Locke & Key (2020) - recenzja drugiego sezonu serialu [Netflix]. Nowe klucze, stare pomysły

Locke & Key (2020) - recenzja drugiego sezonu serialu [Netflix]. Nowe klucze, stare pomysły

Piotrek Kamiński | 03.11.2021, 21:00

Rodzeństwo Locke, nieświadome wciąż czyhającego na nich zagrożenia, cieszy się premierą swojego amatorskiego filmu. Tymczasem Dodge wciąż tka swój misterny plan. 

Długo przyszło nam czekać na drugi sezon przygód Tylera (Connor Jessup), Kinsey (Emilia Jones) i Bode'ego (Jackson Robert Scott). Zdążyłem już wręcz zapomnieć jak dobrze bawiłem się w lutym zeszłego roku, obserwując odkrywanie kolejnych niesamowitych kluczy i związanych z nimi mocy, rozwiązywanie zagadki  jaką była Echo/Dodge (Laysla de Oliveira), kwitnące romanse nastoletnich bohaterów. A nie, czekaj, to ostatnie nie. To akurat trochę nudziło. Ale rozumiem, że taki to już urok seriali Netflixa i zdarzyłem się z tym faktem jakoś pogodzić. Komiks to przede wszystkim przygodowy horror, podczas gdy serial to fantasy z dreszczykiem. Grunt, że zrealizowane z pompą i przez większość czasu pomysłowo. Tak było w pierwszym sezonie i tak - a nawet troszkę lepiej - jest i tym razem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Locke & Key (2020) - recenzja drugiego sezonu serialu [Netflix]. Więcej demonów, więcej kłopotów 

Locke & Key (2020) - recenzja drugiego sezonu serialu [Netflix]. Nowe klucze, stare pomysły

Dodge udało się sfingować swój upadek. W ostatnich scenach pierwszego sezonu dowiadujemy się, że tym, kogo dzieciaki wrzuciły we wrota portalu nie była demoniczna babka, a Erin, ledwie zmieniona w Dodge za pomocą klucza tożsamości. Tymczasem demon ukrył się pod postacią Gabe'a (Griffin Gluck). Czy oznacza to, że Gabe został zamordowany? Przekonamy się. Tymczasem Savini pokazują miastu swój film i cieszą pierwszą od dawna chwilą prawdziwej radości. Nie będzie ona jednak trwała długo, ponieważ Gabe cały czas knuje, szuka sposobu na stworzenie nowego klucza, w czym pomaga mu świeżo opętana przez demona Eden (Hellea Jones). Już wkrótce rozpocznie się kolejna bitwa o losy świata. 

Scenariusz drugiego sezonu praktycznie z miejsca puszcza w eter cały szereg nowych wątków fabularnych. Większość z nich prowadzi pewnie, oferując przemyślane, częste zwroty akcji, wprowadzając nowe postacie, zmieniając te już znane. Kluczowa (przepraszam) dla sukcesu drugiego sezonu od początku musiała być sprawa magicznych kluczy, którymi posługują się głowni bohaterowie. Pierwszy sezon przedstawił widzom kilka naprawdę intrygujących koncepcji. Prócz standardów, jak klucz pozwalający zapalić wszystko, czego dotknie, czy taki, który pozwala przenieść się w dowolne miejsce, dopóki jesteśmy w stanie je sobie zwizualizować, pojawiły się rarytasy w stylu klucza otwierającego naszą głowę - dziurkę od którego można podziwiać na plakacie serialu - czy wspomniany już klucz tożsamości, pozwalający stworzyć sobie nowy wygląd.

Nawet nie znając komiksowego oryginału, logicznym było, że twórcy pokażą nam nowe klucze. Nowy zestaw nie robi już może takiego wrażenia, jak ten pierwszy, ale wciąż pozwala twórcom naturalnie popchnąć fabułę w kilka naprawdę interesujących miejsc. Pozwolę wymienić sobie tylko jeden - klucz małego świata, dzięki któremu można obserwować, co dzieje się w Keyhouse, a nawet ingerować w dziejące się tam wydarzenia. Pomysłów nie brakuje właściwie do samego końca sezonu, nawet jeśli sam finał mógłby być trochę mniej oklepany i sensowniej korzystać z dostępnych narzędzi.

