Operation Flashpoint: Red River przypomniało mi, co oznacza słowo "hardkor"...

Od dwóch dni mam okazję ogrywać Operation Flashpoint: Red River od Codemasters. I obiecuję Wam jedno. To gra zupełnie inna, niż przyjemna, ale nie mająca kompletnie nic wspólnego z rzeczywistością papka oferowana graczom przez twórców Call of Duty, Battlefielda, Killzone, Crysis czy ostatnio rządzącego Homefront...Od dwóch dni mam okazję ogrywać Operation Flashpoint: Red River od Codemasters. I obiecuję Wam jedno. To gra zupełnie inna, niż przyjemna, ale nie mająca kompletnie nic wspólnego z rzeczywistością papka oferowana graczom przez twórców Call of Duty, Battlefielda, Killzone, Crysis czy ostatnio rządzącego Homefront...
Dawno nie widziałem bowiem tak hardkorowej strzelanki dla maksymalnie hardkorowego odbiorcy. Odrobinę pewnie przesadzam, bo nie mamy tutaj do czynienia z bastionem realizmu, ale prawda jest taka, że to właśnie w Red River można poczuć prawdziwy zapach nowoczesnej wojny. Dawno nie byłem świadkiem sytuacji, w której ewidentne trudności sprawiała mi już druga (!) misja w grze. Na NAJNIŻSZYM możliwym do wybrania poziomie trudności, który tutaj nazywa się "Normal"! Można powiedzieć, że jestem graczem niepełnosprawnym. Bo zapomniałem, jak to jest realistycznie paść na twarz, co w pełnym rynsztunku trwa około 4 sekund, a nie jak w Call of Duty, momentalnie. Byłem zaskoczony, gdy właśnie podczas padania na twarz zostałem ustrzelony. Przecież we wszystkich innych grach był to najlepszy sposób, by schronić się przed kulami, czyż nie?
Szczerze? Zapomniałem nawet jak to jest bać się przeciwnika, albowiem zdecydowana większość wszystkich FPS-ów wypuszczanych na rynek w przeciągu kilkunastu/kilkudziesięciu ostatnich miesięcy przyzwyczaiła mnie do faktu oczywistego - to JA jestem w nich łowcą i to MNIE powinny bać się setki przeciwników stających mi na drodze. Tutaj role się odwracają, i mimo, że jesteśmy członkiem elitarnego, świetnie wyszkolonego i doskonale uzbrojonego oddziału amerykańskich Marines, tadżyccy bojownicy nieustannie dają nam ostro po dupie. Wiecie, co będziecie musieli zrobić po odpaleniu Operation Flashpoint: Red River? Zacząć porządnie grać. Nie bawić się grą, a właśnie "zacząć porządnie grać" i zwracać uwagę na każdą kulę z wrogiego AK-47.
Po kilku godzinach spędzonych z Operation Flashpoint: Red River już wiem, że to dobra gra. Czy bardzo dobra? Tego nie wiem. Jeszcze. Boję się jednak, że dla wielu z Was będzie ona zbyt trudna i zbyt realistyczna. W poniedziałek ostatecznie odpowiemy sobie czy warto na najnowszy tytuł Codemasters wydać ciężko zarobione pieniądze. Gra ma właśnie premierę. W porównaniu do średnio udanego Operation Flashpoint: Dragon Rising producenci zrobili naprawdę dłuuugi krok do przodu...
Odmaszerować!
...
NIE CHCESZ PSUĆ SOBIE ZABAWY Z GRĄ? NIE OGLĄDAJ!




httpvh://www.youtube.com/watch?v=brU8S_JeZq8