciej Stuhr, Michał Żebrowski, Łukasz Garlicki, Cezary Kosiński.

„Propozycję zagrania w filmie dostałem w najbardziej naturalny z możliwych sposobów - reżyserka Weronika Migoń napisała do mnie wiadomość i zaproponowała spotkanie na warszawskiej Pradze. Zjedliśmy obiad, porozmawialiśmy o filmie i roli, w zasadzie bez wahania zgodziłem się. Spełniły się moje marzenia, zawsze chciałem podpatrzeć kino od tej drugiej strony, zawód muzyka i „grajka” na szczęście pozwala na to, by sprawdzać się na innych polach. Cieszę się, że dostałem kredyt zaufania od Weroniki. Mam nadzieję, że sprostałem zadaniu, wcielając się w postać Janka. To bohater, który nie jest mi daleki, myślę, że nie bez powodu zaproponowano mi taką rolę. Spodobało mi się to, że jest jedynym chłopakiem z przeszłości pięknej Zosi, z którym nasza bohaterka decyduje się po latach znowu spędzić noc. To o czymś świadczy. Janek jest uroczy, ma czar, to fajny, normalny chłopak, który porzucił pracę w korporacji, by spełniać swoje marzenia. Oczywiście ma swoje wady, jest rozpieszczony przez życie i dziewczyny, ale to chyba cecha właściwa wielu polskim mężczyznom. Z tego też powodu chciałbym polecić ten film praktycznie wszystkim facetom - cudownie jest móc obserwować na ekranie, jak fatalnie potrafimy się zachowywać wobec kobiet. Jesteśmy beznadziejni, nudni, pozbawieni dystansu. To jest naprawdę dobre, że ktoś to wreszcie w ten sposób pokazał.” - cieszy się Mozil. 

 


***

 


"Takiego filmu jeszcze w Polsce nie było!" - wideo-wywiad z Anną Czartoryską-Niemczycką, gwiazdą FACET (NIE)POTRZEBNY OD ZARAZ

 


 


Piękna aktorka, znana z seriali „Nad Rozlewiskiem” i „Szpilki na Giewoncie”, wcieliła się w dziennikarkę mającą stanąć wkrótce na ślubnym kobiercu. „Starałam się włożyć w tę postać wszystkie cechy, które mnie irytują w dziewczynach.” - żartuje gwiazda.
 
„Nasz film opowiada o grupie przyjaciółek, z których każda stara się ułożyć życie i rozplątać istotne dla siebie sprawy. Niektóre z nich znalazły już swoją drogę, inne wciąż zaliczają się do tych poszukujących. By osiągnąć cel, będą musiały ponowne spotkać się z mężczyznami swojego życia.” - mówi Czartoryska-Niemczycka.
 
„W Annie najbardziej polubiłam jej… wredność.” - śmieje się Czartoryska-Niemczycka. „Oczywiście żartuję. To przemiła postać, ale ma swoje złośliwości. Starałam się włożyć do niej wszystkie cechy, które mnie irytują w dziewczynach. Była to okazja, by zagrać kogoś, kto jest złośliwy, ignoruje innych, samemu pchając się z buciorami w życie przyjaciół. Wyżyłam się za wszystkie czasy, a widzowie będą mieć sporą zabawę, widząc, jak skończy ta postać.” - zdradza.

 


***

 


"Lubos gra perfekcyjnie" - Variety. "ZABIĆ BOBRA" w kinach od 21 marca

 


 


Eryk Lubos to jeden z najbardziej utalentowanych polskich aktorów. Jest laureatem Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego, należy do nieformalnego grona „aktorów Smarzowskiego”, a już w marcu będziemy mieli okazję podziwiać jego nagrodzoną na międzynarodowym festiwalu filmowym rolę w najnowszym projekcie Jana Jakuba Kolskiego pt.: „ZABIĆ BOBRA”.

Urodzony w 1974 roku w Tarnowskich Górach, 39-letni już obecnie Eryk Lubos nie może narzekać na brak ról, nagród i aktorskich perspektyw na przyszłość. Młody absolwent PWST we Wrocławiu pierwszy raz na wielkim ekranie pokazał swój talent w filmie „Stara Baśń” Jerzego Hoffmana. Później na koncie Eryka pojawiły się takie produkcje jak „Ono” Małgośki Szumowskiej, „PitBull” Patryka Vegi, „Ryś” Stanisława Tyma czy „Boisko bezdomnych” Kasi Adamik. To właśnie za udział w ostatnim ze wspomnianych filmów otrzymał swoją pierwszą nagrodę. W 2008 roku Eryk Lubos został wyróżniony za Najlepszą rolę drugoplanową w „Boisku bezdomnych” na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Zwycięstwo to otworzyło mu drzwi do tak prestiżowych projektów jak „Dom zły”. Od tego czasu Lubos nie rozstawał się już na krok ze słynnym „Smarzolem”. Został zaliczony do nieformalnego grona „aktorów Smarzowskiego”, którzy pracują przy wszystkich kolejnych projektach reżysera. Eryk Lubos miał okazję zagrać nieokrzesanego żołnierza Armii Czerwonej w „Róży”, porywczego policjanta w „Drogówce” i wreszcie walczącego z niesprzyjającą grawitacją Charlesa Bukowskiego w „Pod Mocnym Aniołem”.

Dużym przełomem w dorobku aktora była główna rola w filmie „Moja Krew” z 2009 roku w reżyserii Marcina Wrony. Otrzymał za nią nominację do Złotej Kaczki (Najlepszy aktor sezonu 2009/2010) oraz Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego, czyli wyróżnienie przyznawane młodym aktorom, którzy wyróżnili się wybitną indywidualnością. W 2010 roku pierwszy raz spotkał się na planie zdjęciowym z Janem Jakubem Kolskiem przy okazji kręcenia „Wenecji”. Już wkrótce zaowocowało to główną rolą w kolejnym filmie cenionego reżysera „Jańcia Wodnika”, „Jasminum” czy „Pornografii”. Eryk Lubos zagrał postać Eryka w produkcji „Zabić bobra”. Dzięki niej otrzymał najbardziej prestiżową nagrodę w swojej karierze - Nagrodę dla Najlepszego Aktora na międzynarodowym festiwalu filmowym w Karlowych Warach. Prawami do nakręcenia amerykańskiej wersji filmu zainteresowały się studia Brada Pitta czy Martina Scorsese. „Zabić bobra” otrzymało nagrodę dla Najlepszego Polskiego Filmu na międzynarodowym festiwalu filmowym Camerimage, a recenzenci zachodnich pism branżowych takich jak Variety, The Hollywood Reporter czy Screen bardzo chwalili w swoich recenzjach zarówno pracę Jana Jakuba Kolskiego jak i główną rolę Eryka Lubosa.
 
"Lubos gra perfekcyjnie"
Boyd van Hoeij, VARIETY

Obecnie przed Erykiem kolejna szansa na uzupełnienie półki ze statuetkami. To nominacja w ramach Orłów 2014 - nagród przyznawanych przez Polską Akademię Filmową – za Najlepszą Drugoplanową Rolę Męską w filmie „Dziewczyna z szafy”.
 
Trzymamy kciuki.

Producenci „Chce się żyć” przedstawiają film wielokrotnie nagradzanego Jana Jakuba Kolskiego („Jasminum”, „Pornografia”), uhonorowany Nagrodą Główną Camerimage w Konkursie Filmów Polskich oraz nagrodą dla Najlepszego Aktora dla Eryka Lubosa na międzynarodowym festiwalu filmowym w Karlowych Warach.
 
Eryk (Eryk Lubos), żołnierz jednostek specjalnych walczących w Iraku i Afganistanie, wraca do kraju i zaszywa się w starym rodzinnym domu. Musi zregenerować siły w oczekiwaniu na kolejne zadanie. Ciężko mu się odnaleźć w szarej rzeczywistości. Myślami wciąż wraca do wspomnień z pola walki. Pewnego dnia poznaje młodą dziewczynę o przydomku Bezi (Agnieszka Pawełkiewicz), która zakradła się na jego posesję. Spotkanie szybko przeradza się w namiętny romans. Czy miłość potrafi wymazać najgorsze wspomnienia? A jeśli tym najgorszym wspomnieniem jest inna miłość?
 

 
 
***
 
 

 

 

 

 

 
 
***
 
 


 

W kinach...

 

 

 

RoboCop (2014)

 

 

 


 



Reżyseria: José Padilha

Scenariusz: Joshua Zetumer

Produkcja: USA

Czas trwania: 118 minut

Obsada:

Joel Kinnaman - Alex Murphy / RoboCop
Gary Oldman - Dr. Dennett Norton
Michael Keaton - Raymond Sellars
Abbie Cornish - Clara Murphy

 


Umieścimy człowieka w maszynie - Sellars

 


W przyszłości Ameryka to wspaniałe miejsce...a na pewno bogate. Otóż, korporacja OmniCorp (podległa firmie OCP znanej z pierwszej trylogii) sprzedaje krajom niższej kategorii roboty bojowe, które zaprowadzają porządek – tak, po amerykańsku). Super-bojowe drony XT-908, super-bojowa piechota (EM-208) i super-bojowy ED-209 (w końcu nie wygląda jak mikrofon na nogach, a raczej Lamborghini...na nogach). Stany Zjednoczone zapewniają sprzęt całemu światu, ale w ich obrębie maszyny są zakazane. Właściciel OmniCorp - Raymond Sellars - nie jest z tego powodu zadowolony, bo przecież mógłby zarobić o wiele więcej dolarów. Razem z podwładnymi wpada na pomysł, by wsadzić do maszyny człowieka, aby społeczeństwo lepiej się czuło. Tak powstaje RoboCop. Czynnik ludzki stanowi jednak ten problem, że ciężko go kontrolować.

Przechodząc do sedna – RoboCop to bohater mojego dzieciństwa. Z utęsknieniem czekałem na kolejny film kinowy. Gdy okazało się, że to Darren Aronofsky zostanie reżyserem, prawie skakałem z radości. Potem okazało się, że jego miejsce zajął José Padilha (Elitarni), którego twórczości nie znałem, a omawiany tytuł jest jego pierwszym hollywoodzkim dziełem. Alex Murphy wylądował na ekranach kin w 1987 roku. Od tamtej pory stał się maszyną...do zarabiania pieniędzy. Pomagały w tym oczywiście zabawki, ale i seriale (animowane oraz aktorskie), komiksy, gry (wciąż czekam na tytuł AAA), a nawet wydarzenie zatytułowane Capital Combat: The Return of Robocop – Murphy ratował w nim wrestlera o pseudonimie Sting przed Jeźdźcami Apokalipsy. Dwadzieścia-kilka lat jakie minęły od premiery filmu Paula Verhoevena (Showgirls, Pamięć absolutna), zmieniły kino niemal nie do poznania. Nic więc dziwnego, że na nowe tysiąclecie Robo otrzymał nowy początek - Padilha woli to określenie od „nowej wersji”.

Joel Kinnaman, kto to jest? Pomyślałem słysząc pierwsze doniesienia. Potem magia internetu podała, że mogę go zobaczyć w serialu Dochodzenie oraz serii filmów Jonah Falk. Czy status RoboCopa pomoże mu w karierze tak jak niezapomnianemu Peterowi Wellerowi? Oby, ponieważ Joel okazał się trafnym wyborem. Zawiera w sobie wszystkie potrzebne „elementy”, bu być godnym następcą. Oczywiście, ciężko było mi pozbyć się uprzedzeń, ale z czasem przekonałem się do jego wizji tej postaci. Tym bardziej, że uhonorował „pierwowzór”, bo podczas chodzenia porusza się w taki sam sposób jak Weller. Zmiana następuje, gdy Robo przechodzi w tryb bojowy – sygnalizowany opuszczeniem wizjera/hełmu. Wtedy roztacza się przed nami spektakl pełen akcji, wizualnych fajerwerków i czystej rozrywkowej przyjemności. W drugim planie mamy jeszcze żonę i syna Alexa (przeciętna Abbie Cornish), którzy otrzymali większą i bardziej znaczącą rolę. A także dr Nortona, który niczym Frankenstein tworzy swojego potwora, który z czasem wymyka się spod kontroli. Gary Oldman pasuje idealnie do targanego sprzecznościami  i ciekawością naukowca. Czarnym charakterem jest Michael Keaton, który perfekcyjnie portretuje człowieka uważającego, że nie robi nic złego. A nawet wierzy, iż kieruje się dobrem ogółu. Keaton właściwie nawet nie musi nic mówić - zawsze posiadał mroczną aparycję, ułatwiającą mu zadanie wcielania się w drani.

Moim ulubionym elementem – poza znanym motywem muzycznym (powraca w uwspółcześnionej formie) – jest charakterystyczny dźwięk pojawiający się, gdy nasz bohater chodzi, a dokładniej stąpa (same serwomotory brzmią jak u Iron Mana). Od razu poczułem się jak mały chłopiec, wpatrujący się w krwawy i brutalny film, który oglądałem z taśmy VHS. Wygląd pancerza również poddano znacznym zmianom. Na początku obserwujemy pochodną oryginału, który pojawia się nawet na moment jako hołd dla legendy. Potem, w ramach hasła „nowe czasy, nowy RoboCop” na ekranie zjawia się postać z plakatu. Dla mnie przypomina połączenie stroju motocyklisty i zbroi Sheparda z Mass Effect. Jest to w pełni uzasadnione i nie wygląda w ruchu źle. Fakt, czasami kombinezon sprawia plastikowo-gumowe wrażenie, ale w końcu powstał z tych materiałów i kto wie z czego korzystać będziemy w 2028 roku, by chronić funkcjonariuszy policji. Zmiana środku transportu z samochodu na motocykl jest strzałem w dziesiątkę. Podkreśla bardziej mobilny charakter postaci. Cały czas miałem jednak przeczucie, że jednoślad nagle zacznie się zmieniać niczym Transformers.

Film delikatnie porusza kwestie tego co czyni nas ludźmi. Ciało czy coś więcej. W pierwszej odsłonie, Murphy umierał i został odtworzony. Tutaj, powłoka cielesna Alexa zostaje uszkodzona, ale śmierć nie nadchodzi. Równiez krytyka polityki USA jest przemycana, a nie stanowi głównego uderzenia. Nie oszukujmy się to film zapewniający rozrywkę, więc na metafizyczne i duchowe aspekty w szerokim wymiarze nie ma co liczyć. I wiecie co? Nic w tym złego! Zazwyczaj narzekam na nowe wersje filmów z dzieciństwa, ale ten stanowi wyjątek. Nie jest to dzieło wybitne, ale solidne, wciągające i wywołujące pozytywne emocje. O te ostatnie często trudno w widowiskowych filmach. Wedle swojego zwichrowanego gustu oceniam film José na równi z ostatnim Dreddem Petera Travisa. Martwi mnie jednak, że podzieli los tego filmu. A szkoda, bo kontynuacja na pewno przyniosłaby szary pancerz oraz coś nowego.

Wizualnie połączono sterylność laboratoriów z brudem miasta. Wszystko jest pokazane tak, że z łatwością można uwierzyć w taką wizję przyszłości. Efekty komputerowe starano się minimalizować, więc na szczęście nie oglądamy spektaklu, który wyraźnie różni się jakością wykonania. Nadal jednak można dostrzec różnicę między prawdziwym Kinnamanem, a tym sztucznym. Nowy RoboCop wywołuje emocje i to jego wielkie osiągnięcie. Wiedząc, że bez szczęśliwego zakończenia się nie obejdzie i tak kibicowałem Alexowi. A gdy twórcy zaprezentowali jak wygląda pod pancerzem – to co z niego zostało – poczułem dreszcz przechodzący przez całe ciało. W szczególności, że trik z lustrem powoduje, iż widz wczuwa się w większym stopniu. Genialnie wyglądają również ujęcia tuż zza pleców Murphy'ego, z miejsca można poczuć się jak uczestnik akcji albo niewidzialny Robin.

Oryginał z 1987 roku był filmem akcji i polityczną satyrą (świetne reklamy) za razem. W nowej odsłonie, została akcja (odpowiednią zintensyfikowana) plus traktat o dehumanizacji. Brutalność również stonowano – magiczne PG-13. Jedynym przejawem dawnego humoru jest przerysowana rola Samuela L. Jacksona jako Pata Novaka – prowadzącego telewizyjny program informacyjno-interwencyjny. Problem w tym, że w pewnym momencie nie sposób zaprzeczyć, że taka postać mówiła do nas w prawdziwym życiu i to na niejednym kanale. Nowa wizja narodzin RoboCopa sprawiła, że zapragnąłem przypomnieć sobie starsze wersje. I nie dlatego, że film Padilhy jest zły. Przeciwnie, to (w końcu) dobra kontynuacja legendy, która ma potencjał, by być dziełem jeszcze lepszym. Dlaczego? Bo jak zwykle producenci naciskali na reżysera i odrzucili większość jego pomysł. Po coś jednak powstał termin „wersja reżyserska”, który wykorzystał Paul Verhoeven. W ewentualnym, kolejnym filmie, osobiście widziałbym Robo w starciu ze zbuntowanym, nowszym modelem, który byłby smukłą Robodamą.

 

 

Ocena końcowa:

 

 

***

 

 


Skarbiec zapowiedzi

 

 

 

 

 

 


Filmy o nawiedzonych domach nigdy nikogo nie nauczyły, aby omijać takowe szerokim łukiem. Tak więc nic innego nie pozostało bohaterom tego filmu jak przestąpić próg.

 


 


***

 


Przyjaźń może narodzić się pomiędzy skrajnymi przeciwieństwami. Oto i nietypowa dwójka, czyli niedźwiedź i mała mysz.

 


 


***

 


Kontynuacja Samolotów nadlatuje. Tym razem, główny bohater porzuca wielki świat i skupia się na niesieniu pomocy.

 


 


***

 


John Doe ma dosyć nieporadności organów prawa. Sam bierze się za zaprowadzanie porządku, co jedni pochwalą, a inni zganią.

 


 


***

 


Uwaga, uwaga! Siostra, za dnia niosąca ratunek, a noc śmierć niewiernym meżczyznom, niedługo zacznie przyjmować.

 


 


***

 


Kto by pomyślał, że taniec może być zajęciem wypełnionym tak wielką rywalizacją.

 


 


***

 


Kolejna adaptacja powieści dla młodzieży. Coś czuję, że jedna z kolejnych części zostanie podzielona na dwa filmy.

 


 


***

 


Jeśli młody aktor nagle wycofuje się z blasku reflektorów najczęściej ma to coś wspólnego z własnymi problemami. Tak jak w tym przypadku.

 


 

 

 

***

 


A na koniec jedyne w swoim rodzaju potwory z koszmarów, czyli Zombeavers. Wraaau!

 


 


***

 

W tym tygodniu to wszystko. Do filmowego przeczytania!


 

Łukasz Kucharski Strona autora
cropper