Twórcy Kingdom Come Deliverance 2 mogli celować w GOTY 2025, ale wystarczą im "zaangażowani ludzi"
Mimo że Kingdom Come: Deliverance 2 było jednym z kandydatów do najważniejszych nagród w branży, twórcy z czeskiego studia Warhorse mają bardzo trzeźwe podejście do popularności.
Tobias Stolz-Zwilling, odpowiedzialny za komunikację w firmie, stwierdził w wywiadzie, że do osiągnięcia sukcesu wcale nie są potrzebne "dziesiątki milionów graczy". Jego zdaniem, o wiele cenniejsza jest grupa naprawdę zaangażowanych fanów. To właśnie tacy ludzie, będący jednocześnie największymi miłośnikami i najsurowszymi krytykami, pozwalają studiu się rozwijać i tworzyć lepsze produkcje.
Projektanci gry podkreślają, że kluczem do przebicia się do głównego nurtu nie jest upraszczanie rozgrywki, ale jej odpowiednie dopracowanie. Jako przykład podają grę Death Stranding - tytuł o kurierze noszącym paczki, który teoretycznie brzmi niszowo, a stał się światowym hitem dzięki jakości wykonania. Podobnie jest z nowym Kingdom Come. Twórcy wierzyli, że oryginalny, historyczny pomysł obroni się sam, jeśli tylko dadzą mu wystarczająco dużo czasu na szlify, zamiast iść na zgniłe kompromisy.
Efektem tego podejścia jest gra, która wciąż pozostaje wierna swoim korzeniom - jest surowa, realistyczna i wymagająca. Nadal można tu zginąć w głupi sposób, na przykład jedząc nieświeże jabłko w złym momencie. Jednak dzięki słuchaniu opinii społeczności po pierwszej części, sequel stał się o wiele bardziej przystępny i mniej frustrujący. Twórcom udało się zachować hardkorowy charakter średniowiecznego symulatora, czego nie żałują, choć w pewnym stopniu wyeliminowało ich to z głównej walki o GOTY 2025, bo jak wiadomo, produkcje z nietypowymi mechanikami zawsze mają ciężej zdobyć główną nagrodę podczas gali The Game Awards.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Kingdom Come: Deliverance II.