It Takes Two to gra o miłości i współpracy. Graliśmy w nową grę Josefa Faresa

It Takes Two to gra o miłości i współpracy. Graliśmy w nową grę Josefa Faresa

Wojciech Gruszczyk | 02.03.2021, 17:00

Electronic Arts zaprosiło naszą redakcję na pokaz najnowszej gry Josefa Faresa. Twórca Brothers: A Tale of Two Sons i A Way Out, kontynuuje wizję tworzenia w pełni kooperacyjnych produkcji, a It Takes Two rozwija poprzednie koncepcje, opowiadając historię pełną miłości i współpracy. Po pierwszych dwóch godzinach rozgrywki mam wrażenie, że szykuje się prawdziwy, kooperacyjny majstersztyk.

Electronic Arts zaprosiło naszą redakcję na pokaz It Takes Two w czasie, gdy jeszcze rozbrzmiewała głośna wypowiedź szefa Hazelight, który stwierdził, że zapłaci 1000 dolarów każdemu, kto będzie się nudził w jego najnowszej produkcji. Nie potrzebowałem większej zachęty, więc stawiłem się na pokaz i zostałem pozytywnie zaskoczony. W dobie pandemii wszystkie wydarzenia odbywają się w ramach cyfrowych wydarzeń, więc tym razem nie musiałem lecieć do Szwecji, by móc posłuchać deweloperów i wypróbować pozycję, natomiast 5 minut przed pokazem udałem się do kuchni, zaparzyłem sobie dobrej kawy, by po kilku minutach siedzieć w biurze i słuchać jednego z pracowników EA, który zapowiedział pokaz kolejne gry wydawanej przez Elektroników.

Dalsza część tekstu pod wideo

Już na wstępie czekała na mnie niemała niespodzianka, ponieważ Josef Fares nie wysłał jednego ze swoich 40 pracowników, by ten zdradził nam nieco smaczków dotyczących gry, a sam stawił się na prezentacji i chętnie opowiadał. Czym jest It Takes Two? To przygodówka, która od początku do końca stawia na kooperację.

It Takes Two to gra tylko i wyłącznie dla dwóch osób

It Takes Two to gra o miłości i współpracy. Graliśmy w nową grę Josefa Faresa

W It Takes Two od początku do końca historii musimy mieć u boku partnera, który pomoże przezwyciężyć wiele trudności, na jakie natrafią główni bohaterowie. W trakcie pokazu twórcy zapewnili sam początek opowieści, a dokładnie dwie i pół z blisko 13-15 godzinnej historii, więc choć jeszcze wiele przede mną, to widziałem już na tyle dużo, by przedstawić swoje pierwsze wrażenia o pozycji.

Niezbędne jest jednak zarysowanie fabuły, bo to właśnie na historii została zbudowana cała rozgrywka , a Josef Fares bez wątpienia wpadł na ciekawy pomysł, by zaprezentować zróżnicowane atrakcje. Na początku It Takes Two mamy okazję spojrzeć na krótki materiał wideo, podczas którego dowiadujemy się, że pewne małżeństwo nie widzi sensu w dłuższym byciu razem i decyduje się na rozwód. Wiadomość okazuje się sporym ciosem dla córki, która czuła, że coś się święci i stworzyła dwie laleczki – glinianą oraz drewnianą – które przypominają mamę oraz tatę. Dziewczynka nie może pogodzić się z zakończeniem związku rodziców, opłakuje rozpad jej rodziny, a łzy spadają na lalki. Do głosu dochodzi magia, bowiem po chwili obserwujemy już akcję z oczu głównych bohaterów i jak pewnie się zorientowaliście – to właśnie May oraz Cory w skali micro są protagonistami opowieści. Gracze wcielają się w rodziców, którzy za wszelką cenę pragną spotkać się ze swoją pociechą, by wytłumaczyć jej sytuację... I jednocześnie wrócić do swoich normalnych ciał.

W It Takes Two nie doświadczymy nawet najdrobniejszych wyborów moralnych oraz jakichkolwiek decyzji podejmowanych podczas rozgrywki, a cały gameplay jest liniowy – choć zapewnia dwie zupełnie zróżnicowane ścieżki gry. Gracz może wcielić się w tatę lub mamę, co stanowi znaczący wybór, ponieważ rodzice realizują inne zadania i na każdym kroku wykonują różne czynności. W rezultacie tytuł Hazelight zachęci graczy przynajmniej do dwukrotnego ogrania opowieści – choć zdaję sobie sprawę, że entuzjaści kooperacji będą znacznie dłużej się bawić przy produkcji, która na każdym kroku ma do zaoferowania rozmaite atrakcje. Na spotkaniu Fares jednak stwierdził, że koncepcja regrywalności jest tak naprawdę mitem, gdyż bardzo mały procent fanów elektronicznej rozgrywki wraca do produkcji – dlatego też zadaniem jego zespołu było wykreowanie jak najbardziej intrygującej pozycji, która zaciekawi przy pierwszym podejściu. Możemy spróbować zagrać ponownie, ale musimy mieć świadomość, że historia w żaden sposób się nie zmieni – w tytule nie znajdziemy nawet klimatycznych znajdziek, a wszystko opiera się na połączonym doświadczeniu rozgrywki i opowieści.

It Takes Two stawia na kooperację w najlepszym tego słowa znaczeniu

It Takes Two to gra o miłości i współpracy. Graliśmy w nową grę Josefa Faresa

Na rynku znajdziecie wiele produkcji oferujących kooperację, ale nieczęsto widzimy gry, które od podstaw są zbudowane na współpracy dwójki graczy. W It Takes Two, podobnie jak w przypadku A Way Out, zawsze widzimy dwóch bohaterów na ekranie – nawet gdy jedna z postaci znajduje się z dala od drugiej, to widok zostaje podzielony i możemy obserwować akcję z dwóch perspektyw. Daje to oczywiście kilka dodatkowych możliwości. Dzięki temu czasami możemy pomóc czy wytłumaczyć partnerowi, jak dotrzeć do wyznaczonego miejsca, ale podczas rozgrywki zorientowałem się, że w głównej mierze nawet nie mamy chwili, by spoglądać na drugą część ekranu, ponieważ tak dużo się dzieje.

Twórcy nie zdecydowali się na wprowadzenie współpracy z SI, ponieważ w It Takes Two nie tylko będziemy doświadczać rozgrywki, ciesząc się nawet z najdrobniejszej współpracy, ale przede wszystkim będziemy obserwować, jak małżeństwo próbuje zrozumieć własne błędy – zgodnie z zapewnieniami tylko z drugą osobą głęboko doświadczymy znaczenia fabuły. Istotny jest jeszcze fakt, jak cała historia została zbudowana i jaką rolę w niej odgrywa odnaleziona przez Rose książka, która powinna pomóc rodzicom odbudować relację. W alternatywnym świecie jednak pojawia się gadająca księga z rękami oraz nogami i to właśnie ona radzi kukiełkowym bohaterom – jest to niejaki Dr Hakim, który wyciąga pomocną dłoń i naprowadza ich na właściwy tor. Nie mogę jeszcze wypowiedzieć się na temat całej opowieści, ale zdradzę jedynie, że scenarzyści Hazelight sięgają po klasyczne wpadki małżeńskie, które się nawarstwiają i jeśli nie są rozwiązane, przeradzają się w znacznie poważniejsze problemy.

Pewnie niektórzy nawet we własnym czterech ścianach doświadczyli klasycznej sytuacji, dla przykładu mężczyzna miał naprawić odkurzacz, odłożył sprawę na później, więc wkurzona kobieta zamówiła nowy sprzęt, a stary trafił do piwnicy... Brzmi typowo? Historia czerpie z podobnych sytuacji, a para na każdym kroku wspomina wydarzenia ze swojego prawdziwego życia, które zostały umiejętnie wplecione w fabułę oraz gameplay. Deweloperzy pragną jednak wskazać, że te z pozoru błahe sprawy mogą mieć fundamentalne znaczenie dla komunikacji i całego związku.

It Takes Two łączy rozgrywkę z fabułą

It Takes Two to gra o miłości i współpracy. Graliśmy w nową grę Josefa Faresa

Jak już wspomniałem, It Takes Two zostało od początku do końca zbudowane na kooperacji, ale zespół niezwykle pozytywnie zaskakuje niektórymi rozwiązaniami. W grze nie zabrakło klasycznych systemów pokroju wspólnego otwierania drzwi lub wspinania się na wcześniej niedostępne lokacje, ale należy podkreślić, że od początku do końca rozgrywka ma zapewniać zabawę dla dwóch graczy, co jest jej najważniejszym atutem.

W jednej z pierwszych miejscówek May zostaje wystrzeliwana przez specjalne urządzenie, a Cory musi nim sterować, by żona wylądowała w odpowiednim miejscu. Innym razem bohaterowie wspólnie włączają lub wyłączają wiatraki, by druga postać przedostała się do wyznaczonego punktu. Po chwili jesteśmy świadkami współpracy zbudowanej na dwóch elementach – rzucanych gwoździach oraz młotku do bujania się na metalowych elementach. Dosłownie na każdym kroku oferowane są nowe mechaniki, które atrakcyjnie włączają do akcji dwóch graczy i zmuszają ich do współdziałania. W kolejnej scenie Cory ma okazję zaklejać przeciwników, wykorzystując żywicę, natomiast May posiada broń, dzięki której może tworzyć wybuchy, trafiając we wcześniej zaklejone cele – ten prosty na papierze system sprawia, że gracze muszą razem decydować, jakiego rywala zaatakować. Systemy zostały także znakomicie wykorzystane w prostych zagadkach środowiskowych.

W trakcie 150 minutowej prezentacji miałem jeszcze okazję latać specjalnych samolotem, płynąć prowizoryczną łódką, skakać po drzewach dzięki linie z hakiem, walczyłem z dwoma bossami. Co więcej, jeździłem na okazałym żuku, sunąłem na specjalnych szynach, nie zabrakło także ślizgania się po wielkich powierzchniach i konfliktu pomiędzy pszczołami oraz wiewiórkami. Zdaję sobie doskonale sprawę, że opowieść w It Takes Two nie będzie najmocniejszą stroną gry, ale na każdym kroku byłem zaskakiwany zróżnicowaną rozgrywką... I tutaj aż chce się przypomnieć słowa Faresa, który wspomniał, że jego produkcja nie może nudzić – przynajmniej aktualnie nawet przez sekundę nie odczułem znużenia, gdyż tytuł jest przeładowany akcją.

It Takes Two zaprasza do intrygującego świata

It Takes Two to gra o miłości i współpracy. Graliśmy w nową grę Josefa Faresa

W pozycji warto zwrócić uwagę nie tylko na sam gameplay oraz historię. Głównymi bohaterami są dwie małe laleczki, więc cały czas obserwujemy akcję z perspektywy zmniejszonych postaci – dlatego też nawet przedostanie się przez zamknięte drzwi okazuje się przygodą trwającą blisko godzinę. Oprawa produkcji nie jest specjalnie efektowna, jednak przyjęta kolorowa kreska dobrze współgra z założeniami tytułu, jednocześnie mam wrażenie, że wybranie tego typu opowieści pozwoliło twórcom na większą swobodę. 

Hazelight stawia na emocjonującą opowieść i planuje zaskakiwać graczy ciekawymi systemami pokroju wspinaczki po gwoździach czy też walki z przerośniętym żukiem. Twórcy swobodnie tworzą wydarzenia, dlatego doświadczymy wielu atrakcji. Fares w trakcie dyskusji przytaczał sytuację, kiedy jego zespół miał za zadanie przygotowanie 2-3 minutowej sceny, nad którą prace potrwałyby miesiąc lub dwa, jednak deweloperzy decydowali się na to, bo wierzą, że te drobne elementy wpłyną na sukces It Takes Two.

Podczas rozmowy szef Hazelight wspomniał, że gra od premiery nie otrzyma rozgrywki cross-platformowej, a szwedzka ekipa nie zdążyła opracować pełnego wsparcia nowych konsol. Tytuł będzie lepiej działał i wyglądał na PlayStation 5 oraz Xboksach Series X|S, ale będzie to wyłącznie zasługa wstecznej kompatybilności. W przyszłości mogą jednak pojawić się aktualizacje, które rozbudują pozycję i zapewnią zabawę pomiędzy platformami. Aktualnie twórcy nie planują także stworzyć wersji na Nintendo Switcha.

It Takes Two będzie nieustannie zaskakiwać graczy... Ale czy jest to możliwe?

It Takes Two to gra o miłości i współpracy. Graliśmy w nową grę Josefa Faresa

Przez pierwsze 2,5 godziny rozgrywki doświadczyłem niemal 10 różnych mechanik, które zostały kapitalnie wplątane w fabułę oraz świat gry. Czy będzie tak dalej? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, ale jeśli ekipa Faresa faktycznie zdołała przygotować tak zróżnicowany gameplay na kolejne 10-12 godzin, to jestem pewien, że It Takes Two okaże się jedną z niespodzianek 2021 roku.

Produkcja niezwykle umiejętnie łączy świat gry, opowieść o zniszczonym małżeństwie z niezwykle ciekawymi i odpowiednio wplątanymi w cały projekt mechanikami. Rzadko kiedy mam okazję doświadczać, by tytuł posiadał tak dobrze przemyślane podstawy, które od początku do końca skupiają się na jednym elemencie (kooperacji) i dzięki temu są tak znakomicie zrealizowane.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do It Takes Two.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper