Reminiscencja (2021) – recenzja filmu (Warner Bros.). Przeszłość i przyszłość

Reminiscencja (2021) – recenzja filmu (Warner Bros.). Przeszłość i przyszłość

Jędrzej Dudkiewicz | 22.08.2021, 20:00

Są takie filmy, co do których chyba nawet dystrybutorzy nie mają wielkich złudzeń, że odniosą jakiś większy sukces. W związku z tym nie reklamują ich za bardzo, potem produkcje te przelatują przez kina bez echa. Ot, można obejrzeć i zapomnieć, jeśli akurat nie grają niczego ciekawszego. Oto recenzja filmu Reminiscencja (2021).

Jesteśmy w przyszłości, w czasach po wojnie oraz po tym, jak mnóstwo terenów zostało zalanych w związku z podnoszącym się poziomem mórz i oceanów. Nick Bannister i Watts są weteranami, przyjaciółmi i współpracownikami – korzystają ze specjalnej maszyny, która pozwala przeżyć wybrane wydarzenia z przeszłości. Pewnego dnia w progu ich pracowni staje tajemnicza Mae, która po burzliwym romansie z Nickiem równie tajemniczo znika. Postanawia on rozpocząć prywatne śledztwo.

Dalsza część tekstu pod wideo

Reminiscencja (2021) – recenzja filmu (Warner Bros.). Niezły koncept, z którego nic nie wynika

Za film Reminiscencja odpowiada Lisa Joy (napisała scenariusz i stanęła za kamerą), czyli jedna z głównych twórczyń serialu HBO Westworld. Jest to dla niej też debiut kinowy, bo do tej pory była związana z małym ekranem. I chyba nie będzie go wspominać z wielką nostalgią.

Reminiscencja (2021) – recenzja filmu (Warner Bros.). Przeszłość i przyszłość

Zacznijmy od tego, że Reminiscencja ma całkiem ciekawy koncept – punkt wyjściowy jest dobry i intrygujący, ale niestety niewiele z niego wynika. Świat przedstawiony został tak naprawdę ledwie naszkicowany, możemy się domyślać, że zalanie miast było wynikiem postępujących zmian klimatycznych, tym bardziej, że życie toczy się głównie w nocy, bo w dzień jest za gorąco (aczkolwiek kilka scen jakby o tym zapomina). Doszło do jakiejś wojny, no i oczywiście najlepiej mają bogaci, którzy odgrodzili się od reszty zasiekami oraz strażnikami, a reszta społeczeństwa musi wieść dość marny żywot. Przyznam szczerze, że chętniej obejrzałbym produkcję pokazującą właśnie, jak do tego wszystkiego doszło, bo fabuła zaprezentowana przez Joy pozostawia wiele do życzenia.

Reminiscencja flirtuje z kinem noir, mamy tu postać prowadzącego śledztwo Nicka, który jest też przewodnikiem po tym, co dzieje się na ekranie. Prowadzi on narrację, która jest niesamowicie irytująca, bo nie dzieje się tu nic specjalnie skomplikowanego – historia okazuje się wręcz banalna – w związku z czym miałem wrażenie, że twórcy traktują widzów, jak idiotów, którzy nie są w stanie normalnie śledzić wydarzeń. Mamy też figurę famme fatale, czyli Mae, która niestety wcale nie jest specjalnie tajemnicza. Mamy mroczne miasto, upadek obyczajów, brudne interesy, etc.

A całość podlana jest sosem rozważań na temat przeszłości – że jedni od niej nie mogą się uwolnić i chcą ciągle na nowo przeżywać te same wydarzenia, inni z kolei od niej uciekają i nie chcą wyciągać żadnych wniosków z tego, co kiedyś zrobili. Przypomina się, jak istotne są wspomnienia, także te złe, bo pozwalają docenić wszystko, co dobre. Brzmi pretensjonalnie i takie niestety jest, tym bardziej, że sporo tu wywołujących zgrzyt zębów dialogów. Całość przede wszystkim jest jednak pozbawiona większych emocji, kolejne wątki okazują się przewidywalne i nudne, trochę nie bardzo znajdowałem powód, by przejmować się tym, co dzieje się na ekranie i czy Nick rozwiąże zagadkę, czy też nie.

Reminiscencja (2021) – recenzja filmu (Warner Bros.). Inne problemy

Nie do końca dobrze prowadzeni są też aktorzy, chociaż jednocześnie widać, że bardzo się starają. Hugh Jackman ma w sobie sporo charyzmy, potrafi być zarówno groźny, jak i wrażliwy, w sumie nieźle oddaję obsesję, którą jest owładnięty Nick. Całkiem w porządku jest też Rebecca Ferguson jako Mae, a która ją jako wewnętrznie skonfliktowaną kobietę, która nie jest w stanie wyzwolić się z sideł, w które sama się zaplątała. Problemem jest jednak to, że Ferguson i Jackman nie mają między sobą specjalnej chemii, co jest dość zaskakujące, biorąc pod uwagę, że już wcześniej ze sobą współpracowali. Nic do zagrania nie mają tu Thandie Newton, Cliff Curtis, czy Brett Cullen.

Reminiscencja to zatem film, który miał szansę być naprawdę niezłym i ciekawym podejściem do tego typu kina, ale niestety poległ. Bo co z tego, że jest tu wpadająca w ucho muzyka, całkiem niezłe scenerie (chociaż z kolei efekty specjalne momentami pozostawiają wiele do życzenia), skoro nic z tego, co się dzieje na ekranie ani nie porusza, ani nie zapada w pamięć? To taka produkcja, którą można obejrzeć bez większego bólu, ale też, jeśli się tego nie zrobi, to straci się naprawdę niewiele.

Atuty

  • Hugh Jackman i Rebecca Ferguson starają się coś wyciągnąć ze swoich postaci;
  • Niezły punkt wyjścia;
  • Scenerie i muzyka

Wady

  • Wspomniany punkt wyjścia nie znajduje ciekawego rozwinięcia;
  • Mało emocji, dużo nudy;
  • Większość obsady nie ma co grać;
  • Dość marne efekty specjalne;
  • Sporo pretensjonalności i słabych dialogów

Reminiscencja (2021) to film, który nie korzysta z ciekawego konceptu i oferuje marną rozrywkę.

4,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper