Pierwsze wrażenia z Bound By Flame
Gry
1008V
Miało być pięknie, miało być wspaniale. Ogień, potwory, magiczne przedmioty i heroiczne zadania. Niestety, nic nie poszło tak, jak pójść powinno, a przynajmniej na to wskazują pierwsze godziny spędzone z .
Muszę się przyznać, że byłem bardzo napalony na tę pozycję. Niby rozsądek podpowiadał, że nie będzie za fajnie, ale i tak miałem nadzieję, głęboko wierzyłem, że studio Spiders ogarnie temat i wypuści na rynek w pełni grywalny tytuł AAA. O słodka naiwności.
Od czego by tu zacząć? Może od plusów, które zaobserwowałem do tej pory (nie ma ich zbyt wiele, więc pójdzie dość szybko). Pierwszy kontakt z większością RPG-ów wiąże się z przygotowaniem postaci. nie łamie w żaden sposób schematu i tutaj również zaczynamy od stworzenia swojego awatara. Są to pierwsze momenty z grą i one sprawiają pozytywne wrażenie. Wykonanie modeli postaci jest bardzo szczegółowe i, co tu dużo pisać, wygląda naprawdę dobrze. Sam kreator jest dość ograniczony, ale nie w takim stopniu, by wpływało to na ocenę całej produkcji.
Zostając przy graficznych elementach produkcji warto wspomnieć o otoczeniu. Gdy wchodzimy do gry, widzimy naszego ultra szczegółowego bohatera i jego wyrazistych towarzyszy na znacznie mniej szczegółowym tle, stworzonym na zasadzie narzuconej płachty z malunkiem. Ogólny efekt nie jest zły, jednak przy bliższych obserwacjach dostrzegamy drażniące oko detale.
Teraz przejdziemy do jednego z dwóch najważniejszych aspektów gry, na których się wyłożyło. Po pierwsze - system walki. Miał być wzorowany na , wymagać wysokich umiejętności i cierpliwości, a tymczasem jest bardzo, ale to bardzo powolny i szybko zaczyna nudzić. Nie wspominając już o sztucznie zawyżonym poziomie trudności. Niezależnie od klasy naszego uzbrojenia wrogów i tak będziemy tłuc przez kilka minut, podczas gdy oni zdejmą nas w kilku ciosach. Drugim aspektem, który nie powinien, a jednak kuluje, jest warstwa fabularna. Z pozoru wszystko się zgadza, jednak już po pierwszych godzinach zauważamy olbrzymie luki w historii, a w uszy rzuca się język jakim posługują się mieszkańcy tego świata. Kwestia, które wychodzą z ust głównego bohatera można by przez pomyłkę dopasować do współczesnego świata. Mam wrażenie, że twórcy chcieli wprowadzić coś co można zaobserwować w Wiedźminie, ale zrobili to na tyle nieudolnie, że całość mocno gryzie się z fantastycznym klimatem tej produkcji.
Chwilowo to tyle, mam nadzieję, że dalej będzie trochę lepiej, bo jeśli nie, to będę musiał uznać czas spędzony przy czasem straconym.