Dwayne Johnson w wymowny sposób podsumował historię Donkey Konga i wkurzył fanów kultowej serii

Dwayne „The Rock” Johnson zdradził, że jego ulubioną grą wszech czasów jest Donkey Kong – ale wyłącznie w wydaniu z 1981 roku.
Popularny aktor przyznał w rozmowie z IGN, że żadne z licznych sequeli i spin-offów nie mają dla niego znaczenia.
Klasyczny arcade’owy Donkey Kong zadebiutował w 1981 roku, a pięć lat później trafił na NES-a. To właśnie tam gracze po raz pierwszy poznali Jump Mana (później Mario), który wspinał się po rusztowaniach, by uratować Pauline z rąk ogromnej małpy. Gra była ogromnym sukcesem i otworzyła Nintendo drogę na rynek amerykański, stając się jednocześnie początkiem jednej z najważniejszych marek w historii gamingu.




Przez ponad cztery dekady powstały dziesiątki odsłon serii – od kultowego Donkey Kong Country, po tegoroczne Donkey Kong Bananza. Johnson jednak podchodzi do tego sceptycznie.
Żadne z nich nie mają znaczenia.
– stwierdził, pytany o inne części cyklu.
Komentarz aktora spotkał się z krytyką fanów, którzy podkreślają, że ignoruje on jedne z najbardziej cenionych gier w historii Nintendo.
To nie pierwszy raz, gdy The Rock zahacza o świat gier wideo – wcześniej wystąpił m.in. w filmowych adaptacjach Dooma (2005) i Rampage (2018). Teraz jednak to nie jego role, a opinia na temat Donkey Konga wywołała burzę wśród graczy.