Mistrz (2020) – recenzja filmu (Galapagos Films). Boks

Mistrz (2020) – recenzja filmu (Galapagos Films). Boks

Jędrzej Dudkiewicz | 31.08.2021, 08:00

Do polskiego kina mam stosunek nieco ambiwalentny. Z jednej strony niespecjalnie czekam na nowe produkcje, z drugiej, doceniam wiele dzieł, uważam, że zdarzają się u nas rzeczy wybitne, tak samo, jak i twórcy. Są i takie, które niestety nie wzbudzają we mnie zbyt wielkich emocji. Oto recenzja filmu Mistrz (2020).

Historia jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Tadeusz Pietrzykowski, znany bokser, który niegdyś bił się o mistrzostwo Polski, trafia do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Jego bardzo ciężki pobyt tam zmienia się, kiedy capo Walter dostrzega w nim potencjał i postanawia zorganizować walki, ku uciesze niemieckich żołnierzy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mistrz (2020) – recenzja filmu (Galapagos Films). Boks

Mistrz (2020) – recenzja filmu (Galapagos Films). Za dużo schematu

Reżyserem, a także scenarzystą filmu Mistrz jest Maciej Barczewski, który – co zdaje się być istotne – był również producentem filmu Najlepszy Łukasza Palkowskiego. Ten ostatni jest jednym z tych polskich twórców, którzy udowodnili, że nie tylko rozumieją, ale są też w stanie nakręcić u nas porządny (albo i lepszy) film gatunkowy, wzorowany na Hollywood. Najwyraźniej Barczewski uznał, że wystarczająco podglądał przy pracy Palkowskiego i jest w stanie osiągnąć podobny efekt. Niestety, nie do końca.

Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie zacząć rozważań na temat tego, czy Mistrz aby nie wpisuje się trochę w dość niepokojący w ostatnich latach trend tworzenia dzieł polegających na wybraniu zawodu, dodaniu i z Auschwitz i książka (bo to o nie chodzi) niemal gotowa. To temat na osobną dyskusję. Nie zmienia to faktu, że Mistrz ma ciekawą historię, o której – przyznam szczerze – wcześniej niewiele słyszałem. Tym smutniejszy jest fakt, że u Barczewskiego została posklejana w taki sposób, że bez żadnego problemu można przewidzieć każde wydarzenie w filmie. Wynika to z tego, że jest tu sporo klisz i schematów, do tego niezbyt umiejętnie wyreżyserowanych, bo nie wzbudzały we mnie zbyt wielkich emocji. No i przynajmniej jeden wątek jest totalnie nie wiadomo po co, bo nie ma żadnego wpływu na nic.

Podejrzewam, że w sporym stopniu jest to również wynik bardzo dużego problemu, jaki mam z większością wykonawców pojawiających się na ekranie. Otóż nie umiem do końca powiedzieć, z czego to wynika, ale za żadne skarby nie byłem w stanie uwierzyć, że postacie grane przez Marcina Bosaka czy Grzegorza Małeckiego to Niemcy odpowiadający za to, co dzieje się w obozie. Cały czas widziałem w nich polskich aktorów, których inne role znam nieźle lub przynajmniej kojarzę. To nie chodzi o to, że są jakoś szczególnie źli, po prostu coś mi tu mocno nie grało i raziło sztucznością. Co nie znaczy, że nie było tu słabych występów, bo w Janka, dość kluczowego bohatera, wcielił się Jan Szydłowski i jest to niestety rola strasznie drewniana. Zupełnie nic do roboty nie mają tu też Rafał Zawierucha oraz – zwłaszcza – pojawiający się dosłownie na kilka minut Marian Dziędziel.

Wszystko to oczywiście nie dotyczy Piotra Głowackiego, który gra rolę Tadeusza – Teddy’ego, bo taką ma ksywę. Pokazuje on, że jeśli tylko dostanie do zagrania coś więcej niż nieudany comic relief w komedii romantycznej, jest w stanie dać z siebie naprawdę dużo. Na marginesie dodam tylko, że do dziś pamiętam jego występ w Dziewczynie z szafy, zwłaszcza jedną scenę. Wracając jednak do filmu Mistrz, to właśnie Głowacki sprawia – drobnymi gestami, spojrzeniami, mimiką – że jakkolwiek działa ta opowieść o ogromnym harcie ducha, swoistej pasji do sportu i rządzących nim zasad nawet w najkoszmarniejszych okolicznościach, nie poddawaniu się i upartym walczeniu o to, by pozostać człowiekiem.

A skoro jeszcze przy obsadzie jesteśmy, to za występ mogę jeszcze pochwalić Piotra Witkowskiego jako Waltera. Czy jest coś jeszcze dobrego w filmie Mistrz? Niezłe są scenografia i kostiumy. No i film ma naprawdę sprawnie nakręcone pojedynki bokserskie. A to wcale nie jest taka prosta sztuka. Gdyby tylko reszta stała na podobnym poziomie, to byłoby naprawdę dobrze, bo tak mamy – moim zdaniem – do czynienia z filmem poprawnym, któremu naciągam ocenę głównie ze względu na Piotra Głowackiego.

Atuty

  • Ciekawa historia…;
  • Wybitny Piotr Głowacki;
  • Dobry występ Piotra Witkowskiego;
  • Sprawnie nakręcone walki bokserskie;
  • Niezłe scenografia i kostiumy

Wady

  • …Ale opowiedziana w sposób najbardziej sztampowy i schematyczny;
  • Bardzo mało emocji;
  • Sporo nieudanych ról (ale nie zawsze jest to wyłącznie wina aktorów)

Mistrz (2020) to film, który w rękach innego twórcy mógłby być o wiele, wiele lepszy.

6,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper