Dylemat wagonika – recenzja imprezowej gry karcianej. Pan życia i śmierci

Dylemat wagonika – recenzja imprezowej gry karcianej. Pan życia i śmierci

Iza Łęcka | 16.01.2021, 12:00

Najczęściej na portalu recenzuję gry planszowe, tymczasem chciałabym Wam przedstawić jedną z gier imprezowych wydawnictwa Rebel, która przede wszystkim skierowana jest do entuzjastów czarnego, mocnego humoru, surrealistycznych zdarzeń i satyry. Dodajmy do tego rysunki utrzymane w stylistyce Cyanide & Happiness, a otrzymujemy „Dylemat wagonika”. Zapraszam do recenzji.

Od pierwszego kontaktu z grą karcianą jej zawartość może Wam się wydać niepozorna, otrzymujemy bowiem 500 kart, rozkładaną papierową planszę zwrotnicy, instrukcję obsługi, 26 znaczników punktacji oraz znacznik pierwszego gracza przedstawiający Karola Kolejarza. Czy to mało? Uwierzcie, że w przypadku „Dylematu wagonika” liczy się przede wszystkim treść kart, które decydują o najbardziej odjechanych, nieprzewidywalnych wydarzeniach, jakie mogą się rozegrać w trakcie gry. Karty są dość cienkie i zostały idealnie dopasowane do rozmiarów pudełka, więc możliwość ich wzmocnienia (poprzez np. zafoliowanie) została nieco utrudniona. Znacznik Karola Kolejarza oraz znaczniki punktacji są wykonane z kartonu, którego o wiele trudniej uszkodzić. Rozgrywka przeznaczona jest dla sporej ilości graczy (3-13) i trwać będzie, w zależności od wielkości ekipy, przynajmniej 20 minut, czyli idealnie jeżeli mówimy o niezobowiązującej, dającej sporo frajdy zabawie ze znajomymi. Najlepiej, żeby byli to wyłącznie dorośli użytkownicy (lub, zgodnie z zasadami, powyżej 16 roku życia), a dlaczego? Przekonacie się za chwilę.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dylemat wagonika – recenzja imprezowej gry karcianej. Kogo zabije morderczy wagonik?

Dylemat wagonika – recenzja imprezowej gry karcianej. Pan życia i śmierci

Dylemat wagonika – recenzja imprezowej gry karcianej. Pan życia i śmierci

Spośród graczy wybieramy pierwszego, który otrzymuje znacznik Karola Kolejarza, natomiast reszta dzieli się na dwa zespoły, mające za zadanie przekonać go, że lepiej unicestwić przeciwników. Karty dzielą się na trzy typy: 200 kart nieskazitelnych postaci, 125 kart plugawych bohaterów oraz 175 modyfikatorów, które dodają rozgrywce jeszcze więcej smaczku i nieprzewidywalnych zwrotów akcji. Na stole rozkładamy planszetkę zwrotnicy, by pojedynczy tor był zwrócony w kierunku Kolejarza – pozostałe zespoły umieszczają swoich bohaterów na dwóch torach kolejowych. Skład każdej drużyny będzie zmieniał się co rundę, a gra towarzyska zakończy się w momencie, gdy każdy z uczestników będzie miał okazję wcielić się w Karola i podjąć decyzję (z pewnymi modyfikacjami). Brzmi prosto i przyjemnie? Zatem przystąpmy do zabawy!

W recenzowanym „Dylemacie wagonika” każda ekipa losuje jedną z wierzchnich kart nieskazitelnych, czyli niewinnych, budzących jak najlepsze skojarzenia osób, zwierząt, miejsc czy konkretnych sytuacji, których zastosowanie na torach miałoby zniechęcić maszynistę do przejazdu naszym traktem – po dogadaniu się wszystkich członków, wybieramy najlepszego przedstawiciela. I tutaj rozpoczyna się zabawa, bowiem twórcy serwują cały katalog bohaterów, którzy wielokrotnie mogą nas zaskoczyć i wywołać nie tylko pozytywne skojarzenia, między innymi pierwszoklasistów, którzy prezentują swoje projekty naukowe, dziewczynę twojego najlepszego kumpla, zwycięski los na loterię z twoim nazwiskiem, miejscową trupę teatralną, która cały dochód z przedstawień przekazuje na organizacje charytatywne, ciebie z przyszłości, błagającą o pomoc syrenę, sprawny Batmobil sygnowany twoją ksywką na tablicach rejestracyjnych czy Disneyland. Później losowane są trzy karty z każdego rodzaju, spośród których na planszy ląduje jedna wybrana.

Jak można się łatwo domyślić, wśród plugawych postaci znajdziemy te, które bezpośrednio zachęcają Karola, by skierował rozpędzony wagonik na konkretny tor – w tym przypadku wybraną przez zespół kartę (spośród 3 wcześniej wylosowanych) kładzie się na trakcji przeciwników, psując im ogólny odbiór pierwszej, pozytywnej karty. Jakie propozycje znajdziemy wśród „diabelskich pomiotów”? Część z nich na pewno Was rozbawi – wybrano między innymi stado nazistowskich welociraptorów, zombiaków, Kardashianki, Robohitlera, sztuczną inteligencję, która pewnego dnia zniewoli ludzkość, uniewinnionego zabójcę, stado mew, które na pewno narobi ci na plecy czy upiorny, cyrkowy samochodzik z morderczymi klaunami. Mówiąc o mniej oczywistych bohaterach, którzy mogą okazać się sporą zagwozdką, wskażę chociażby irytującego kibica lub głupią influencerkę. Do całego zestawu dokładamy modyfikator, czyli sytuację, która zmienia odbiór konkretnej karty. Dla przykładu: do planszetki szalonego, knującego naukowca możemy dołożyć zwrot: „wspomaga rozwój nauki i ma ośrodek badawczy, który jest blisko opracowania leku na raka”, do kotka wtulonego w pieska dodamy, że zamienią się po śmierci w krwiożercze, szybkie zombie, bądź do denerwującego 19-letniego milionera dołączymy dopisek: „właśnie oświadcza się twojej mamie”. Po rozłożeniu kart następuje faza, w której zespoły przekonują, że warto skierować wagonik na tory przeciwnika, a następnie maszynista podejmuje decyzję – przegrani otrzymują znaczniki śmierci i przystępujemy do kolejnej rundy.

Dylemat wagonika – recenzja imprezowej gry karcianej. Sporo frajdy i czarnego humoru

Dylemat wagonika – recenzja imprezowej gry karcianej. Pan życia i śmierci

Dylemat wagonika – recenzja imprezowej gry karcianej. Pan życia i śmierci

Rozgrywka w „Dylemacie wagonika” jest całkiem przyjemna i interesująca, a przede wszystkim skierowana do graczy, którzy preferują czarny humor, zwyrolskie żarty odrzucające innych czy mocną satyrę – podobnie jak ma to miejsce w internetowych komiksach Cyanide & Happiness, posiadających spore grono fanów od 2005 roku. Jego twórcy maczali palce przy projekcie gry towarzyskiej, dlatego też grafiki znajdujące się na kartach utrzymane są w stylistyce komiksów, idealnie wpisując się w ich klimat i poczucie humoru. Założenia czerpią garściami z popularnego testu filozoficznego, który wprowadziła Philippa Foot i odnosi się do decydowania o śmierci ludzi, którzy znajdują się w wagoniku – oczywiście w różnych wariantach sytuacyjnych.

Nie dziwi mnie ani trochę, że już w przedsprzedaży „Dylemat wagonika” osiągnął tak duży sukces – w swojej recenzji nie mogę nie wspomnieć, że początkowo projekt pod oryginalną nazwą „Trial by trolley” wystartował na Kickstarterze , gdzie wsparło go przeszło 55 tysięcy osób, a na powołanie gry do życia wpłacono ponad 3,5 mln dolarów. Z dobraną, jak najliczniejszą ekipą w świetnych humorach, gra się po prostu znakomicie – przystępność gameplayu sprawia, że szybko mijają poszczególne rundy, w trakcie których nie brakuje zabawnych sytuacji. Z grupką przyjaciół graliśmy zazwyczaj w 7 osób – zdradzę Wam, że gdy było nas mniej przy stole, nieco modyfikowaliśmy zasady, chociażby omijając fazę pertraktacji z maszynistą, by nie odkrył, kto z nas jest odpowiedzialny za dany tor lub wydłużając trakcję, dzięki zwiększeniu liczby kart na stole (modyfikatory robiły niezłą robotę!). To sprawiało, że gameplay nieco rozciągał się w czasie, a rundy nie mijały aż tak szybko.

„Dylemat wagonika” bardzo mi się spodobał, nie ulega jednak wątpliwości, że to gra adresowana do konkretnych odbiorców, z dystansem do świata i którym w smak są kosmate żarty. Mogłabym jedynie przyczepić się do cienkich kart i wielkości planszy, jednak rozumiem, że związane to jest z kompaktowym opakowaniem i wygodą w trakcie sesji (kartonowe karty byłyby mniej poręczne) – za cenę od około 75 złotych otrzymujecie wypełniony czarnym humorem zestaw, przy którym można spędzić kilka niezobowiązujących wieczorów ze znajomymi. Jeżeli nie jest Wam obca chociażby „Loża szyderców”, nowa towarzyska gra sygnowana logiem Cyanide & Happiness będzie właśnie dla Was.

PS Egzemplarz gry "Dylemat wagonika" otrzymaliśmy do recenzji dzięki uprzejmości wydawnictwa Rebel. Bardzo dziękujemy!

Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper