Kącik filmowy #34

Kącik filmowy #34

Łukasz Kucharski | 05.03.2013, 20:10

Wiosna zaczyna nas rozgrzewać, więc nie pozostaje nic innego jak obejrzeć jakąś dobrą produkcję w kinie, gdy słońce zniknie już za horyzontem. Zwłaszcza, gdy reżyseruje ją jedna z legend srebrnego ekranu. Od ostatniego Kącika zapoznałem się więc z filmem Lot. Zapraszam!

Wiadomości ze świata filmu

Dalsza część tekstu pod wideo


 

Gratka dla kinomanów

 

 


 

 

 


W ramach zupełnie nowej polityki, jaką wprowadził nowy redaktor naczelny miesięcznika FILM – Tomasz Raczek – możecie stać się posiadaczami nie lada rarytasu. Otóż, musicie tylko zarejestrować się na tej stronie - www.film.com.pl, a na Waszą skrzynkę pocztową trafi elektroniczna wersja pierwszego numeru periodyku.

 

 


***

 

 


300 kontratakuje

 

 

 

 


Od premiery - opartego na komiksie Franka Millera - filmu pt. 300 w reżyserii Zacka Snydera, mija już sześć lat. Produkcja odniosła sukces, więc powstanie kontynuacji było tylko kwestią czasu. I właśnie w tym roku na ekrany kin trafi 300: Rise of an Empire. Tym razem akcja skupi się na postaci Temistoklesa, który walczył z Persami w tym samym czasie, gdy Leonidas dzielnie odpierał ich ataki pod Termopilami. Jatka, wymuskani kolesie i piaskowa tonacja gwarantowana. Pierwszy, niewiele mówiący, banner prezentuje się następująco:

 


 

 

 


***

 

 


Hobbit miliarderem

 

 


 

 


Nowa maszynka do zarabiania pieniędzy Petera Jacksona, czyli Hobbit, właśnie przekroczył granicę miliarda dolarów z wpływów rynkowych (międzynarodowych). Niezwykła podróż jest już piętnastą produkcją, która tego dokonała. Mam wrażenie, że dwie kolejne części przygód Bilba i kompanii również dołączą do tego elitarnego grona.

 

 


***

 

 

Wrzesień z zombie

 

 


 

 


Gdybyście tęsknili za kinowymi przygodami Alice w Resident Evil, mam dobrą wiadomość. We wrześniu przyszłego roku na srebrny ekran powróci ten kolejny horrorowy tasiemiec. Piąta odsłona, czyli Retrybucja, zarobiła na całym świecie 221 milionów dolarów i plotkarskie głosy donosiły, że "szóstka" bedzie ostatnią odsłoną. Dodatkowo Paul W.S. Anderson zaznaczał kiedyś, że czwarta część rozpoczynała kolejną trylogię. Co do fabuły, tradycyjnie możemy założyć, iż będzie szybko, łatwo i bezmózgowo, czyli tak zombiakowo.

 

 

***

 

 

 

 

W rękach fanów

 

 

 

 

Makazie One

 

 


 

 


Między III a IV epizodem Gwiezdnych Wojen elitarny żołnierz Imperium wyrusza z misją powstrzymania zagrożenia dla despotycznej władzy sprawowanej z Coruscant. Tak prezentuje się fabuła tego fanowskiego filmu osadzonego w uniwersum George'a Lucasa.

 

 

 


***

 

 


Naruto Shippuden: Root

 

 


 

 


Zagorzałych fanów mangi i anime pt. Naruto powinien ucieszyć poniższy filmik przygotowany przez OohWowFilms.

 

 

 

 


***

 

 


Relic Hunt

 

 

 


Sztuki walki plus poszukiwanie skarbów – czego chcieć więcej? Zwłaszcza jeśli na kolejną odsłonę Uncharted przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Przed Wami TreyArcqeo poszukujący Plates of Siddhartha.

 

 

 

 


***

 

 


Tomb Raider - No Angel

 

 


 

 


Po Tomb Raider Reborn przyszedł czas na kolejną fanowską produkcję. Dzielna Panna Croft tym razem wyszła z umysłów Infinities Edge.

 

 

 

 

 

 

***

 

 

 

 

Kino Świat prezentuje...

 

 

 

 

 

Kiedyś udawała Dodę. Teraz mówi "dość" i pozywa korporację! Wideo-wywiad z Katarzyną Kwiatkowską

 

 

 

 


Życie Haliny, pracownicy sieci handlowej „Motylek", samotnie wychowującej córkę, zmienia się wraz z awansem na kierowniczkę sklepu. Wyższe stanowisko oznacza przywileje i większe wynagrodzenie, ale kobieta szybko przekona się, że cena, jaką przyjdzie jej zapłacić, jest bardzo wysoka. Kiedy korporacja przekroczy wszystkie granice, Halina rzuci jej wyzwanie, narażając się na brutalne konsekwencje. Właściciele sieci handlowej nie cofną się przed niczym, aby ukryć swoje brzydkie sekrety.

 

 

 

 


W obsadzie, obok Katarzyny Kwiatkowskiej, doborowa ekipa aktorska, między innymi Agata Kulesza („Sala samobójców”, Polska Nagroda Filmowa - Orzeł za rolę w „Róży”), Eryk Lubos (Najlepszy Aktor MFF Karlovy Wary - „Zabić bobra”), Ireneusz Czop („Pokłosie”).
 


Scenariusz do filmu, który dosadnie, bez taryfy ulgowej, ale też z dużą dozą humoru, portretuje dzisiejszą Polskę, napisały Maria Sadowska i Katarzyna Terechowicz. Autorem zdjęć jest jeden z najzdolniejszych operatorów młodego pokolenia - Radosław Ładczuk („Sala samobójców”, „Jesteś Bogiem”).

 

 


***

 

 


Polski film, na który czeka wolna Białoruś - Franak Wiaczorka o filmie "Żywie Biełaruś!"

 

 


 

 

 


4-krotnie zamykany w więzieniu, absolwent podziemnego liceum, wcielony siłą do wojska, dziennikarz Radia Wolna Europa, laureat Stypendium Vaclava Havla – 24-letni Franak Wiaczorka to białoruski bohater młodego pokolenia, którego życiowa historia zainspirowała Krzysztofa Łukaszewicza, reżysera głośnego „Linczu”, do nakręcenia filmu „Żywie Biełaruś!”.
 
To historia, która równie dobrze mogła mieć miejsce w Polsce 30 lat temu. Mający obecnie 24 lata Franak Wiaczorka jest młodym głosem białoruskiej opozycji, dziennikarzem i synem znanego działacza niepodległościowego. Od samego początku marzył o Wolnej Białorusi. Ukończył podziemne Liceum Humanistyczne, a później brał udział w protestach przeciwko jego likwidacji. Opowiada o tym film „Lekcja białoruskiego”, którego był głównym bohaterem. W związku z trudnościami narzucanymi przez władze Państwa zmuszony był kończyć studia poza granicami kraju – najpierw w Wilnie, później na Uniwersytecie Warszawskim.
 
Franak za swoją działalność społeczną był 4-krotnie osadzany w więzieniu. W 2009 roku wcielono go bezprawnie do wojska i odesłano do jednostki stacjonującej w pobliżu Czarnobyla, skąd został zwolniony dopiero po 15 miesiącach służby z przyczyn zdrowotnych. Od 2012 roku jest stypendystą Stypendium Vaclava Havla dla dziennikarzy Radia Wolna Europa, w którym od 2013 roku pełni funkcję redaktora nowych mediów. Wiaczorka jest również zdobywcą wielu nagród: za najlepszy debiut w prozie czy serii wyróżnień związanych z udziałem w filmie „Lekcja białoruskiego”.
 
Na podstawie jego losów Krzysztof Łukaszewicz (twórca głośnego „Linczu”) postanowił wspólnie z nim napisać scenariusz i wyreżyserować film „Żywie Biełaruś!”. Franak jest bardzo zaangażowany w produkcję i promocję filmu. Poniżej fragment jego wypowiedzi skierowanej do Polaków:
 
„Moim wielkim marzeniem jest, aby ten film zobaczyli w Polsce i na całym świecie. Na zachód od Polski praktycznie nic nie wiedzą o Białorusi. Im więcej będą mówić o moim kraju, tym większe będziemy mieli szanse na zmiany. Dla młodego pokolenia Europejczyków „Żywie Biełaruś!” będzie wspaniałą lekcją. Dla starszych – to możliwość przemyślenia przeszłości. Planowane są pokazy filmu w Pradze, Sztokholmie z udziałem żon więźniów politycznych, Parlamencie Europejskim w Brukseli czy w Washingtonie. Najbardziej bym chciał, żeby film zobaczyli również Białorusini. Są pomysły organizacji pokazów na pograniczu czy transmisji przez Biełsat TV.


Wiele lat czekaliśmy aż powstanie taki film. Pokładamy w nim wielkie nadzieje. Życzę Państwu przyjemnego seansu i serdecznie proszę o pomoc w rozpowszechnieniu tej informacji”
Franak Wiaczorka

„Żywie Biełaruś!” to nowy film Krzysztofa Łukaszewicza, reżysera głośnego „Linczu” oraz współtwórcy pamiętnego „Generała Nila”, ukazuje losy czołowego białoruskiego opozycjonisty i realia kraju, zmagającego się z dyktaturą Łukaszenki. Głównym bohaterem historii, napisanej przez Łukaszewicza i Franaka Wiaczorkę - 24-letniego działacza opozycyjnego, na którego losach oparto znaczną część scenariusza, jest muzyk rockowy Miron. Otwarcie kontestując system, prześladujący jego rodaków, zwłaszcza tych, którzy mają odwagę mówić po białorusku, artysta naraża swój zespół na wpisanie na czarną listę, co oznacza zakaz publicznych występów. Sam krytykę władzy przypłaca przymusowym wcieleniem do wojska i ostrymi represjami ze strony dowódców. Zbulwersowany kolejnymi przejawami żołnierskiej fali, Miron wywołuje prawdziwą burzę w antysystemowych mediach, prowadząc wraz ze swoją piękną i równie niepokorną dziewczyną Wierą dziennik internetowy, w którym ujawnia najbardziej mroczne strony życia w reżimowych koszarach. Gdy jego wpisy powodują internetową rewolucję, władze postanawiają uderzyć niezłomnego buntownika w jego najczulszy punkt…
 
W roli głównej wystąpił debiutujący w kinie białoruski muzyk Dźmitry Papko , który w Polsce zasłynął z występu pod pseudonimem Vinsent na koncercie „Solidarni z Białorusią”, a także Karolina Gruszka - jedna z najzdolniejszych i najpopularniejszych polskich aktorek młodego pokolenia, nagrodzona za kreację w „Kochankach z Marony” główną nagrodą FPFF w Gdyni w 2005 roku.

 

 


***

 

 


Demoniczny plakat horroru OSTATNI EGZORCYZM. CZĘŚĆ 2 (22 marca w kinach)

 

 

 


22 marca na ekrany polskich kin wejdzie „Ostatni egzorcyzm. Cześć 2” - horror wyprodukowany przez Eliego Rotha, twórcę „Hostelu” i gwiazdę „Bękartów wojny”, w reżyserii Eda Gassa-Donelly'ego, który zasłynął jako autor wielokrotnie nagrodzonego thrillera „Zabójcze piosenki małego miasta” z Peterem Stormare. Prezentujemy polski plakat filmu.
 
Fabuła kontynuacji „Ostatniego egzorcyzmu” startuje w momencie, gdzie skończyła się część pierwsza. Błąkająca się, przerażona Nell Sweetzer (Ashley Bell) zostaje znaleziona na pustkowiach Luizjany. Kobieta padła ofiarą amnezji i nie pamięta większości dramatycznych wydarzeń z ostatnich miesięcy. Po powrocie do Nowego Orleanu Nell próbuje ułożyć sobie życie na nowo, jednak wkrótce zła moc, która ją opętała, powraca z kolejnym, diabolicznym planem. Okazuje się, że ostatni egzorcyzm był zaledwie początkiem koszmaru, wykraczającego poza granice ludzkiej wyobraźni.
 
OSTATNI EGZORCYZM. CZĘŚĆ 2 w kinach od 22 marca 2013

 

 


***

 

 


To niezwykłe jak on sobie z tym radził! - Bill Murray o prezydencie USA

 

 

 

 


Począwszy od 1909 roku, aż 154 różnych aktorów odgrywało na dużym ekranie role historycznych prezydentów USA. Wśród nich znalazły się takie znakomitości, jak Sir Anthony Hopkins, Henry Fonda, Daniel Day-Lewis, czy Bill Murray. Ten ostatni, wcielając się w filmie „Weekend z królem” w prezydenta Roosevelta, stworzył jedną z najlepszych kreacji w karierze.


„Roosevelt to chyba najbardziej imponujący bohater, jakiego miałem okazję zagrać.” -€“ stwierdził Murray po premierze filmu. Jednak otrzymawszy propozycję dołączenia do obsady „Weekendu z królem”, potrzebował nieco czasu do namysłu. „Początkowo pomyślałem, że ktoś robi sobie jakieś żarty. Muszę jednak przyznać, że intuicja tych gości była lepsza od mojej. Dotarło do mnie, że to może się udać.” I rzeczywiście - udało się. Prezydencka rola przyniosła aktorowi trzecią w karierze nominację do Złotego Globu.


Aby odpowiednio pokazać fizyczność bohatera, Murray trafił na plan znacznie wcześniej od reszty ekipy. Na miejscu spotkał się z konsultantem z Brytyjskiego Stowarzyszenia Chorych na Polio, schorzenia, na które cierpiał Roosevelt. Fizjoterapeuta wykonał dla niego specjalny aparat ortopedyczny i nauczył go, jak się w nim poruszać. „Moja siostra chorowała na polio i nosiła szynę, więc byłem oswojony z tym sprzętem od dzieciństwa.” - mówi aktor -€“ „To niezwykłe jak on sobie z tym radził. Nikt nigdy nie widział, żeby użalał się nad sobą. Przeciwnie - prezentował pełną otwartość i regularnie występował na konferencjach prasowych. Było to coś, czego nie robił jego poprzednik.”


„Kondycja fizyczna bohatera jest bardzo ważna, ale nie tylko na niej się skupiałem.” -€“ kontynuuje Murray. „Wsłuchiwałem się w jego głos, w to, w jaki sposób przemawiał. Żeby porwać za sobą ludzi, przekonać ich do tego, by zrobili coś zgodnego z twoją intencją, potrzebny jest ten szczególny błysk w oku. Roosevelt wiedział, że żeby coś dostać, trzeba coś oddać. Potrafił sprawić, że ludzie wierzyli w niego.”


Jest rok 1939. Wielka Brytania stoi w obliczu agresji Niemiec. Król Jerzy VI wyrusza z oficjalną wizytą do USA, aby przekonać prezydenta Roosevelta do zaangażowania się w wojnę w Europie. Królewski weekend w letniej rezydencji prezydenta w Hyde Park jest pretekstem do serii zabawnych nieporozumień, kiedy amerykańska bezpośredniość spotyka się z dworską etykietą. W dodatku Roosevelt, goszcząc parę monarchów, zaczyna równocześnie ryzykowany romans ze swoją kuzynką (Laura Linney).

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

 

W kinach...

 

 

 

Lot / The Flight (2012)

 

 

 

 

 

 

Reżyseria: Robert Zemeckis

Scenariusz: John Gatins

Produkcja: USA

Czas trwania: 138 minut

Obsada:

Denzel Washington - Whip Whitaker
Kelly Reilly - Nicole
Bruce Greenwood - Charlie Anderson
Brian Geraghty - Ken Evans

 

Piję z wyboru - Whip

 

Nie lada wyzwanie stanowi bycie odpowiedzialnym za samego siebie, a co dopiero za ponad sto osób. Kapitan Whip Whitaker nie ma z tym problemu. Jego piętą achillesową jest za to alkohol i narkotyki – oczywiście on uważa inaczej. Udając się na kolejny lot, pod wpływem różnych środków odurzających, Whip nie przypuszczał, że zostanie bohaterem. Otóż podczas lotu dochodzi do usterki i gdyby nie brawurowy manewr głównego bohatera zginęliby wszyscy na pokładzie. A tak, „tylko” sześć osób przeniosło się na tamten świat. Jednak jak to w świecie bywa ktoś musi odpowiedzieć za zniszczenia i śmierć. Nasz bohater ma więc problem, ponieważ tuż po lądowaniu w szpitalu pobrano mu krew. Od tej pory grozi mu dożywotnie podcięcie skrzydeł.

 

Robert Zemeckis powrócił do Hollywood po trzyletniej letniej przerwie, kiedy wyreżyserował animowany film Opowieść wigilijna / A Christmas Carol. Ostatni raz tworzył na planie, a nie na ekranie komputera aż w 2000 roku. Uwielbiam tego reżysera, dał nam wiele niezapomnianych filmów jak na przykład, Kto wrobił królika Rogera?, Cast Away: Poza światem czy trylogię Powrót do przyszłości. Tym razem, połączył swe siły ze scenarzystą Johnem Gatinsem, którego kunszt mogliście ostatnio podziwiać w Gigantach ze stali / Rael Steel i który miejmy nadzieję, że nie zepsuje ekranizacji Need for Speed. Historię Lotu oparto w bardzo „luźny” sposób na prawdziwych wydarzeniach, ale w jak to w życiu bywa -  samolot Alaska Airlines 261 niestety nie wylądował w bezpieczny sposób i wszyscy na pokładzie zginęli. Poza historią kapitana w scenariuszu znajduje się również postać Nicole – fotografki, masażystki i ćpunki, której los zostanie związany z Whipem. Dodatkowo, w tle pobrzmiewać będą różne postawy dotyczące katastrofy oraz radzenia sobie z tematem śmierci.

 

Mało wyraziste kolory na początku zwiastują, że nie będzie to łatwy film dla głównego bohatera, ale i dla widzów. Zapewne wiele osób uzna tak jak ja, że Whip zasługuje na to co go spotyka, bo tak jak Randy z Zapaśnika / The Wrestler Darrena Arononofsky'ego niczego się nie uczy. Dlatego też, nie można mu w żaden sposób współczuć. Sam sprowadza na siebie wszystko co go spotkało w życiu - może poza tą usterką w samolocie. Oczywiście jego wyczyn, którego nie byłby w stanie powtórzyć żaden pilot - o czym doskonale wie - zasługuje na uznanie, ale ryzykowanie życia pasażerów podczas każdego innego lotu jest niewybaczalne.

 

Historię o upadku uzupełnia niezła muzyczka, której personifikację stanowi John Goodman w roli przyjaciela Whitakera i przy okazji jego dilera. Goddman spotkał się już z Washingotnem na planie filmu W sieci zła / Fallen i widać, że znaleźli już wtedy wspólny język. Zresztą, gdy postać tego pierwszego pojawia się pierwszy raz na ekranie w tle słychać Sympathy For The Devil, który również był zawarty w powyższym filmie. Denzel Washington tradycyjnie stworzył bardzo dobrą kreację. Nawet przez moment nie odniosłem wrażenia, że gra sztucznie i mało wiarygodnie. Emocje jakie nim targają są niezwykle sugestywne.

 

Natomiat sama scena katastrofy jest po prostu piękna, o ile można tak opisać coś niebywale przerażającego. Tradycyjnie dla Hollywood dzięki świetnym zdjęciom poczujecie się jakbyście znajdowali się na pokładzie. Wszystko drga, dźwięk podkreśla panujący chaos i z ekranu aż wylewa się strach. Niezwykły manewr jaki wykonuje pilot wygląda niesamowicie i szkoda, że w 2000 roku nie zakończył się pomyślnie.

 

Liczę, że od teraz Zemeckis będzie robił coraz lepsze filmy, bo Lot nie jest jego najlepszym dziełem, ale stanowi przyzwoitą przystawkę po tak długiej przerwie. Największy problem miałem z długością niektórych scen, które drastycznie bym zmniejszyj i tym samym przyśpieszył tempo rozwoju wydarzeń - jednak to nie ja widnieję w napisach końcowych. Od teraz, ciche marzenie stanowi dla mnie kolejna odsłona Powrotu do przyszłości dopóki Christopher Lloyd jest jeszcze z nami.

 

 

Ocena końcowa:

 

 

***

 

 

W tym tygodniu to wszystko. Do przeczytania za tydzień!

Łukasz Kucharski Strona autora
cropper