Locke & Key (2020) - recenzja drugiego sezonu serialu [Netflix]. Wciąż zbyt netflixowo 

Locke & Key (2020) - recenzja drugiego sezonu serialu [Netflix]. Nowe klucze, stare pomysły

Netflix jaki jest wszyscy wiemy. Zasadniczo wszystkie produkcje sygnowane ich logiem muszą spełniać pewne warunki, wyglądać w określony sposób. Co do strony wizualnej, jestem zdania, że da się ją lubić. Ostry jak żyleta, ale przy tym również raczej płaski, bardzo czytelny obraz, zawsze solidnie doświetlone ujęcia (chociaż z tym czasami trochę walczę, np. do dziś nie mogę przeżyć tego, że w Keyhouse ZAWSZE pali się każda jedna lampka). Nie ma w tym zbytnio artyzmu, ale niezaprzeczalnie miło się na te proste, kolorowe obrazki patrzy. Taka sztuka dla mas, robiona niemalże maszynowo, ale skutecznie.

Nie wymagam od ich seriali nie wiadomo czego, lecz proszę o jakąś spójność i sensowną progresję wątków i poszczególnych postaci, a ta sztuka nie zawsze się twórcom udaje. Odnoszę wrażenie, że zwyczajnie złapali odrobinę zbyt wiele srok za ogon i nie wystarczyło im czasu, aby wszystko sensownie rozwinąć. Fajnie, że wujek Duncan zamierza wziąć ślub, lecz wątek ten nie wykracza nigdy poza pierwotne wspomnienie o nim. Tak samo z resztą jak i jego narzeczony. Mama Locke tak jak nie miała nic ciekawego do roboty w pierwszym sezonie, tak i nie ma co robić i tu. Scenarzyści podrzucili jej nowego chłopaka, którego wątek najpewniej będzie szalenie istotny w trzecim sezonie, lecz tutaj ich wspólne sceny były jedynie zapychaczami, niepotrzebnie pompującymi czas trwania kolejnych odcinków. Były chłopak Kinsey, Scot, ma nową dziewczynę aby nasza główna bohaterka mogła być trochę zazdrosna, ale jest ona tak nieistotna, że nawet nie zapamiętałem jak miała na imię.

Trzeba przyznać, że nawet mimo tych kilku niedociągnięć, drugi sezon "Locke & Key" robi bardzo dobre wrażenie. Część wątków nie została dopieszczona tak jak pozostałe, ale jak jest dobrze, to jest naprawdę dobrze. Całość wygląda i brzmi jedynie poprawnie, a efekty wciąż potrafią rozbawić swoją sztucznością (klucz łańcuchowy), lecz w ostatecznym rozrachunku wizualia spełniają swoje zadanie. Tak samo jak aktorzy, którym do Oscara, co prawda, daleko, lecz w prostej rozrywce na jesienny wieczór są w sam raz. Trzeci sezon zapowiada się intrygująco. Oby tylko twórcy wiedzieli w którym momencie powiedzieć pas. 

Atuty

  • Więcej kluczy = więcej pomysłów jak ich użyć;
  • Napięcie wynikające z faktu, że kamera śledzi zarówno tych dobrych, jak i tych złych;
  • Gabe jest lepszą Dodge, niż Dodge!

Wady

  • Niektórym wątkom brak przestrzeni do wybrzmienia;
  • Wciąż za dużo romansu, a za mało horroru;
  • Niektóre wątki należało skrócić, albo przenieść do następnego sezonu.

"Locke & Key" to prosta, acz satysfakcjonująca rozrywka. Drugi sezon trzyma poziom i powinien spodobać się fanom.

7,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper