KnockOut City to wirtualny z(a)bijak! Graliśmy w najnowszą grę od Electronic Arts

KnockOut City to wirtualny z(a)bijak! Graliśmy w najnowszą grę od Electronic Arts

Kajetan Węsierski | 18.02.2021, 00:09

Dwa Ognie, zbijak, skuciak... Gdy chodziłem do szkoły, ta gra miała wiele nazw. Zawsze chodziło jednak o to, by rzucać w przeciwników piłką, a samemu nie dać się przy tym trafić. Nie spodziewałem się, że kiedyś dostanę jej wariację w postaci pełnoprawnej gry od sporego studia. A jednak! Zawitałem do KnockOut City!

Słyszeliście kiedyś o Velan Studios? To stosunkowo niewielka ekipa, którą EA wzięło pod swoje skrzydła jakieś dwa lata temu. Wśród jej pracowników znajdziemy ludzi, którzy mieli okazję pracować wcześniej przy całej masie różnych tytułów AAA – począwszy od Guitar Hero, przez Destiny, aż po serię Uncharted. To może robić wrażenie. Co więcej, to oni stoją za stworzeniem Mario Kart Live: Home Circus, które było niemałym smaczkiem dla fanów Nintendo.

Dalsza część tekstu pod wideo

To wszystko pokazuje, że mamy do czynienia z naprawdę utalentowaną ekipą, która ma w zanadrzu całe worki z pomysłami. A ich najnowszy projekt ma być prawdziwą mieszanką kreatywności. Mowa o KnockOut City – grze, którą zapowiedziano całkowicie znienacka. O pokazie dowiedzieliśmy się zaledwie kilka godzin przed całym wydarzeniem i właściwie prawie do końca nie było wiadomo, co przygotowano.

Mądrzejszy o pokaz oraz kilka godzin intensywnej rozgrywki, mogę powiedzieć, że przyszykowano coś naprawdę mocnego! Grę, która ma szanse skraść serca wielu fanów zabawy multiplayer i elementów sportowej rywalizacji. KnockOut City to niespodziewanie dobry projekt z gigantycznym potencjałem, który aż prosi się o wykorzystanie. Ze słów twórców wynika, że zamierzają właśnie to zrobić.

KnockOut City to wirtualny z(a)bijak! Graliśmy w najnowszą grę od Electronic Arts

Debiut? Już 21 maja 2021 roku! I to w całkiem niezłej cenie, albowiem 19,99 dolarów. Premiera na PC, PlayStation 4, Xboksach One, Nintendo Switch oraz w ulepszonej wersji na PlayStation 5 i Xboksy Series X|S. Mało Wam? Dodam więc, że twórcy zaoferują nam cross-play oraz cross-save! To się nazywa, zbudować dobry PR na start!

O czym mowa?

KnockOut City to, w najprostszych słowach, gra w zbijaka z kreskówkową oprawą graficzną. Prezenter używał zgrabnej zabawy słowem i zamiast „dodgeball” mówił „dodge brawl”. Cóż – u nas będzie to więc „gra w zabijaka”. Niemniej, świetnie pokazuje to, czym  właściwie ów projekt jest. Mamy drużyny (na ten moment jedynie 3v3 i 4v4), które mają za zadanie zbijać się piłkami, które rozrzucone są po planszy (tudzież kolegami z zespołu, którzy w owe piłki mogą się przemienić).

Podstawą jest rzucanie w innych i łapanie bądź omijanie tych, które lecą w nas. Całość rozgrywa się na przeróżnych arenach (osobiście miałem okazję grać na dwóch - placu budowy i czymś na wzór centrum miasta z drogą szybkiego ruchu), a my dostajemy do dyspozycji różne typy piłek – wybuchowe, zamykające czy grawitacyjne. Jak wspomniałem, zadanie jest proste. Chodzi zwyczajnie o zbijanie oponentów i robienie tego jak najczęściej, unikając przy tym obrywania. Proste? Proste!

KnockOut City to wirtualny z(a)bijak! Graliśmy w najnowszą grę od Electronic Arts

Choć w praktyce daleko temu do łatwizny! Wszystko jest bowiem naprawdę dynamiczne, a w zależności od trybu gry, może zaoferować zupełnie inne doznania. Wszędzie będą jednak dwa wspólne elementy – zbijanie i współpraca. Bez którejkolwiek z nich możemy pożegnać się ze zwycięstwami, punktami i w konsekwencji zdobywaniem kolejnych poziomów oraz po prostu miłym uczuciem gromienia przeciwników.

Typowy multiplayer

Tak jest, KnockOut City to typowy multiplayer. Co przez to rozumiem? Cóż, przede wszystkim, nie ma co liczyć na jakąkolwiek formę gry offline. Jeśli chcecie singla, to pozostaje Wam przejście samouczka. Wszystko skupia się bowiem na walce z innymi graczami na otwartych arenach, rywalizacji i pięciu się w górę. Do wyboru mamy bowiem Mecze Uliczne (towarzyskie), Mecze Ligowe (o punkty i rangę) oraz Mecze Prywatne (gdy chcemy zagrać z garstką kumpli). Ah – kanapowej kooperacji nie przewidziano.

Jak to bywa, dostaniemy także sezony. Plusem jest, że wyłożono kawę na ławę jeszcze przed premierą – każdy z nich będzie miał bowiem swoje własne eventy, specjalne przedmioty kosmetyczne, a nawet tryby. Już teraz wiemy również, że będą trwały po dziewięć tygodni – po tym czasie przejdziemy do kolejnego.

To jednak nie koniec

Skoro jest to „typowy multiplayer” to nie zaskoczę nikogo, pisząc, że bardzo duże znaczenie ma tam wysyp przeróżnych skórek i elementów wyglądu naszej postaci. Aspekty kosmetyczne zaczynają sięod fryzur i lotni, a kończą na kolorze rękawiczek i pozach zwycięstwa. Już na starcie jest tego naprawdę sporo, a śmiem twierdzić, że z czasem dostaniemy prawdziwy wysyp.

KnockOut City to wirtualny z(a)bijak! Graliśmy w najnowszą grę od Electronic Arts

Oczywiście wszystko można kupić za prawdziwe pieniądze oraz punkty zdobywane za rozegrane mecze. Z tego, co przekazano, kosmetyka nie będzie dawała żadnej przewagi w grze, a przy tym nie dostaniemy żadnych itemów unikalnych za realną walutę. Nie mogę nie wspomnieć o elemencie, za który należy pochwalić CEO Velan Studios. Zdradził, że w projekcie nie będzie loot boxów, bo zwyczajnie ich nie lubi. Szacunek, oby tak zostało.

KnockOut City ma ogromny potencjał!

Szef studia podczas prezentacji powtarzał jak mantrę, że głównym założeniem było stworzyć pozycję, w której będzie chodziło o „skill and style” (umiejętności oraz styl). Przyznaję, że początkowo nie do końca rozumiałem, co chciał przez to przekazać – wszak KnockOut City to gra, która niewiele mówi samym zwiastunem. Prawdziwą frajdą nie jest bowiem to, jak wygląda ani jakie tryby ma wypisane na kartce. W to trzeba po prostu zagrać.

I sami twórcy zdają sobie z tego świetnie sprawę, dlatego do czasu debiutu gry dostaniemy mnóstwo beta testów, a sama premiera przyniesie też możliwość kilkudniowego testowania wszystkich opcji zupełnie za darmo! To chyba najlepiej pokazuje, iż wiedzą oni, że by sprawdzić swoje umiejętności i wyćwiczyć styl, trzeba samemu sprawdzić, ile frajdy przynosi rzucanie piłkami w naszych przeciwników z innych drużyn.

KnockOut City to wirtualny z(a)bijak! Graliśmy w najnowszą grę od Electronic Arts

Grało się rzeczywiście świetnie. Nie spodziewałem się, że będzie to aż tak wciągające, ale przez błyskawiczne rundy i niezwykle dynamiczną oraz zintensyfikowaną rozgrywkę, nie wiadomo kiedy czas ucieka. Co więcej, wszystko to sprawia, że żadna rozgrywka nie jest taka sama – nawet w ramach jednego trybu. Wiele zależy od taktyki, komunikacji z drużyną oraz tego, co pokażą nam oponenci. W skrócie – dzieje się naprawdę dużo.

Reasumując...

Zapowiada się świetnie! Jak napisałem wyżej, nie spodziewałem się, że aż tak nie będę mógł oderwać się od tego świata. Każde zbicie to ogromna satysfakcja, a udane uniki i przechwyty sprawiają, że chce się skakać z radości w fotelu. Co więcej, cały czas działa syndrom „jeszcze jednej rundy”. I tak jeszcze jednej, kolejnej i następnej... Naprawdę sporo w tym przyjemności i takiej niezobowiązującej zabawy. A wcale nie trzeba lubić zbijaka!

Z pełnym przekonaniem zachęcam do śledzenia rozwoju tytułu, bo może okazać się kolejnym hitem. Już teraz zdecydowanie bliżej mu, pod kątem radości z gry, do Rocket League niż Rocket Arena. I choć na ten moment błędem byłoby zakładać, że dostaliśmy właśnie nową pozycję na globalnej mapie e-sportu, to jestem przekonany, że przy dobrym rozwoju w najbliższych miesiącach, tytuł może sporo namieszać. Jest na co czekać!

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper